Znowu zapomniałam, by zaopiekować się sobą przed urlopem. Chcąc, by było idealnie, ponownie zepchnęłam siebie i moje potrzeby na koniec listy zadań. Właśnie tak popsułam wyjazd sobie i swoim bliskim. Nie popełniaj mojego błędu, bo to się na tobie zemści.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tydzień przed urlopem wchodzisz w tryb menadżerki? Biegasz trochę, jak kurczak z obciętą głową pakujesz walizki, pierzesz, robisz listy, co trzeba dokupić, zamawiasz, jeździsz po sklepach i szykujesz wszystko, by było idealnie. Zamiast cieszyć się zbliżającymi się wakacjami, ciągle przetwarzasz w głowie narzucone sobie zadania, dopytując nieustannie: "O czym zapominałam?". Brzmi znajomo? Nie jesteś sama.
Ciężar przygotowań do wakacyjnego wyjazdu zwykle spada na mamy. W sumie często same się do tego rwiemy. Ja usilnie twierdzę, że bardzo to lubię, bo wszystko pod kontrolą, ale mimo wszystko warto wyhamować.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić
Ponieważ duży rodzinny wyjazd ma miejsce raz-dwa razy do roku, łatwo zapomnieć, jak to jest. Ja co roku sobie obiecuję, że to ostatni raz tak się spinam i po 12 miesiącach... popełniam dokładnie ten sam błąd. W tym roku było nie inaczej. Jeśli urlop dopiero przed tobą, nie popełniaj mojego błędu. (Wiem, że nie tylko ja tak świruję przed wakacjami).
Po pierwsze, zastanów się, czego nie trzeba robić. Niektórzy tatusiowie mają to dopracowane do perfekcji (sorry panowie, ale taka prawda!), warto wziąć z nich przykład albo poprosić o pomoc. Mąż jest tym hamulcowym? To świetnie, oczywiście pod warunkiem, że nie jest to olewanie żony, a ostudzanie jej zapału. Np. mój przypomina mi, że apteczka nie musi być przygotowana na absolutnie każdą ewentualność, bo nie jedziemy do buszu.
Po drugie, pracuj nad podziałem obowiązków. W wielu domach panowie pakują jedynie swoje ubrania (albo i nie), a reszta jest na głowie pań. Nawet jeśli ty jesteś organizatorką, naucz się delegować zadnia. Ja po kilku latach przypadkiem dowiedziałam się, że mój facet myślał, że wolę robić to sama i się nie wychylał. Można się mile zaskoczyć. Np. w tym roku najpierw córka miała zrobić listę, potem ją omówiłyśmy, a następnie zgodnie z nią sama szykowała ubrania. Gdy potrzebujesz pomocy, koniecznie proś o wsparcie!
Po trzecie, zarządzaj własnymi emocjami, szczególnie stresem i lękiem. I o ile dwa powyższe punkty jako tako opanowałam, to trzeci dosłownie leży i kwiczy. Dlaczego to takie ważne? Co roku się o tym przekonuję. Jeśli podobnie jak ja skupiasz się na maksa na organizacji wszystkiego przed wyjazdem, oczywiście po to, by było idealnie, spalasz ogrom energii, na rzeczy istotne, ale także na te mniej ważne i zupełnie nieistotne.
Rzeczy ważne i mniej ważne
W chwili, gdy mam zamknięte wszystkie walizki, spakowany bagaż podręczny, poukładane zestawy ubrań na podróż, nagle opadam z sił. Ale nie czuję satysfakcji, a niepokój, czy oby na pewno wszystko zapakowałam?
Nie pomaga fakt, że przed urlopem kilka dni w pracy także często bywa cięższych, jeśli trzeba przekazać swoje obowiązki innym. A i dzieci podniecone zbliżającymi się wakacjami, zamiast cieszyć, zaczynają... irytować.
Nie raz przekonałam się, że zapomniane skarpetki czy lek na gorączkę wcale nie muszą zepsuć wakacji. Natomiast potwornie zmęczona mama już tak.
Hurra wakacje!
Niby to tylko pakowanie, a jednak są osoby, dla których to logistycznie bardzo duże i wycieńczające przedsięwzięcie. Może sprawiać, że staniesz się nadmiernie pobudzona, zrezygnowana, przytłoczona, poirytowana lub niezadowolona. To zmęczenie, które daje o sobie znać i to niestety w najmniej odpowiednim momencie, czyli na samym początku urlopu.
Wiem po sobie, że jak już mnie złapią takie emocje, to nie tak ławo, by odpuściły. Więc, zamiast cieszyć się urlopem, walczę sama ze sobą. I nie wychodzę z roli animatora i rodzinnej archiwistki. Działam zadaniowo i irytuję się, gdy coś idzie nie tak... Zamiast fajnej wyluzowanej matki, funduję dzieciakom trudniejszą wersję samej siebie.
Porządna drzemka w ciągu dnia, popołudnie bez dzieci oraz męża i stanęłam do pionu. Choć miałam wyrzuty sumienia, bo w końcu to rodzinne wakacje. Zajęło mi kilka dni, zanim sama sobie pozwoliłam na to, by... odpuścić i odpocząć.
Zdecydowanie nie są to emocje, które chcesz zabrać na urlop. Dlatego koniecznie zadbaj o to, by wyluzować i zaopiekować się sobą jeszcze przed wyjazdem. Deleguj zadnia i się nie spinaj tak bardzo pakowaniem (dla matek gotowych "na wszystko", to naprawdę trudne zadanie, ale warto ćwiczyć). Kąpiel, książka, wyjście na drinka z koleżankami, z mężem na randkę – cokolwiek, co sprawi, że wyhamujesz i złapiesz oddech, i wyjdziesz z tego zadaniowego trybu. I pamiętaj, nawet z jedną parą majtek, bez zapasowych klapków, wakacje będą super!
PS. Bardzo zazdroszczę osobom, które potrafią na luzie się pakować. Tak same z siebie. Bardzo bym tak chciała.