Zawrzało wokół Joanny Opozdy i Antoniego Królikowskiego. Kolejny atak z jego strony i kolejne łzy kobiety, matki ich dziecka. Królikowski publikuje na swoim oficjalnym koncie prywatne kadry pogrążonej w smutku Opozdy w czasie ciąży. Między słowami nazywa ją "chorą psychicznie", nęka ją słowem, uderza w nią publicznie, kolejny raz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po wszystkim tłumaczy, że jego konto zostało przejęte, a on sam nie miał pojęcia o istnieniu nagrań, które opublikował kilkanaście minut wcześniej…
Ona publikuje oświadczenie, tłumaczy się z ujęć, które nigdy nie miały trafić do sieci, z depresji, z łez, z komplikacji w czasie ciąży i z niemożności poradzenia sobie ze zdradą ukochanego wtedy mężczyzny.
Widzicie państwo absurd tej sytuacji?
Publiczne taplanie się patriarchalnym błocie
Dlaczego tak nas porusza wywlekanie problemów w relacji Opozdy i Królikowskiego na publiczną arenę?
Odpowiedź jest oczywista i smutna, większość społeczeństwa karmi się taką pożywką, jak wygłodzone hieny.
Nie o tym zakrzywionym konstrukcie działania naszego umysłu jest tekst.
Nie jest również intencją tego tekstu wylanie kolejnego wiadra hejtu w stronę wymienionego wyżej. Sam publicznie wylewa na siebie kolejne hausty gó*na, niemal po każdej publikacji na kontach społecznościowych.
Intencją tego tekstu jest dołączenie do manifestu kobiet, sióstr z innych redakcji, skierowanego do Joanny Opozdy – widzimy cię, słyszymy cię i nie musisz za nic przepraszać.
Kieruje mną silna złość, ponieważ głęboko czuję, że wszystkie po części jesteśmy Opozdą. Niemal każda kobieta, którą znam osobiście, doświadczyła lub doświadcza zachowań przemocowych, lub opresyjnych ze strony mężczyzn.
Taplamy się w patriarchalnym błocie, szczerze go nienawidząc.
Patrzymy, jak ofiary tłumaczą się z ataków agresorów. Jak ci drudzy bezkarnie podpisują kolejne kontrakty, żyją bez skazy.
Spotkałam się z głosami, w których to Królikowski jest ofiarą społecznego linczu. Z głosami, że za mało wiemy, żeby poznać prawdę, by oskarżać jedną ze stron.
Litości!
Po tym numerze wciąż wierzycie, że pokazał za mało?
Publikując prywatne nagrania, intymne zapiski, wizerunek drugiej osoby w momencie ogromnego kryzysu zdrowia psychicznego, wciąż zrobił za mało? By go osądzać?
Tak, oto mentalność społeczna: by kobieta udowodniła winę mężczyzny, ten musi posunąć się do najgorszych, nieludzkich działań.
Każdego dnia kobiety uciekają przed przemocowcami
Ile spraw cięższego kalibru toczy się codziennie w tle? Ile przemocy fizycznej, psychicznej, finansowej leży na kartach w teczkach sądowych? Ile z tych kobiet doświadczy sprawiedliwego wyroku?
Odpowiedzcie sobie państwo na te pytania sami.
W Polsce kobieta jest uciszana od tak dawna, że nawet kiedy ktoś napluje jej prosto w twarz, znieczuleni ludzie przescrollują dalej i skomentują czymś w rodzaju wzmianki o deszczu.
Joanno, nie jesteś w tym sama. Nie ty jedna doznajesz działań opresyjnych ze strony człowieka, który przysięgał zrobić wszystko, żebyś była bezpieczna.
Ty i wasz syn.
Nie wiem, co w tej układance jest najbardziej bolesne. Czy pokusa Antoniego do poniżania byłej partnerki, czy jego krótkowzroczność, która nie pozwala mu zrozumieć, że najbardziej swoimi działaniami krzywdzi Vincenta.