Na własnej skórze przekonałam się, że znacznie ma nie tylko ilość czasu spędzanego przed telewizorem czy treści, które malec ogląda, ale także pora dnia. Specjaliści uprzedzają, by nie dawać ekranów przynajmniej godzinę przed snem. Ja przestrzegam przed puszczaniem bajek zaraz po przebudzeniu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ze względu na studia, jakie kończyłam, wiem, że media to duże możliwości, ale i olbrzymie zagrożenie, szczególnie dla małych dzieci. Specjaliści podają dokładne limity, które mają pomóc rodzicom w mądrym podejmowaniu decyzji. Chodzi przede wszystkim o to, by uniknąć uzależnienia od mediów. Jednak to tylko teoria. Bo choć to dzieci upominają się o bajki, to i my czasem chętnie sięgamy po pilota, by tak "usadzić" malucha, gdy musimy coś szybko zrobić.
Za dużo, za późno, za wcześnie
Nawet najbardziej ostrożny rodzic, stosując się do zaleceń specjalistów, może zauważyć, że coś jest nie tak. Jak to możliwe? Wiele zależy od samego dziecka. Np. moją starszą córkę od zawsze trzeba było pilnować. Gapiąc się w ekran, zapomina o Bożym świecie. Z drugą natomiast nigdy nie było problemu, by się umówić na jedną bajkę, po której sama grzecznie zgasi TV.
Wielu rodziców zauważa, że u nich w domu jest podobnie. Dzieci mają różną wrażliwość, więc dlaczego z rekcją na ekrany miałoby być inaczej? Jedne wolą krótkie bajki, inne szybciej zasiądą przed długim kinowym hitem, łapiąc fabułę i się nie męcząc. Jeszcze inne mogą mieć koszmary, choć treści nie były straszne.
Nie zaczyniaj dnia od bajki
Zauważyłam także, że olbrzymie znaczenie ma pora, o jakiej puszcza się dziecku bajki. Specjaliści przestrzegają przed wpatrywaniem się w ekran tuż przed snem: może to utrudniać nie tylko zasypianie, ale i sprawić, że nocny sen będzie niespokojny. Ja natomiast odradzam puszczanie bajek zaraz po przebudzeniu.
Zauważyłam, że jeśli telewizja (moje dzieci nie mają tabletów i nie oglądają bajek na telefonie) jest pierwszą aktywnością, jaką podejmie dziecko rano po przebudzeniu, to potem nie jest ono w stanie znaleźć sobie samodzielnie zajęcia przez calutki dzień. Wszystko wydaje się nudne i nieatrakcyjne. Dodatkowo malec ciągle chodzi i prosi o kolejne kreskówki.
Jednak jeśli dzień zacznie od zabawy lub wykonania pracy plastycznej, nagle jest w stanie samodzielnie wymyślać sobie kolejne aktywności i nie dopomina się o bajki.
To naprawdę działa!
Nie jest to oczywiście próba udowodniona naukowo, ale prawidłowość ta sprawdziła się u obydwu moich córek. Testowały to także moje koleżanki, które zauważyły znaczącą zmianę w zachowaniu dziecka po tym, jak zrezygnowały z puszczania bajek z samego rana.
My po pewnym czasie wprowadziliśmy po prostu sztywną zasadę: rano samodzielna zabawa, a pierwsza bajka dopiero po obiedzie. I tu absolutny hit! Po tej jednej bajce zazwyczaj chętnie same gaszą TV i lecą dalej się bawić.
Oczywiście nadal zdarzają się leniwe poranki przed TV, np. gdy my chcemy z mężem dłużej pospać. Zgadzamy się na bajki dla świętego spokoju, szybko jednak tego żałuję. Potem przez resztę dnia potwornie ciężko zmobilizować moje pociechy do działania.