logo
Wśród nauczycieli nie brakuje zwolenników szkolnych mundurków. Fot. Dawid Tatarkiewicz/East News
Reklama.

Ta historia, wbrew pozorom, wcale nie dotyczy tego, jak uczeń powinien się ubierać. Na stronie internetowej kaliskiej "Gazety Wyborczej" opisano sytuację pewnej szkoły, która zobowiązuje uczniów do noszenia T-shirtów lub bluz z logo szkoły oraz zakazuje zakładania legginsów i spodni dresowych. Za nieregulaminowy strój grozi uwaga z zachowania. Link do artykułu udostępniono na facebookowej stronie "NIE dla chaosu w szkole".

Komentarz tej nauczycielki był jedyny w swoim rodzaju

Pod postem rozgorzała gorąca dyskusja. Jedna z nauczycielek napisała, że jako nauczyciel ma dość oglądania "waginsów, gołych brzuchów, ledwo przykrytych piersi, wystających rowów czy fiutkow w zascuanych dresach" (pisownia oryginalna). Dalej nauczycielka pisała, że "nie wpelni okryte części cała to i tak najmniejszy problem w porównaniu z gmyranuem w gaciach na lekcji wietrzeniem sprzętu, lizaniem potem palców czy żarciem kóz" (pisownia oryginalna).

Ponieważ kobieta wypowiadała się pod własnym nazwiskiem (później usunęła jednak swoje komentarze), szybko okazała się, w której uczy szkole – chodzi o Szkołę Podstawową nr 14 w Chorzowie. – Komentarze nauczycielki są oburzające. Podejmę stosowne działania w tej sprawie – powiedziała dyrektor placówki w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Sprawie ma także przyjrzeć się Kuratorium Oświaty w Katowicach. 

Przecież uczniowie i ich rodzice używają takich słów!

Sama nauczycielka jednak nie widzi niczego złego w swoich słowach. – To język życia codziennego, a dzieci i ich rodzice między sobą również tak rozmawiają – stwierdziła w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Zapytała natomiast, czy lepiej by było, gdyby zamiast słowa "waginsy" napisała "getry wrzynające się w macicę". A wy, jak sądzicie, czy wypada nauczycielowi wypowiadać się w tak wulgarny sposób na forum publicznym?

Czytaj także: