osiedlowy plac zabaw
Dzieci bawiące się na placu zabaw bywają bardzo głośne fot. Ryutaro Tsukata/pexels

O tym, że na osiedlowych podwórkach, zwłaszcza tych, na których są place zabaw, rozgrywają się dantejskie sceny, pisaliśmy już nie raz. Właśnie otrzymaliśmy list od czytelniczki, która pisze: "może opisanie tej sytuacji otworzy rodzicom oczy, by rozmawiali z dziećmi o tym, co się dzieje na dworzu". Myślimy, że warto spróbować.

REKLAMA

"Spotkałam się z sytuacją, w której dzieci na placu zabaw z desek budowały sobie fort. My akurat czyściliśmy auto przed wyjazdem, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk dziadka, tzw. 'monitoringu osiedlowego', na jedno z dzieci. 

Mężczyzna wyzwał dziecko od najgorszych

Nie tylko nazwał go bachorem, ale też wyzywał od najgorszych, ale też przeklinał na niego. Był bliski płaczu, aż go sparaliżowało ze strachu i widziałam, że aż się bał ruszyć. Reszta dzieci uciekła spanikowana, zostawiły swoje zabawki i plecak. Później przybiegali ze strachem po pojedyncze rzeczy. 

Zwróciliśmy mu uwagę, jak się odzywa do dzieci, ale też zostaliśmy zwyzywani. Później usłyszeliśmy, że nie mamy szacunku itp., mimo że byliśmy kulturalni, a on wyzywał i przeklinał dziecko, które miało maks 10 lat. Co najgorsze okazało się, że to były policjant. 

Coraz częściej spotykam takie sytuacje. Szczerze nie wiem, czy to się nadaje na artykuł, ale może opisanie tej sytuacji otworzy rodzicom oczy, by rozmawiali z dziećmi o tym, co się dzieje na dworzu, bo pewnie większość nawet o tym nie powie i tym, którzy są takim 'osiedlowym monitoringiem', żeby nie uczyły takiego zachowania dzieci, bo łapią je od nich".

Nieakceptowalne zachowanie dorosłego

Opisana sytuacja rzeczywiście jest niepokojąca. Dorośli ludzie na pewno nie powinni krzyczeć na dzieci, a już doprowadzanie do stanu, w którym dziecko jest przerażone, jest absolutnie nieakceptowalne. Radzilibyśmy zwrócenie uwagi na tego mężczyznę, a jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, warto interweniować np. u dzielnicowego.

Niestety, takie historie docierają do nas co chwilę. Sąsiadom przeszkadzają przedszkolaki, nie zgadzają się na żłobek na osiedlu albo po prostu awanturują się o to, że dzieci hałasują.

Tak, dzieci hałasują, taka ich natura. Są głośne, bo dobrze się bawią. Kiedy mają to robić, jeśli nie w dzieciństwie? Oczywiście w miejscu publicznym, a takim jest osiedlowe podwórko, obowiązują zasady dobrego wychowania, ale mamy wrażenie, że w tej sytuacji zabrakło ich dorosłemu.

Dołączamy do apelu naszej czytelniczki: wypytujcie dzieci o to, co działo się podczas zabawy na dworze. Apelujemy też do dorosłych, weźcie poprawkę na to, jak zwracacie się do dzieci. Czasami wystarczy grzecznie poprosić o cichszą zabawę lub porozmawiać z rodzicem. Nie utrudniajmy sobie wzajemnie życia, już i tak bywa niewesołe. Życzliwość zaprowadzi nas dalej niż nienawiść!

Czytaj także: