"Święty mikołaj nie istnieje". Kiedy szczerość zamienia się w okrucieństwo
Czy nasze dzieci zasługują na radykalną szczerość? Tak. Czy to znaczy, że powinniśmy odrzeć ich dzieciństwo z magii? Nie.
Reklama.
Czy nasze dzieci zasługują na radykalną szczerość? Tak. Czy to znaczy, że powinniśmy odrzeć ich dzieciństwo z magii? Nie.
Rozróżnijmy sobie te dwie rzeczy. Dzieci zasługują na to, byśmy stawali przed nimi w szczerości. "Oto jestem, taka/taki. Czuję dokładnie to i to, zachowałam się tak, ponieważ… Nie udaję, że nie widzę ciebie lub siebie, nie udaję, że jestem kimś innym. Zależy mi na twoim zaufaniu".
Dzieci nie zasłużyły sobie na to, by w ich niewinności dorosły stanął przed nimi i powiedział: "Święty mikołaj nie istnieje, wróżka zębuszka to wymysł dorosłych, a jednorożce to postaci fikcyjne". To już niemal okrucieństwo.
Pamiętam podekscytowanie, kiedy biegam od pokoju do pokoju, wyglądam przez okna i szukam sań świętego mikołaja. Nikt mi tych wspomnień nie odbierze.
Patrzę na moją małą córkę i rozbawia mnie jej dualizm poznawczy w kwestii "świętego". Z jednej strony, kiedy jej dziadek trzy lata temu przebrał się w kostium, doczepił brodę i wyjmował prezenty z wielkiego czerwonego wora z weluru, jeszcze tego samego wieczoru przed zaśnięciem, wyszeptała: "Wiem, że to dziadek Wojtek przebrał się za mikołaja".
Z drugiej strony z wystawionym języczkiem w skupieniu wypisuje list za listem już od 1 listopada, każdego roku, a w tym poszła nawet o krok dalej: wierzy, że mikołaj zostawi jej przed domem jednorożca. Prawdziwego jednorożca. Jaka jest w tym nasza rola? Pozostać w zachwycie nad jej wiarą w magię, to wszystko.
Nie dementujemy, nie podajemy w wątpliwość (ok, przyznaję, że lekko zadrżał nam głos, kiedy odpowiadaliśmy na to o prawdziwym jednorożcu). Jednocześnie pakuję przy Niej prezenty, widzi, jak wypełniam kartki i jest z tym ok.
Nie mówimy: "On nie istnieje", ale nie mówimy też: "Tak! Bądź grzeczną dziewczynką, bo na ciebie patrzy!".
Zostawiamy jej przestrzeń do włożenia tego we własne ramy. Od tego jesteśmy, czyż nie? Od dawania wolności, bycia świętym mikołajem i wróżką zębuszką. Jesteśmy przewodnikami po dwóch równoległych światach: tym rzeczywistym i tym nieco mniej realnym. Jeden i drugi istnieje tak długo, jak długo nasze dziecko w niego wierzy.