Choć wielu rodziców nie widzi nic złego w puszczaniu bajek swoim pociechom, są i tacy, którzy od tego stronią. Jednak czy w dzisiejszych czasach możliwe jest wychowanie dziecka bez ekranów? "Cały czas myślę o tym, co będzie najlepsze dla mojego dziecka i jakoś nie dostrzegam wyjścia z tej sytuacji" – skarży się Ula.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jakiś czas temu z mężem podjęliśmy decyzję, że rezygnujemy z telewizora w domu. Staramy się także nie przesadzać z korzystaniem ze smartfonów. Gdy na świat przyszła nasza córeczka, od razu wiedzieliśmy, że będziemy chcieli ją jak najdłużej izolować od urządzeń cyfrowych. I udawało nam się to całkiem nieźle do czasu, gdy Maja poszła do przedszkola.
Wyszło nam to na dobre
Na początku nie było łatwo przekonać dziadków i znajomych, by podczas naszych wizyt telewizor był zgaszony. Z czasem jednak uszanowali naszą prośbę. Wiem, że dzięki temu, że nie gapimy się w ekrany, potrafimy lepiej zorganizować sobie jakieś atrakcje: wycieczki, planszówki, czytanie książek, ale także bardziej aktywnie spędzać czas ze sobą nawzajem. Byliśmy bardzo dumni, że udało nam się zaszczepić u córki nasz styl życia. Niestety Maja także zaczęła odczuwać tego przykre konsekwencje.
Byłam przekonana, że nasza decyzja jest słuszna. Utwierdzają nas w tym także zalecenia specjalistów co do czasu ekranowego. Jednak chyba nie do końca zdawałam siebie sprawę z tego, że większość rodziców ma to w głębokim poważaniu. Owszem, wiem, że inne dzieci oglądają bajki, ale nie miałam świadomości, jak dużo.
Inna niż wszyscy
Dzieci w wieku przedszkolnym głównie bawią się z rówieśnikami. Pomysłów na wspólne spędzanie czasu nie powinno im brakować, jednak w przedszkolu tematem przewodnim często są bohaterowie różnych animowanych bajek. Koleżanki i koledzy nie chcą się z nią bawić, bo nie zna tych historii i nie wie, jak się wczuć w "Psi Patrol", Elsę czy innych bohaterów.
Problem zauważyłam już na początku przedszkola, ale liczyłam, że gdy dzieci lepiej się poznają, nie będzie miało to znaczenia. Kupiłam książeczki z bohaterami, o których mówią dzieci, okazało się jednak, że to za mało. Córka zaczyna się domagać oglądania bajek, bo chce wiedzieć, o czym mówią dzieci w przedszkolu. Były już nieraz łzy i frustracja, więc ulegliśmy.
Trochę jestem przerażona, bo jestem w pełni przekonana do zasad, które wprowadziliśmy w domu. Zrobiliśmy to dla dobra Mai, a teraz czujemy się postawieni pod ścianą. Wygląda na to, że również dla jej dobra, musimy odpuścić. To straszne, bo co będzie dalej, jeśli presja rówieśnicza jest tak olbrzymia już na etapie 3-latków?".