"Patrzą na mnie jak na wariatkę, że tak pochopnie wybrałam przedszkole, ale to nie ja oszalałam" – pisze nasza czytelniczka, której córeczka lada moment zaczyna naukę w przedszkolu. Zdaniem Ilony rodzice, chcąc dobrze dla swojej pociechy, skupiają się mocno, ale nie na tym, co trzeba.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą 3-letniej Amelki, która we wrześniu zacznie naukę w przedszkolu. To ważne wydarzenie dla każdej z nas. Zostałam w domu na wychowawczym, a córka nie chodziła do żłobka. Dopiero teraz się rozstaniemy. Gdy w marcu trwała rekrutacja, wybrałam trzy przedszkola, a Amelka dostała się do pierwszego z listy. Bardzo się cieszyłam, ale znajome udowadniają mi na każdym kroku, że jestem wyrodną matką i dokonałam pochopnego wyboru. Ktoś tu oszalał, ale nie sądzę, bym była to ja!
Trudny wybór?
Gdy wybierałam przedszkole, decydującym kryterium była odległość od domu. Zależało mi, bym nie musiała dziecka zrywać bladym świtem i nie musiała ciągnąć go przez pół miasta. Miało być na trasie do pracy, tak byśmy mogły chodzić na piechotę. I w sumie tyle. Obejrzałam zdjęcia najbliższych placówek. Przedszkola wyglądały jak... przedszkola. Wybrałam trzy i tyle.
Teraz im bliżej początku roku szkolnego, tym częściej pojawia się temat przedszkola. Gdy słucham innych mam, włos jeży mi się na głowie. Jestem zasypywana bardzo szczegółowymi pytaniami na temat programu edukacyjnego, zajęć dodatkowych, wycieczek, a także metod prowadzenia samej placówki. Uczestniczę w jakiejś dziwnej licytacji, kto wybrał lepiej i absolutnie tego nie pojmuję.
Musi być idealne
Jestem w szoku, jak szczegółowo matki prześwietlają przedszkola w poszukiwaniu ideału. 'Gdy zapytałam, jakie płatki śniadaniowe serwują i usłyszałam, że z takiej dużej hurtowej paczki, to wiedziałam, że to nie przedszkole dla nas' – usłyszałam od jednej. Inna odrzuciła przedszkole, bo są słodkie podwieczorki. Problemem są zbyt ciasne szatnie, zbyt małe place zabaw, stare meble, przestarzałe wyposażenie, brak multimediów, brak zajęć dodatkowych w ofercie, angielski na słabym poziomie, niesmaczny katering (choć nie wiem, czy bym ufała ocenie 3-latka, bo chyba tylko taką opinię były w stanie zdobyć te matki)...
Spokojnie, to tylko przedszkole
Na większość pytań: 'a jak u nas?' wzruszam ramionami, bo absolutnie nie mam pojęcia. I wiecie co? Mnie to zupełnie nie martwi. Patrzą na mnie jak na wariatkę i wyrodną matkę, co się niczym nie interesuje, a mnie się wydaje, że to nie ja oszalałam. Wasze dzieci teraz potrzebują dobrej zabawy i troski, tymczasem wy już skrzętnie planujecie ich karierę.
Naprawdę jesteście gotowe zrywać dziecko godzinę wcześniej z łóżka i pędzić przez pół miasta, by zdążyć na bio owsiankę słodzoną daktylami, by malec miał siłę na grę na pianinie? By potem po ekologicznym, zbilansowanym obiedzie zasiadł do idealnie białego biureczka, by uczyć się angielskiego z wykorzystaniem tablicy multimedialnej? Serio? Tego chcecie dla swoich maluchów?
Na co wam to wszystko? 3-latek potrzebuje jedynie dzieci i zabawek, by dobrze się bawić. Oczywiście przyda się również troskliwa i empatyczna pani, bo to z nią będzie spędzać całe dnie i to od niej będzie zależało, czy będzie rano chętnie szedł do przedszkola. Na to wpływu jednak nie macie (choć chcę wierzyć, że każda nauczycielka wykonuje ten zawód z powołania).
Taki malec potrzebuje dużo snu, spokojnego poranka i łagodnego rozstania, a potem miłego popołudnia z rodzicami, których nie widział cały dzień i to na tym powinnyście się skupić!".