Co to za dziwny szkolny trend? Przecież w takich warunkach dzieci cierpią
Redakcja MamaDu
05 września 2023, 10:41·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 września 2023, 10:41
Dziś mało kto może liczyć na pomoc dziadków czy innych członków rodziny. Pracując zawodowo na pełen etat, ciężko dziecku zapewnić opiekę. Szkolne świetlice często ratują rodzicom życie. Niestety z takiej formy opieki korzystają również osoby, które zupełnie tego nie potrzebują. Nasza czytelniczka twierdzi, że "takie egoistyczne podejście dorosłych rani dzieci".
Reklama.
Reklama.
Cierpią na tym dzieci
"Niektórzy rodzice chyba nie zdają sobie sprawy, jak wyglądają szkolne świetlice. W sali wielkości zwykłej klasy jest dwa razy więcej dzieci niż na lekcjach. Nasza pani dyrektor twierdzi, że jest dużo chętnych, a nie ma ani kadry, która mogłaby się zająć dziećmi, ani więcej wolnych sal. Upchnięte do granic możliwości, nawet nie mają się jak bawić.
Panie to mam wrażenie, że się nawet już nie starają. W sumie trudno się im dziwić, bo przecież, jak z taką gromadą robić coś konstruktywnego? Ścisk i chaos. Tyle że w ten sposób świetlice stają się jedynie przechowalniami dzieci.
Nie da się myśleć
Córka chciałaby odrabiać lekcje czy czytać książki, ale się nie da. Nawet ciężko jej rysować. Gdy pytam, mówi, że dzieci ciągle biegają i krzyczą. Spokojniej jest tylko, gdy pani coś włączy na telewizorze.
W zeszłym roku Madzia wracała rozdrażniona, płaczliwa i zmęczona, bo było tak głośno. Początkowo próbowałam walczyć, ale panie rozkładały ręce: 'Takie mamy warunki'. Machnęłam na to ręką, bo przecież rodzice pracują, często nie mają dziadków, a szkoła jakoś stara się, jak może, by sprostać potrzebom rodzin.
Niestety w tym roku wygląda na to, że będzie dokładnie tak samo. Przepełnione sale i harmider. Jednak okazuje się, że ze świetlicy korzystają nie tylko rodziny, które tego naprawdę potrzebują (nikt nie wymaga zaświadczeń z pracy). Pani dyrektor wystosowała więc apel do rodziców o odbieranie dzieci zaraz po lekcjach. W związku z brakami lokalowymi i kadrowymi ciężko zapewnić dzieciom komfortowe warunki. Prosi więc, by zostawali tylko uczniowie, którymi naprawdę nie ma się kto zająć.
Mnie się należy!
Co ciekawe, wśród rodziców od razu podniosła się wrzawa, że: co z tego, że ktoś nie pracuje i ma możliwość wcześniej odebrać dziecko? Byłam w szoku, jak wiele osób uważa, że taka opieka im się należy. Na dodatek pytają bezwstydnie na forum, co by to dziecko miało robić cały dzień w domu? No tak, mama ma z głowy dziecko do godziny 17.00. Może odpocząć, swoje sprawy załatwić...
To maksymalnie egoistyczne tak porzucać dziecko! Jesteście rodzicami, to się zajmijcie własnymi dziećmi!
Dla mnie to jakaś kpina. Są ludzie, którzy ciężko pracują całymi dniami i nie mają innej opcji, niż zostawić dziecko na świetlicy. Tylko że w takich warunkach one wcale się tam dobrze nie bawią. Gdyby każdy rodzic, który ma taką możliwość, odebrał swoje dziecko, to od razu poprawiłby się warunki na świetlicach."