Koleżanka redakcyjna podrzuciła mi post. Opis zachowania przedstawicielki oświaty, które nie powinno mieć miejsca. Opis sytuacji, która mogła stać się potencjalnym źródłem traumy o podłożu seksualnym młodej dziewczyny. Bardzo młodej, 13-letniej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
I coś we mnie zawrzało. Jak długo będziemy jeszcze przyzwalać na takie niestosowne komentarze? Na seksualizację dzieci w rozwiniętym kraju?
Historia była mniej więcej taka: kolega z klasy chwyta dziewczynkę za pierś, narusza jej ciało w sposób, w który nie miał prawa tego zrobić. Rzecz dzieje się w szkole. O incydencie zostaje poinformowana nauczycielka, wychowawczyni. Sprawę komentuje: "Jest ładna, kusi, prowokuje, nosi obcisłe bluzki".
Klasyk gatunku
Klasyk gatunku, który musimy przerwać – wina zostaje sprawnie przerzucona na ofiarę. I to przez kobietę! Dorosłą nauczycielkę, której główną misją jest czuwanie nad bezpieczeństwem dzieci w szkole.
Jak po takich słowach przedstawicielki oświaty mamy ufać, że nasze córki są bezpieczne w szkolnych murach? Jak w ogóle mamy ufać, że nasze córki pozostaną bezpieczne i chronione w świecie kreowanym pod dyktando mężczyzn? W świecie, w którym narracja wciąż brzmi: kusiła i prowokowała. Prawdopodobnie całą winą dziewczynki było to, że w ogóle ma piersi. Powinna zasłonić się cała, zniknąć, kamuflować swoje ciało. Bo inaczej "to jej wina, jej wina, jej bardzo wielka wina".
Dość. Dość akceptacji narracji, która sprowadza kobiety do lalek, które posiadając kobiece kształty, muszą liczyć się z seksualizacją ich ciał przez innych ludzi.
Jesteśmy istotami seksualnymi, tak. To jednak nie jest jednoznaczne z tym, że nasze ciało może stać się przedmiotem czyichś fantazji, wykroczeń, obmacywania. Nie może stać się polem do manewrowania obcych rąk, niechcianego dotyku.
I kategoryczne nie: ofiara nigdy nie jest winna napaści seksualnej. To mężczyzna/chłopak/druga strona podejmuje decyzje o naruszeniu nietykalności cielesnej. Jeżeli akt nie ma obopólnej zgody, nie jest normalny. Nie jest akceptowalny, nie jest ok.
Przypominam, mówimy o 13-letnich nastolatkach. To niedorzeczne, że tak przesuwamy tę cienką linię. I niedorzeczne, że w przypadku tak młodych ludzi nauczycielka nie postawiła sprawy wyraźniej, jaśniej, ostrzej.
Zaczyna się od "niewinnego" łapania za piersi, kończy na gwałtach. Nawet małżeńskich.
Czy pani tego nie widzi, szanowna wychowawczyni? Czy tak będzie pani czuwać nad kolejnymi pokoleniami dziewczynek? Wmawiając im, że są nierządne, bo noszą obcisłe bluzki? Może warto zwrócić wzrok ku chłopcom i ich dłoniom, które zawsze znajdują się w niewłaściwych miejscach.