Niektórzy rodzice podejmują decyzję, by ochrzcić czy posłać dziecko do komunii, bo ulegają presji otoczenia. W przypadku Kamili namowy bliskich to tylko jeden z powodów, dla których zdecydowała się ochrzcić córkę. Jej mąż nie podziela jej zdania, jednak ona twierdzi, że myśli o przyszłości córki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Przeczytałam u was artykuł o tym, że rodzice zapisali córkę na religię, żeby mogła iść do komunii jak inne dzieci i nie była wykluczona. Ten temat mi jest ostatnio dość bliski, bo sama myślę o przyszłości mojej córki. Co prawda Jadzia ma dopiero 4 miesiące, ale to właśnie moment, w którym musimy podjąć z mężem decyzję w sprawie chrztu. Nie zgadzamy się co do tego i nie wiem, co z tym fantem zrobić.
Chcę ochrzcić córkę dla jej dobra
Ja i mój mąż wychowaliśmy się w wierze katolickiej. On co prawda nie szedł do bierzmowania, ale generalnie z Kościoła się nie wypisał. Ja przyjęłam wszystkie sakramenty, ale gdzieś mi też przestało być po drodze z Kościołem. Niby wierzę, ale ślubu kościelnego nie mieliśmy ani nic. Czasem chodzę z koszyczkiem w Wielkanoc albo na pasterkę, do tego na jakieś śluby i pogrzeby, tyle.
Przed narodzinami Jadzi nie rozmawialiśmy o chrzcie. Chyba dlatego, że dla mojego męża była oczywiste, że nie ochrzcimy córki, a ja raczej myślałam o tym, jak w ogóle się odnajdę w tej nowej roli... No ale Jadzia już jest na świecie, no i gdzieś zaczęły padać pytania ze strony moich rodziców, co z tym chrztem. Przemyślałam to sobie i uznałam, że chcę ochrzcić córkę.
Po pierwsze, bo może i nie chodzę do Kościoła, ale w Boga i grzech wierzę. Nie chcę, żeby moja córka miała ten grzech. Po drugie, to nie zrobi jej przecież nic złego. Jakby... to tylko chrzest. Mąż mówi, że powinna sama o sobie zadecydować, jak dorośnie, bo on ma żal do swoich rodziców. Ale tak o tym myślę: skoro to jest małe dziecko, to ja, jako matka, decyduję, co jest dla niej najlepsze. To ja decyduję za nią. Ja ją karmię, ja przewijam, ubieram. Mam prawo do podjęcia tej decyzji.
W końcu, po trzecie, uważam, że to tylko dla jej dobra. Bo właśnie tak jak pisała tamta mama, chcę uchronić córkę przed wykluczeniem. Nie chcę, żeby inne dzieci na nią krzywo patrzyły. Albo, żeby nasza rodzina zaczęła ją gorzej traktować czy jakoś jej dogryzać, jak już będzie starsza. Albo ją jakoś straszyć piekłem czy coś. To, ile się nasłuchaliśmy, kiedy powiedzieliśmy, że nie będzie ślubu kościelnego, to wiemy tylko my...
Boję się reakcji męża
Zastanawiam się, jak przetłumaczyć to mężowi. Jak do niego dotrzeć. Bo teraz tylko się kłócimy o to. A ja uważam, że jednak to ja jestem matką, ja Jadzię urodziłam, więc do mnie powinna należeć ostateczna decyzja. Mnie nie zależy na żadnej imprezie czy prezentach na chrzest, więc już nawet sobie tak pomyślałam, że może ją ochrzczę i po prostu nie powiem nic mężowi. Może się tak naprawdę nigdy nie dowiedzieć. Wiem, że to strasznie słabe z mojej strony, ale nie chcę się ugiąć. Bo tak naprawdę to z tym ślubem już poszłam mu trochę na rękę, a mogłam go przecież wtedy przycisnąć.
Dajcie znać, co o tym myślicie. Jak zakomunikować mężowi, że ja już właściwie decyzję podjęłam? Boję się, że się na mnie obrazi... Ale może kiedyś zrozumie, jak Jadzia pójdzie do przedszkola czy szkoły, że to była dobra decyzja. No chyba się ze mną nie rozwiedzie przez taką głupotę?".