Polaków za granicą poznasz na odległość. To żenujące zachowanie na kempingu mnie przeraziło
Redakcja MamaDu
23 sierpnia 2023, 13:40·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 sierpnia 2023, 13:40
Wielu Polaków wybiera zagraniczne wakacje. Można pokazać dzieciom świat i poznać ciekawych ludzi. Coraz więcej osób jednak niekoniecznie chciałoby podczas urlopu poznawać innych... Polaków. Nasza czytelnika była świadkiem sytuacji, która jej zdaniem była nie tylko żenująca, ale i niezwykle niebezpieczna.
Reklama.
Reklama.
"Lubię zagraniczne wyjazdy, jednak od lat z rodziną nie wybieram all inclusive, a kempingi. Na zachodzie nie brakuje ciekawych miejsc z dobrze rozbudowaną infrastrukturą pod dzieci, basenami, czy animacjami. Ten styl bardziej nam pasuje. Początkowo rezerwowaliśmy domki, teraz wynajmujemy kampera. Pasuje nam ta niezależność co do czasu, miejsca, sami także decydujemy, co i kiedy jemy.
Bliżej natury
Byliśmy we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii i Holandii, a w tym roku postanowiliśmy nieco zmienić klimat, obierając kierunek: Szwajcaria. Swoją drogą połączenie jezior i gór jest bajeczne. Dla Polaków to mniej oczywisty wybór, jednak i tu spotkaliśmy rodaków. Pokazali się niestety od najgorszej możliwej strony.
Wieczorne przesiadywanie przed kamperem czy namiotem to normalne na kempingu. Jeśli ktoś nie jest śpiący, przebywa na świeżym powietrzu. Podobnie robiliśmy także my z mężem, gdy dzieci już spały w aucie. Zawsze wydawało nam się to oczywiste, że należy zachowywać się cicho, przecież niektórzy sąsiedzi mają materiałowe ściany. 3. dnia naszych wakacji pojawiła się rodzina, która zupełnie się tym faktem nie przyjmowała. Już pierwszego wieczora postanowili uczcić początek urlopu, popijając piwo i pokrzykując do siebie. Byli to Polacy, co było słychać na kilometr.
Lekkomyślni i nieodpowiedziani
Gdy się ściemniło, nie wytrzymałam i zwróciłam uwagę, że mogliby być ciszej. 'O, Polacy!' – usłyszałam. Rozbawieni przeprosili, obiecali poprawę i zaproponowali także, byśmy się do nich dosiedli. Wyjaśniłam, że dziękuję, bo mamy małe dzieci pod opieką. 'Oj tam, już śpią, jak nasze. Rodzicom też coś należy się od życia' – zapewniał mnie jeden z mężczyzn.
Spojrzałam na to jakże wesołe towarzystwo, każdy trzymał w ręku alkohol. Faktycznie ściszyli się, ale do 3:00 nad ranem można było jeszcze usłyszeć ich rozmowy, a raczej bełkot, pokrzykiwanie i podśpiewywanie nietrzeźwych ludzi.
Widok, jaki zastaliśmy po przebudzeniu, był przerażający. Puszki po piwie walały się wszędzie, a jeden z uczestników 'imprezy' nawet nie dotarł do własnego namiotu. Jestem więcej niż pewna, że mężczyzna spał na ławce piknikowej całą noc. Skacowani, później przez pół dnia nie byli w stanie ogarnąć bajzlu, jaki narobili, nie mówiąc o zajmowaniu się dziećmi. Dogorywali na leżakach i hamakach.
Wstyd mi było, gdy do nas coś zagadywali. W końcu ich zupełnie nie znaliśmy. Oni uznali jednak, że jako Polacy w obcym kraju powinniśmy 'trzymać się razem'.
Wakacyjne 'atrakcje' i 'widoki', jakie zapewnili swoim dzieciom, mocno zasmucają, ale przeraziła mnie jednak inna rzecz. Nadal nie pojmuję, jak można być tak lekkomyślnym. Nie mogłam spać w nocy, nie tylko przez hałasy. Cały czas myślałam, że gdyby coś się stało i trzeba było udzielić komuś pomocy lub jechać do lekarza z dzieckiem, oni nie byliby w stanie tego zrobić. To przerażające, że niektórzy rodzice w wakacje robią sobie urlop od odpowiedzialności, nadal mając pod opieką dzieci".