Czerwone – a właściwie biało-czerwone – paski na świadectwie od lat są przedmiotem dyskusji. Coraz częściej słyszy się postulaty, by z nich zrezygnować, bo niepotrzebnie dzielą uczniów i uczennice na "lepszych" i "gorszych". Po ostatniej wypowiedzi Szymona Hołowni napisała do nas Renata. Mama dwóch uczennic twierdzi, że "likwidacja pasków to krzywdzenie tych dzieci, które naprawdę się starają".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Zniesiemy oceny z zachowania. To narzędzie represji. Zastąpimy je samooceną, którą będzie uczeń przygotowywał w porozumieniu ze szkolnym pedagogiem, ze swoim wychowawcą. Nie będzie już czerwonych pasków. Na świadectwach polskich uczniów będą paski różnokolorowe.
Jeden kolor dla wyróżniających się młodych artystów. Drugi dla wspaniałych, wyróżniających się sportowców. Inny dla superdziałaczy ekologicznych, którzy już w podstawówce, w liceum pokazują, że umieją troszczyć się o planetę – mówił Szymon Hołownia, założyciel partii Polska 2050 i współlider Trzeciej Drogi podczas spotkania prasowego "Szkoła po nowemu – edukacja dla przyszłości" w Białymstoku.
Kolorowe świadectwa alternatywą dla czerwonych pasków
Kolorowe paski na świadectwach funkcjonują w niektórych placówkach od lat. W ubiegłym roku szkolnym nauczyciel Jakub Tylman zainicjował akcję "Kolorowe świadectwa", dzięki której w dniu zakończenia roku żaden uczeń nie czuł się pokrzywdzony – bo przecież każdy, niezależnie od ocen na świadectwie czy osiągnięć naukowych, ma pasje, talenty, każdy wzbogaca szkolną społeczność. Jak mówił pedagog w rozmowie z Martyną Pstrąg-Jaworską, ta akcja ma dać uczniom "poczucie równości, wiarę w siebie i swoje osiągnięcia".
– Każde dziecko pracuje na swoje wyniki w nauce cały rok, więc końcowo wszystkie chciałyby być uhonorowane tak samo – bez podziału. To, że każdy będzie miał na świadectwie kolorowy pasek, sprawia, że wszyscy czują się docenieni i tak samo ważni – tłumaczył nauczyciel.
Chociaż tego typu inicjatywy mają coraz szersze grono zwolenników, niektórzy są im stanowczo przeciwni. Jak nasza czytelniczka, mama dwóch dziewczynek. Renata zgodziła się na publikację swojego maila, by pokazać inną perspektywę.
Czerwone paski powinny zostać
"Moja starsza córka rozpoczyna właśnie naukę w drugiej klasie liceum, młodsza zaczęła szóstą klasę. Obie są niezwykle zdolne. Niektórzy mają talent muzyczny, inni – plastyczny, a one mają talent do nauki, po prostu. Nauka jest ich pasją, lubią się uczyć, lubią siedzieć z nosem w książkach, ale prawda jest taka, że nie muszą specjalnie tego robić – zapamiętują bardzo dużo z lekcji, więc nauka do sprawdzianów czy kartkówek to u nich raczej systematyzowanie wiedzy, a nie zakuwanie.
Obie, od czwartej klasy, co roku dostają świadectwa z wyróżnieniem. Nie tylko znakomicie się uczą, ale biorą też udział w różnych konkursach, angażują się w życie szkoły, występują na apelach itd. Jestem z nich szalenie dumna. Jestem dumna, że im się chce, że są aktywne, że szkoła jest dla nich przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. I właśnie dlatego uważam, że czerwone paski powinny zostać.
Słyszałam wiele razy narzekania, że czerwone paski to 'relikt PRL-u', że to 'dyskryminacja', że 'krzywdzą uczniów'. Przecież to bzdury. Zabawne, że zwykle mówią tak ci, których dzieci tych pasków nie mają... Ciekawe, nieprawdaż? Jakoś nie słyszałam, żeby wojowali rodzice, których dzieci sumiennie pracują cały rok, a ich nauka przynosi efekty.
W dorosłym życiu liczą się efekty, a nie starania
Przecież w dorosłym życiu, w pracy, nie wszyscy dostają awans. Nie wszyscy dostają premie i bonusy od szefa czy za wyniki. Dostają ci, którzy zakasują rękawy i harują. W szkole jest tak samo: ten, który pracuje, dostaje nagrodę. Ten, który z jakiegoś powodu nie daje z siebie wszystkiego, ma szansę w kolejnym roku szkolnym, żeby poprawić wyniki w nauce. Gdzie tu niesprawiedliwość? Jeśli koleżanka z pracy dostanie awans, nie obrażam się na nią i nie płaczę w kącie, mówiąc, że to dyskryminacja pracowników. Wiem, że muszę spiąć pośladki i pracować ciężej.
Ten pomysł z likwidacją czerwonych pasków to wymówka, żeby się nie uczyć. To wychowywanie pokolenia, które będzie myśleć, że jest takie wyjątkowe, że wszystko mu się należy, że może wszystko. Guzik prawda. To też krzywdzenie dzieci, które naprawdę się starają. Dlaczego one mają być poszkodowane? Wiem, że możecie się ze mną nie zgadzać, ale będę bronić swojego zdania. Moje córki zasługują na wyróżnienia i nie chcę, żeby były stawiane w jednym rzędzie z tymi, którzy takich osiągnięć nie mają".