Karolina uważa, że rodzice stali się bardzo sprytni. Chętnie pozbywają się nadmiaru rzeczy, jednak te zniszczone, zamiast wyrzucić do śmietnika, wystawiają w sieci. Jej zadaniem to wstyd i bark szacunku dla drugiego człowieka. Zauważyliście taki trend?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Byłam fanką ciuchlandów, zanim stało się to modne. Uwielbiam platformy internetowe oraz facebookowe grupy, w których można nabyć używane rzeczy. Owszem, czasem kupuję coś nowego, jednak w sieci nie brakuje dobrych rzeczy w atrakcyjnej cenie. Więc po co przepłacać! Kupuję zabawki i ubrania dla dzieci z drugiej ręki. W ten sposób wymieniam również moją garderobę. Na grupach poszukuję także książek i planszówek, które były kiedyś wydane, a dziś nie można ich już kupić.
W sieci nie brakuje także grup, gdzie można znaleźć rzeczy, które ktoś z chęcią odda za darmo. Kiedyś były to były głównie stare regały po dziadkach, sprzęty RTV czy niepotrzebne rzeczy po dziecku. Dziś to naprawdę istny śmietnik!
Rozumiem paczkę 'ubranek na podwórko', które, choć może nie są w idealnym stanie, to świetnie jeszcze posłużą podczas brudnej zabawy. Stare zabawki czy rzeczy, które w nietrudny sposób można naprawić. Zauważyłam jednak ostatnio, że coraz częściej są to po prostu graty, których komuś... nie chce się wynieść na śmietnik.
Brzmi atrakcyjnie?
Basenik dla dziecka... z 3 dziurami i dopisek 'jeszcze posłuży'. A ja się zastanawiam, czy ktoś postradał zmysły, bo jak posłuży, skoro obręcze nie trzymają i woda się wyleje?
Puzzle, w których 'brakuje tylko 3 elementów'... no pewnie cała frajda je ułożyć, każdy lubi, gdy brakuje elementów.
Planszówka bez połowy kart i pionków. No pewnie nadal to ma sens...
Wózek 'tylko bez jednego kółka', ale się zgubiło, więc można sobie co najwyżej je domalować, bo do takich zabawek elementów nie ma.
Ubranka w takim stanie, że nawet na ścierkę się nie nadają, ale pewnie się komuś przydadzą.
Rodzice to prawdziwi mistrzowie marketingu, zwijający śmieci w sreberko. Nie chce się wam iść do śmietnika, czy o co chodzi? Bo 'ceną' tych perełek jest przecież odbiór osobisty.
Nie wstyd wam?
Mnie byłoby wstyd wystawiać takie rzeczy publicznie w sieci, opisywać tak, jakby dało się coś z tym jeszcze zrobić i jeszcze prosić, by ktoś sobie sam odebrał śmieci, rzeczy totalnie brudne, połamane czy zniszczone.
W niektórych ogłoszeniach na fotach taki syf, że aż wstyd. Absolutnym hitem była dla mnie niemowlęca wanienka, którą ktoś trzymał chyba w kotłowni. Brud i sadza na około i w wanience, że nawet nie widać, czy jest cała, oraz dopisek 'trzeba sobie umyć', serio? To jest oferta?
Choć może i dobrze, że dał prawdziwe zdjęcie. Uwielbiam te atrakcyjne ogłoszenia: finezyjnie opisane 'małe defekty' z poglądową fotką zaczerpniętą od producenta. Jaki jest stan rzeczywisty? Przekonaj się osobiście, w końcu ktoś oddaje to za darmo, powinnaś się cieszyć. Już nie raz się na to nacięłam.
Wiem, że nie muszę z tego korzystać, ale naprawdę razi mnie, że inni rodzice tak się zachowują. W życiu nie wystawiłabym nic brudnego albo ewidentnie zniszczonego. Szanujmy się!".