W piątek 30 czerwca rano szwedzkie służby przekazały, że matka z synem, którzy wypadli za burtę promu Stena Line płynącego z Gdyni do Karlskrony, nie żyją. To już kolejna taka tragedia w ciągu zaledwie kilku dni. Choć zasady są jasne: najpierw należy zapewnić bezpieczeństwo sobie, w takich chwilach matki myślą tylko o tym, by ratować dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trzy tragedie z ostatnich dni łączy jedno: matki, nie bacząc na ryzyko, próbowały ratować własne dzieci. Niestety, wszystkie kobiety zmarły.
Irlandia: matka pomogła synowi dopłynąć do skał, porwał ją prąd
W poniedziałek 26 czerwca mieszkająca w Irlandii Polka utonęła, ratując 10-letniego syna. Do sytuacji doszło w okolicy plaży Ballycroneen w pobliżu Cork na południowym wybrzeżu Irlandii. Kobieta zauważyła, że jej syn ma problemy w wodzie i natychmiast ruszyła mu z pomocą. Udało jej się dociągnąć chłopca do skał, jednak ją samą porwał silny w tamtych okolicach prąd morski.
Służby ratunkowe wydostały 10-latka z wody. Łódź ratownictwa wodnego wydostała również jego mamę, którą natychmiast przetransportowano do szpitala w Cork. Mimo reanimacji kobiety nie udało się uratować. Irlandzkie służby wyjaśniają okoliczności zdarzenia.
Kalisz: matka wskoczyła do rzeki, by ratować 13-letniego syna
We wtorek 27 czerwca do podobnej, równie dramatycznej sytuacji doszło w Kaliszu (woj. wielkopolskie). 42-letnia kobieta przebywała w Parku Miejskim z 13-letnim synem. Prawdopodobnie chłopiec kąpał się w rzece, gdy nagle zniknął matce z oczu. 42-latka wskoczyła do wody, by ratować syna. Sama zaczęła się topić.
13-latek wydostał się z rzeki o własnych siłach, jednak jego mama zniknęła pod wodą. Świadkowie wezwali na miejsce służby ratunkowe. Chłopiec otrzymał pomoc medyczną, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Niestety, po trwającej ponad godzinę akcji ratunkowej nurkowi udało się odnaleźć 42-latkę. Lekarz stwierdził zgon. Kaliska policja bada okoliczności tragedii pod nadzorem prokuratury.
Tragedia na promie: matka i dziecko wypadli za burtę, nie żyją
Ostatnia taka tragedia miała miejsce w czwartek 29 czerwca. 36-letnia matka wraz z 7-letnim synem płynęła promem Stena Line z Gdyni do Karlskrony. Oboje wypadli za burtę. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania. Po godzinie udało się odnaleźć matkę i syna, których przetransportowano do szpitala w Szwecji.
W piątek rano szwedzkie służby poinformowały, że nie udało się uratować ani matki, ani dziecka. Śledczy ze Szwecji badają okoliczności śmierci 36-latki i jej syna. Przeprowadzono już pierwsze przesłuchania wśród pasażerów i załogi, by wyjaśnić, jak doszło do wypadku.
Co robić, gdy widzimy, że ktoś się topi?
Chęć rzucenia się do wody, by pomóc tonącemu, wydaje się ludzkim odruchem. Jednak, jak mówi dyrektor MOPR w Giżycku Jarosław Sroka w rozmowie z dziennikarką naTemat Anną Dryjańską: najważniejszą zasadą w takich okolicznościach jest ochrona własnego życia. Gdy widzimy, że ktoś się topi, pierwszym krokiem powinno być wezwanie pomocy pod numerem alarmowym 112, a nie rzucanie się do wody. Tym bardziej jeśli nie spełniamy warunków zasady numer dwa, czyli umiejętności pływania (zdaniem ratownika czterema stylami: kraulem, żabką, stylem grzbietowym i delfinem).
Trudno jednak oczekiwać tego od rodzica i dziwić się, że w chwili, kiedy życie jego dziecka jest zagrożone, działa instynktownie: rzuca się na pomoc. Tu nie ma miejsce na chłodne kalkulowanie ryzyka.