Dwie 14-letnie uczennice podejrzewane o posiadanie e-papierosów miały zostać przeszukane przez dyrektorkę szkoły. Jednej z nich kazano "podnieść bluzkę i się obrócić", możemy przeczytać w pozwie złożonym przez matkę nastolatki przeciwko szkole w Edmond w Oklahomie (USA).
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do tego skandalicznego incydentu doszło w maju 2021 roku w jednej ze szkół w amerykańskim mieście Edmond, podaje "The Washington Post".
Uczennica miała rozebrać się przy oknie w obecności dyrektorki, a następnie usłyszeć pytanie o rodzaj bielizny, jaki ma na sobie.
– Przeszukanie było ekstremalnym i drastycznym krokiem – mówi pełnomocnik matki 14-latki, która zdecydowała się pozwać szkołę.
Jak wynika z pozwu: dyrektorka szkoły postanowiła przeszukać 14-letnią uczennicę, by sprawdzić, czy ta posiada przy sobie e-papierosa. Dziewczynkę skierowano do sali i nakazano jej stanąć przy niezasłoniętym oknie z widokiem na inne części szkoły. Dyrektorka nakazała nastolatce podnieść koszulkę i się obrócić, a później zapytała, "jaką bieliznę nosi pod spodniami". Następnie poprosiła dziewczynkę o podniesienie koszulki na tyle wysoko, by mogła zobaczyć jej stanik. Nie znalazła przy niej e-papierosa.
Matka pozywa szkołę
W pozwie napisano, że nieletnia była "niestosownie i bezzasadnie poddana przeszukaniu z koniecznością rozebrania się". Zarzuty dotyczą zaniedbania i napaści na małoletniego, łamania podstawowych praw ucznia, a także naruszenia polityki okręgu i prawa stanowego. Samo zdarzenie nazywa się "nielegalnym przeszukaniem bez nakazu".
Nastolatka miała czuć się tak niekomfortowo, że w reakcji na stres zaczęła się śmiać – mówi dla "The Washington Post" Shelby Shelton, prawnik reprezentujący matkę uczennicy.
– Nawet jeśli dziewczynki byłyby winne, czy sam fakt posiadania e-papierosa uprawnia do traktowania ich w ten sposób? W tym właśnie tkwi clou sprawy – zwraca uwagę prawnik.
Uczennica przestała chodzić na lekcje
Przez około rok po tym incydencie uczennica nie chodziła do szkoły i uczyła się w trybie zdalnym. Jej rodzina cały czas próbuje sprzedać dom, by móc przeprowadzić się do innej dzielnicy, tak by nastolatka mogła zmienić szkołę.
– To sytuacja, która nie powinna się przytrafić żadnemu dziecku – komentuje pełnomocnik matki.
Z uwagi na toczące się postępowanie rzecznik szkoły odmówił komentowania sprawy. Dyrektorka nie odpowiedziała na prośbę "The Washington Post" o komentarz.