To, że politycy i polityczki mówią rzeczy, od których włos jeży się na karku, nikogo już chyba nie dziwi. Ale pogardliwe słowa kandydatki Konfederacji, Ewy Zajączkowskiej-Hernik, skierowane są do innych kobiet, matek i dzieci. Tego, drogie panie, nie powinnyśmy przemilczeć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ewa Zajączkowska-Hernik, dziennikarka W Sensie TV i Świata Rolnika, była rzeczniczka partii KORWiN, jest kandydatką do Sejmu z listy Konfederacji. Ta polityczka z Radomia "zabłysnęła" pod koniec września w debacie prowadzonej przez Monikę Olejnik w TVN24, obrażając kandydatkę KO Aleksandrę Gajewską.
Nie rozmawia z blondynkami?
Gdy Gajewska zapytała ją o to, co powiedziałaby swojej córce czy siostrze, gdyby musiały urodzić dziecko chore lub z gwałtu, ponieważ ugrupowanie, z którego listy Zajączkowska-Hernik startuje, jest za zakazem aborcji, ta odpowiedziała, wzdychając pogardliwie: "Tak się rozmawia z blondynką".
Brajanki i Dżesiki
Wywołało to spore oburzenie nie tylko w studio, ale i w internecie. A ten, jak dobrze wiemy, niczego nie zapomina. Nie trzeba było długo czekać, by przypomniano wpis, który Zajączkowska-Hernik zamieściła na Twitterze w 2021 roku, jako komentarz do ogłoszonego wtedy Rodzinnego kapitału opiekuńczego:
"Wyobrażacie sobie to, ile Brajanków i Dżesik urodzi się dzięki 12 tys. na głowę?", skomentowała.
Cicho już byłyśmy!
Arogancki i pogardliwy stosunek Zajączkowskiej-Hernik do kobiet wyjaśnia być może jej miejsce na listach Konfederacji, ale, drogie panie, czy takich reprezentantek chcemy w Sejmie? Cicho już byłyśmy. Ty też nie bądź cicho. Nie musisz wcale krzyczeć, wystarczy, że zagłosujesz 15 października.
W marcu aż 45 proc. Polek deklarowało, że nie zamierzają głosować (IPSOS). Z nowszego badania, przeprowadzonego przez socjolozki.pl w ramach kampanii "Kobiety na wybory", wynika, że do urny nie pójdzie 10 proc., a niezdecydowanych jest 14 proc. kobiet. To wciąż dużo. Trudno zrozumieć tę bierność, dobrowolne pozbawianie się prawa, które wywalczyły dla nas nasze przodkinie.
Jeśli jesteś wśród tych 10, 14, a być może nawet 45 proc. kobiet i myślisz, że jeden głos nie zrobi różnicy, zastanów się: tak samo myśli kilka milionów innych Polek. A to już robi wielką, prawda?