Użytkownicy serwisów społecznościowych wpadają na coraz to nowe pomysły, by zaistnieć w sieci. Pół biedy jeśli sami biorą udział w popularnych wyzwaniach (choć i te nie zawsze kończą się dobrze). Niestety coraz częściej w niemądre "zabawy" wciągane są również małe dzieci. Rodzice właśnie wpadli na kolejny "genialny" pomysł. To smutne, że dorośli ludzie w pogoni za klikami wykorzystują własne pociechy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na TikToku było już straszenie potworami, podjudzanie do bójki czy oblewanie dzieci wodą z zaskoczenia. Co tam, że maluchy są przerażone, zawstydzone lub płaczą, bawi to publikę i tylko to się liczy. I gdy już mogłoby się wydawać, że nie da wymyślić się nic głupszego, pojawia się nowy trend. Do tej pory tego typu viralowe filmiki widziałam jedynie u obcych, tym razem oniemiałam, gdy zobaczyłam taki filmik... u jednej ze znajomych.
Rodzice mają ubaw
EggCrackChallneg polega (Uwaga!) na rozbiciu jajka o głowę własnego dziecka. W całym wyzwaniu chodzi jednak o to, by maluch się tego nie spodziewał. Rodzic zaprasza więc swoją pociechę do wspólnego gotowania, ustawia telefon, by wszystko się nagrało np. pod pretekstem stworzenia filmiku z przepisem kulinarnym. Nagle podczas wbijania jajek do miski, gdy pociecha absolutnie niczego się nie spodziewa, rodzic niespodziewanie rozbija na jego głowie surowe jajko.
Filmików takich na TikToku jest całe mnóstwo, a reakcje dzieci mówią same za siebie. Bez względu na wiek są: zaskoczone, zdziwione, przestraszone, niektóre masują głowę i mówią, że to nie fair, jednak w większości przypadków... paczą. A rodzice? Pękają ze śmiechu.
Festiwal głupoty
#eggprank na TikToku gromadzi setki milionów wyświetleń. Nie tylko rodzie publikujący takie treści w sieci uważają, że to świetny żart. Pod postami nie brakuje komentarzy pełnych zachwytu i tysięcy serduszek od obserwatorów.
Oczywiście wspólne żarty wzmacniają rodzinne więzi, jednak niektórzy zdecydowanie nie rozumieją, na czym to polega. Bo śmianie się z kimś, a wyśmiewanie się z kogoś (i to publicznie!) to dwie zupełnie różne rzeczy.
Na szczęście wielu internautom się to nie podoba się to wyzwanie. "To przemoc domowa", "To ośmieszanie dziecka", "Bawi cię cierpienie twojego syna?", "Lubisz patrzeć, jak twoja córka płacze?", "To znęcanie się nad dzieckiem" – grzmią komentujący.
Mnie to nie bawi, specjalistów także
Nie wyobrażam sobie, by nagrywać, a potem publikować w sieci jakiekolwiek płaczące dziecko (zamiast pomóc mu przejść przez trudne emocje). Tym bardziej nie mieści mi się w głowie, jak można kogoś do takiego stanu doprowadzić celowo i jeszcze się z tego śmiać.
Zachwyceni internauci radzą, by "nie przesadzać". Specjaliści od dziecięcego rozwoju zwracają jednak uwagę na fakt, iż dzieci uczą się od dorosłych przede wszystkim przez obserwację. Taka "zabawa" pokazuje im jedynie, że można bezkarnie uderzać innych w głowę i bić, zawstydzać ich publicznie, a także ich wyśmiewać. "To bulling!" – ostrzegają. Ale to nie wszystko! Jest tu jeszcze jedna lekcja dla najmłodszych, przed którą ostrzegają psychologowie: "zachowaj czujność i nie ufaj rodzicom". Jesteś pewna, że właśnie tego chcesz nauczyć twoje dziecko?