Przyjęło się uważać, że samotnej kobiecie, która ma dzieci, trudniej jest znaleźć nowego partnera. W odpowiedzi na list jednej z naszych czytelniczek napisała do nas Kasia, która też szuka partnera. Sama jest matką, ale nie umawia się z samotnymi ojcami. Czy im też jest trudniej znaleźć nową miłość?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Przeczytałam właśnie u was list od kobiety, która skarży się, że nie może nikogo poznać, bo mężczyźni nie chcą wiązać się z samotnymi matkami. Rozumiem, że jest rozżalona i przykro mi, że tak trudno jej znaleźć miłość. Jednak szczerze mówiąc, ja trochę tych facetów rozumiem.
Dlaczego oni nie chcą umawiać się z samotnymi matkami?
Myślę, że na pewno jest trudniej poznać nowego partnera kobiecie z małym dzieckiem, niż z nastolatkiem czy studentem. Ale czy to naprawdę takie dziwne? Nie chodzi już nawet o to, że mężczyźni nie chcą zajmować się cudzymi dziećmi – choć na pewno duża ich grupa tak myśli (i znowu, moim zdaniem mają do tego prawo), ale zwykłą… dyspozycyjność kobiety.
Przecież początki związku to czas poznawania się, spędzania ze sobą każdej wolnej chwili, randek, wyjazdów. Jak to zrobić z kobietą, która ma małe dziecko? Ona zwyczajnie nie ma na to przestrzeni. Wtedy trudniej jest rozwinąć taki związek.
Może byłoby łatwiej, gdyby poznali się w realu, ale to nie jest takie oczywiste, kiedy jesteśmy dorośli i większość naszych rówieśników jest już zajęta. Wierzę, że wasza czytelniczka (i wiele innych kobiet w jej sytuacji) jest fajną osobą, że może być interesująca, atrakcyjna i że jej cechy osobowościowe mogłyby sprawić, że ktoś się w niej zakocha i stworzą związek.
Ale na poziomie Tindera czy innych apek randkowych tego przecież nie widać. Do tego potrzebne jest spotkanie w realu. Nie jedno, a wiele. A jeśli ona ma małe dziecko, to – jak już pisałam – to bardzo utrudnione.
Ważny jest wiek dziecka
Ja też próbuję kogoś poznać przez internet. Moje doświadczenia są inne. Jeszcze żaden z mężczyzn, z którymi się 'zmatchowałam' na Tinderze, nie odrzucił mnie przez to, że mam dzieci. Ale nie sądzę, że to dlatego, że jestem jakoś wyjątkowo atrakcyjna na zdjęciach (nie jestem!) albo że posiadłam jakąś tajemną wiedzę, która sprawia, że prowadzę te internetowe rozmowy lepiej od innych matek.
Nie. Myślę, że odpowiedź leży w wieku moich dzieci. One są już nastolatkami, a to oznacza, że ja mam więcej swobody, niezależności i czasu. Łatwiej umawiać się z kimś, kto ma starsze dzieci niż z rodzicem kilkulatka.
Samotny ojciec? W lewo!
I skoro o tym mowa, to ja też 'uciekam' od mężczyzn, którzy mają dzieci. Nie wszystkich, ale tych, którzy mają małe dzieci lub tych, którzy z tymi dziećmi na stałe mieszkają. To w ogóle jest dziwna sprawa, konto na tinderze mam od 9 miesięcy i w tym czasie poznałam chyba z 6 mężczyzn, którzy nie tylko mają dzieci, ale wręcz z nimi mieszkają!
Tyle się mówi o tym, że dzieci zawsze zostają przy matkach, a tu obserwuję naprawdę częste zjawisko, że to kobiety odchodzą od swoich partnerów, zaczynają nowe życie przy innych mężczyznach, a dzieci mieszkają z ojcem. Bardzo to ciekawe, prawda?
No dobrze, ale już wyjaśniam, dlaczego nie chcę umawiać się z wolnymi ojcami. Jak wspomniałam, moje dzieci są nastolatkami. Dopiero czuję, że odzyskuję swoje życie w oderwaniu od macierzyństwa. Mogę wyjść wieczorem, nie martwiąc się o to, kto w tym czasie będzie opiekować się dziećmi. Mogę znowu oddawać się swoim pasjom, które wymagają wychodzenia z domu, czasem wyjazdów. Co drugi weekend, kiedy dzieci są u taty, mogę zaprosić mężczyznę do siebie. Mogę znowu być dorosłą kobietą, a nie tylko matką.
Jeśli facet mieszka z dziećmi, które są małe, te opcje odpadają. A ja szukam czegoś innego. Partnera do spędzania wolnego czasu, a nie nowej rodziny. I wcale nie uważam, że przemawia przeze mnie egoizm. Rodzinę już mam, tę potrzebę zaspokoiłam. Teraz chcę partnera i miłości. Bez kolejnych dzieci.
Szczęścia... i cierpliwości!
Nie chciałabym radzić waszej czytelniczce, żeby czekała z szukaniem miłości, aż jej syn podrośnie, bo nie o to chodzi. Przecież nie zawiesi tej potrzeby na kolejnych 15 lat! Radziłabym jej, żeby próbowała dalej. Może się uda. Życzę jej szczęścia! Sobie zresztą też, bo mimo że ode mnie nie uciekają z powodu dzieci, to i tak żaden z nich, nawet tych bezdzietnych lub ze starszymi dziećmi, jeszcze mnie nie zainteresował. Ale to jest temat na inny list…".