"Kocham swoje dziecko, ale tak naprawdę go nie lubię. Odebrało mi najlepsze lata życia"
Redakcja MamaDu
31 sierpnia 2023, 12:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 sierpnia 2023, 12:14
Macierzyństwo bywa piękne, ale może też być niewyobrażalnie trudne. To odpowiedzialność za drugą istotę, strach, to wyrzuty sumienia, a czasem też poczucie, że nie jest się wystarczająco dobrą matką. Z takimi emocjami mierzy się nasza czytelniczka. Czuje się oceniana, nierozumiana. Choć kocha swoją córkę, czuje, że macierzyństwo odebrało jej poprzednie życie.
Reklama.
Reklama.
"Proszę o anonimowość. I o to, by nie wieszać na mnie psów. Sama czuję ogromne wyrzuty sumienia przez te wszystkie myśli krążące w mojej głowie. To ciężar, który muszę dźwigać, każdego dnia. Sama. Sama, bo mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Szukam wsparcia i ukojenia wśród koleżanek, znajomych, wśród innych mam na forach czy na grupach na Facebooku. Najczęściej zostaję z poczuciem osamotnienia i niezrozumienia. Tylko wyrzuty sumienia rosną.
Bycie matką było moim największym marzeniem
Mam 27 lat, męża, 2,5-roczną córkę. Kocham ich, kocham moją rodzinę. Mój mąż to mój najlepszy przyjaciel. Bardzo chcieliśmy zostać rodzicami, więc kiedy się udało po kilku miesiącach starań, nie posiadaliśmy się z radości. Wszyscy nam gratulowali, wszyscy cieszyli się razem z nami. Gdy nasza córka przyszła na świat, gdy pierwszy raz usłyszałam jej krzyk, wzięłam na ręce, poczułam zapach jej maleńkiej główki... Pokochałam ją całym sercem. Stała się dla mnie najważniejszą istotą. Ważniejszą od męża, ważniejszą ode mnie samej.
A jednak, gdy zaczęła rosnąć, z uroczego, grymaszącego niemowlaka zmieniać się w coraz to starszą, poznającą świat dziewczynkę, moje uczucia zaczęły się zmieniać. Nie zmieniła się miłość, ona wciąż jest, głęboko we mnie. Doszły po prostu inne emocje. Doszła niechęć. Doszło zmęczenie. Doszła bezradność.
Ona dopiero poznaje świat. Uczy się go. Uczy się mówić, uczy się rozróżniać dobro od zła. Jest ciekawska, pełna energii, pełna życia. Przypomina mi o życiu, które ja straciłam... Które straciłam, by ją mieć w ramionach. Łzy napływają mi do oczu, ale napiszę to, co myślę, co czuję: kocham swoje dziecko, nie kocham macierzyństwa. Ja nie lubię być mamą. Chyba nawet nie lubię swojej córki.
Zadaje pytania, a mnie męczy odpowiadanie na nie, jej dociekliwość. Ucieka czasem na placu zabaw czy na spacerze, a ja nie mam siły jej gonić. Który to raz w tym tygodniu muszę ją łapać, by nie zrobiła sobie krzywdy? Próbuje sama jeść, a ja nie mam już energii, by potem sprzątać spod stołu resztki jedzenia. Miłość do dziecka nie zdejmuje ciężaru odpowiedzialności. Wręcz przeciwnie, ta odpowiedzialność narasta. To ja jestem przecież za nią odpowiedzialna, za jej życie.
Zapłaciłam wysoką cenę
Straciłam najlepsze przyjaciółki. One nie mają jeszcze dzieci, więc mnie nie rozumieją. Straciłam pracę, którą uwielbiałam, w której byłam świetna. Jestem na wychowawczym, ale wiem, że w mojej firmie nie będzie już dla mnie miejsca, że będą chcieli mnie zwolnić, jak tylko tam wrócę. Straciłam pasję, którą było podróżowanie. Mówią, że z małym dzieckiem przecież też da się podróżować – da się, ale już nie z taką beztroską. Straciłam wolność, straciłam swoją tożsamość.
Mąż namawia mnie na wizytę u psychologa, bo widzi, jak się męczę. Widzi, że czasem nie daję rady. Chyba w końcu go posłucham, ale boję się, że i tam zostanę oceniona. Czuje się jak najgorsza matka na świecie, nie muszę wysłuchiwać, że mam rację. Chciałabym, żeby ktoś mi powiedział, że nie jestem sama. Że to minie. Albo chociaż... że będzie łatwiej".