Małe dzieci między 2. a 5. rokiem życia często odmawiają jedzenia wielu dań i poszczególnych produktów. Czasami mówimy wtedy, że grymaszą albo są niejadkami. Ale co robić w sytuacji, jeśli za kiepską dietą zaczynają iść również gorsze wyniki badań dziecka? Napisała do nas mama Jasia, który od pewnego czasu nie chce w ogóle jeść warzyw.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mój 1,5-roczny synek ma problemy z żywieniem. Jaś od początku rozszerzania diety pięknie jadł wszystkie posiłki i z zainteresowaniem próbował nowych produktów. Od ponad miesiąca coś się jednak zmieniło i już sama nie wiem, co z tym zrobić. Jasiek nie chce jeść w ogóle warzyw – najchętniej całe dnie przeżyłby na tubkach z owocami i suchej bułce.
Podejrzewam, że synek odmawia jedzenia surówek, pieczonych i świeżych warzyw, a nawet zup-kremów, bo obserwuje rodziców. W moim przypadku widzi raczej przykład zachęcania do posiłków, różnorodną dietę bogatą w witaminy i składniki odżywcze" – opisuje swój problem z synkiem nasza czytelniczka, Joanna.
Grymaszenie przy jedzeniu niczym tata
Kobieta uważa, że synek jest niejadkiem, bo obserwuje swojego tatę: "Mój mąż jednak nienawidzi warzyw – nie ruszy żadnej sałatki ani surówki. Jedyne warzywa, jakie je to frytki (wyłącznie ze zwykłych ziemniaków), kapusta kiszona i buraki.
Jasiek widzi, że tata je tylko mięsko, ryż albo frytki i również sięga tylko po takie produkty na swoim talerzu. Nie ma szans, żeby przekonać go do innych smaków, choć przed 2-3 miesiącami zjadał cały obiad, razem z surówką albo różnymi wersjami dań wegańskich. Teraz po ponad miesiącu na suchej bułce, chrupkach kukurydzianych i makaronie bez żadnego sosu, Jasiek ma coraz gorsze wyniki badań".
Opieka lekarska była niezbędna
"Jesteśmy pod kontrolą pediatry i mamy skierowanie do hematologa, bo już zaczęłam się martwić i sama nie wiem, jak przekonać synka do sięgania po coś innego do jedzenia. Nie ma szans na to, że będę go zmuszała do posiłków albo głodziła, bo uważam, że przemocą nic nie uda się zdziałać.
Po sugestiach pediatry zaczęłam już rozważać nawet wizytę u psychologa dziecięcego, ale nie wiem, czy jest szansa na współpracę z tak małym dzieckiem. Sama tez już powoli potrzebuję chyba psychologa lub terapeuty, bo cała ta sytuacja sprawiła, że jestem zmęczona, zestresowana i sfrustrowana ciągłym martwieniem się o dietę i stan zdrowia syna" – kończy swój list zatroskana mama.
Neofobia żywieniowa często jest czasowa
W przypadku dzieci, które mają wybiórczość pokarmową, czyli tzw. neofobię żywieniową, często można mówić o etapie rozwojowym, jak pisze mgr Beata Jabłonowska-Lietz na rządowej stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej. Jeśli dziecko wcześniej nie przejawiało np. problemów z rozszerzaniem diety, być może nagła niechęć do wybranych posiłków związana jest z chwilowo mniejszą otwartością.
Neofobia zwykle dotyczy dzieci między 2. a 5. rokiem życia i często jedynym rozwiązaniem jest praca z psychoterapeutą dziecięcym i przeczekanie wyjątkowo trudnego etapu w rozwoju dziecka. Dużą rolę w zachęcaniu dziecka do próbowania nowych rzeczy odgrywają rodzice, którzy nie powinni rezygnować z kolejnych prób podawania dziecku warzyw i innych produktów, których nie chce jeść pociecha. Warto też własnym przykładem pokazywać dziecku, że warto jeść różnorodnie.
W tym trudnym czasie dziecko musi być pod opieką lekarzy: pediatry, hematologa, psychologa. Jeśli rodzic potrzebuje wsparcia, to również powinien sięgnąć po pomoc np. psychoterapeuty, by móc wspierać dziecko w próbach (ponownego) rozszerzania diety. Należy też pamiętać, że wybiórczość pokarmowa może sama ustąpić u dziecka, ale nie jest to rzecz, którą można lekceważyć. Warto udać się z dzieckiem do psychologa dziecięcego, aby sprawdzić, czy niechęć do posiłków nie jest np. zaburzeniem rozwojowym.