Historia z życia: rodzina, troje dzieci. Najmłodsze ukończyło niedawno trzeci rok życia. Początek lata, wyjazd. Planowana destynacja: polskie wybrzeże. Przez tydzień nic nie miało zakłócać odpoczynku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pierwszy dzień był trudny pod każdym względem. Długa podróż, najmłodszy syn źle znosił jazdę samochodem. Położyli się do łóżek z nadzieją na złe dobrego początki.
Drugi dzień był chyba jeszcze gorszy. Od rana płacz i krzyk, szczególnie 3-letniego chłopca. Chłopczyk krzyczał przy śniadaniu, wyszli. Krzyczał na basenie, wystraszył się, krzyczał w pokoju, był wyczerpany.
Trzeci dzień zaczął się niemal tak fatalnie, jak dwa poprzednie. To tego dnia para rodziców podjęła decyzję o przerwaniu urlopu. Dlaczego tak musiało się stać?
Tego nie wiem, to historia zasłyszana od znajomych. Nie wiem, jakie kryją się za nią pobudki, ale dała mi do myślenia.
Dziecko nigdy nie jest "winne"
I nie, nie uważam, że z dzieckiem musiało być coś nie tak. Głęboko wierzę, że fundamentalnie coś się nie udało i dotyczyło czynników znacznie poważniejszych niż zmiana miejsca. Słyszę w ten historii pokłosie braku komunikacji na jakimś bardzo podstawowym poziomie, a może zaburzenia o podłożu nam nieznanym.
Czy dziecko, które pozostaje w dobrym stanie ogólnym, i dobrobycie psychicznym, mogłoby się tak zachować? Nie sądzę.
Nie wiem, jak skończyła się ta historia, jednak wiem na pewno, że tracimy coś, że takich rodzin jest więcej. I czytamy, słuchamy potem opowieści o dzieciach, które "tyranizują" rodziców, przestawiają ich życie do góry nogami.
A ja głęboko w to nie wierzę. W takie predyspozycje dzieci, takie ich możliwości, a już w szczególności ich celowe ku temu działanie. Dzieci nie wiedzą, jak zniweczyć nasze plany, dzieci nie manipulują. Za każdym dzieckiem od pierwszych chwil życia stoi dorosły. I to jego rolą jest widzieć to dziecko, reagować na jego potrzeby, zaspokajać je i nie tracić z nim połączenia.
Dzieci, które będą wychowane przez nianie, technologię, postaci z bajek, mogą mieć trudności z przystosowaniem się do sytuacji, zdarzeń, scenariuszy, które są przeciętne, normalne, naturalne. Bądźmy z naszymi dziećmi, obserwujmy je. Nie zagłuszajmy ich krzyku, ale miejmy świadomość, że on zawsze ma jakiś powód. Warto tam zaglądać, częściej niż nam się wydaje.