Zapewne znacie te historie o dzieciakach "rujnujących" śluby i wesela: płaczących wniebogłosy przy składaniu przysięgi, szalejących jak tornado między stołami, kradnącymi uwagę przy pierwszym tańcu... Pewna panna młoda była tak poirytowana zachowaniem dzieci, że postanowiła pozwać ich rodziców. Amerykanka twierdzi, że straciła przez nich sporą sumę pieniędzy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Choć tyle się mówi o weselach bez dzieci (za którymi można znaleźć kilka sensownych argumentów), większość par młodych wciąż decyduje się na zapraszanie gości bez względu na ich wiek. Zdarza się jednak, że w trakcie ślubu czy przyjęcia zaczynają żałować swojej decyzji...
W czasie wesela dzieci się nudzą
Jedna z takich historii została opisana w serwisie Bored Panda. Na popularnym forum pojawił się wątek "nietypowych incydentów", które miały miejsce podczas uroczystości weselnych. Swoimi wspomnieniami postanowiła się podzielić fotografka ślubna – kto jak kto, ale to chyba właśnie fotografowie są w stanie dostrzec najwięcej dziwactw czy osobliwych sytuacji na weselach.
Kobieta pisze wprost: podczas jednego z przyjęć dzieci były "po prostu okropne" (nazywa je nawet "potworami"). Choć było ich tylko troje, nadrabiały temperamentem. Do tej pory fotografka widywała na weselach rodziców wyposażonych w smartfony czy tablety ze słuchawkami, by móc zająć dzieciaki, kiedy te zaczną się nudzić. W końcu dla dorosłych zaproszenie na wesele to zwykle okazja do zabawy do białego rana, dzikich tańców, nadrabiania towarzyskich zaległości... Jeśli dzieci nie mają zapewnionej rozrywki, po prostu się nudzą (pewnie nawet bardziej niż "osoby towarzyszące", które zostały wyciągnięte z domu siłą).
"Było mi tak strasznie żal tej panny młodej. Już w kościele jedno z dzieci zaczęło się drzeć, biegać między ławkami, zrywać dekoracje... Nawet się rozbierać! Rodzice zachowywali się, jakby mieli to wszystko gdzieś" – opisuje fotografka. Podczas wesela było tylko gorzej.
Sceny jak z czekoladowego horroru
Dzieci wparowały na parkiet podczas pierwszego tańca państwa młodych. Nie, ta para nie uznała, że to urocze i całkiem zabawne. W trakcie posiłków maluchy nie były w stanie usiedzieć na swoich miejscach. Biegały między innymi gośćmi, rzucały jedzeniem, krzyczały. Gdy tuż przed krojeniem tortu jeden z nich podbiegł do panny młodej i wytarł ubrudzone czekoladą ręce w jej śnieżnobiałą suknię... Powiedzieć, że zrobiło się nerwowo, to nic nie powiedzieć.
Gdy zrozpaczona panna młoda próbowała zwrócić uwagę gościom, rodzicom "czekoladowego potwora", by lepiej pilnowali syna, usłyszała, że sama jest sobie winna – mogła przecież lepiej wszystko zaplanować i urządzić przyjęcie "przyjazne dzieciom".
Emocje sięgnęły zenitu, gdy po pokrojeniu tortu to samo dziecko podbiegło do pary młodej, by poprosić o kawałek. Gdy w odpowiedzi usłyszało, że musi chwilkę poczekać i zaraz wszyscy dostaną tort, zaczęło płakać, krzyczeć, kopać, aż w końcu strąciło ciasto ze stołu.
"Ja też jestem potworem, bo zrobiłam mu zdjęcie, gdy było w szczytowej fazie swojej dziecięcej histerii" – relacjonuje fotografka. Między młodymi a gośćmi wywiązała się kłótnia, która doprowadziła pannę młodą do łez i przedwczesnego zakończenia przyjęcia.
Zniszczenia na kwotę kilku tysięcy dolarów
Niedługo po tym niezapomnianym weselu panna młoda zadzwoniła do fotografki z pytaniem o zdjęcia. Większość z nich nie nadawała się jednak do umieszczenia w pamiątkowym albumie...
"Zapytałam z ciekawości, jak potoczyła się sprawa z tymi potworami i ich rodzicami. Ona zaczęła się śmiać i powiedziała, że ich pozywa, żeby odzyskać pieniądze za zniszczoną sukienkę, fontannę z czekoladą zrujnowaną przez dzieciaki, tort i kilka innych drobiazgów" – opisuje fotografka. Co więcej, rodzice malucha, który strącił tort, postanowili odwdzięczyć się pozwem, by "pokryć koszty opieki medycznej po tym, jak na ich syna spadł tort".
Fotografka obiecała na forum informować, jak dalej potoczy się sprawa. Wesela bez dzieci to chyba całkiem niezły pomysł?