Rozmawiam z Katarzyną Cimoch, koordynatorką działań Fundacji Kulawa Warszawa, której misją jest tworzenie przestrzeni dostępnej dla wszystkich, pod względem architektonicznym, społecznym i związanym z komunikowaniem się. Swoimi działaniami Fundacja stara się zmieniać postrzeganie osób z niepełnosprawnościami.
Magdalena Woźniak, MamaDu.pl: Trudno jest mi uwierzyć w słowa lekarza: "Proszę spróbować w masarni". Czy ta historia wydarzyła się naprawdę?
Katarzyna Cimoch: Tak, niestety. Wszystkie historie, o których mówimy w naszych kampaniach, wydarzyły się w rzeczywistości. Ta konkretna sytuacja dotyczyła osoby, która porusza się na wózku elektrycznym. To osoba blisko związana z naszą fundacją. Masa jej ciała była niezbędna do oszacowania dawki znieczulenia przed zabiegiem.
I rzeczywiście komentarz lekarza był taki, że może spróbować zważyć się u weterynarza lub ewentualnie w masarni. Może tam dysponują odpowiednim sprzętem.
Kolejna historia z naszego kręgu: osoba, która walczy z chorobą otyłościową i próbuje pracować z dietetykiem. Jedynym rozwiązaniem, jakie jest do jej dyspozycji, to regularne wizyty u weterynarza, by tam się zważyć. Zapisuję na konsultację kota, sama wchodzi na wagę.
Historie, które przytaczacie w swojej kampanii, dotyczą również kobiet w ciąży, przyszłych matek.
Historie prenatalne bazują na bardzo osobistych doświadczeniach. Jedna z ciężarnych pacjentek, o której piszemy, jest osobą poruszającą się na wózku aktywnym. Jest bardzo samodzielna.
Od lekarzy w czasie ciąży wielokrotnie słyszała, że nie interesuje ich, że nie ma wagi dostosowanej w placówce. Dla nich najważniejsze było wpisanie wagi przyszłej matki, by ocenić postęp ciąży.
Jej najmniej traumatyczne doświadczenie z ustaleniem wagi obejmowało ważenie się razem z mężem na normalnej wadze. Partner musiał wziąć ją na ręce. To rozwiązanie omal nie zakończyło się upadkiem obojga. Od tego czasu kobieta kategorycznie odmawiała takich metod. Wtedy słyszała sugestię o weterynarzach, ewentualnie skupach złomu…
Czy ma znaczenie charakter opieki? Czy personel w placówkach publicznych traktuje gorzej kobiety niż ten w prywatnych gabinetach?
To bardzo indywidualna kwestia, zależna raczej od wybranego lekarza niż od finansowania. My zbieramy dane głównie od podmiotów publicznych, natomiast jedna z tych historii z odsyłaniem do weterynarza wydarzyła się w gabinecie prywatnym.
Nie ma wag, ponieważ nie ma świadomości, że one istnieją i nie wymagają niesamowitych nakładów kosztowych. I w chwilę po tym, kolejna nasza myśl: nawet jeżeli placówki nie stać na zakup takiej wagi dostosowanej, to personel może przynajmniej skierować taką pacjentkę do innej, która ją ma, zamiast proponować rozwiązanie, które odbiera im godność.
Mówi pani o braku świadomości wśród ludzi związanych zawodowo z medycyną. Znowu nie mogę uwierzyć: nie wiedzą, że istnieją wagi dostosowane do potrzeb osób z ograniczoną sprawnością ruchową?
Odpowiem na to pytanie odwołaniem do sytuacji z nie tak dawnej przeszłości. Kiedy mówiłam o kampanii w jednym z mediów, moment po mnie wypowiadało się dwoje lekarzy-ginekologów. Nie wiedzieli, że istnieją w Polsce fotele ginekologiczne, które są obniżane na tyle, by osoba poruszająca się samodzielnie na wózku, była w stanie się przesiąść na taki fotel.
To niewiarygodne.
Też tak uważam. Dlatego głośno mówimy o tym, że taki sprzęt istnieje i nie wiążę się z potężnymi kosztami.
Koszt najprostszej wagi dostosowanej to około 2,5 tys. zł.?
Tak, to koszt wagi krzesełkowej. Ona wymaga tego, by osoba samodzielnie przesiadła się z wózka na sprzęt. Waga, która pozwala wejść na nią osobie razem z wózkiem to koszt około 6 tys. zł.
Wciąż nie są to zawrotne kwoty. Prywatna konsultacja ginekologiczna w Warszawie w tym momencie to koszt nawet 400 zł.
Tak.
Problemem nie są pieniądze, a brak świadomości i osłona społecznego tabu.
Tak. Dostęp do usług ginekologicznych i opieki w czasie ciąży kobiet z niepełnosprawnością ruchową to temat rzeka. Świadomość tego, że kobiety, które mają trudność z poruszaniem się, mogą zostać mamami, jest tak dużym społecznym tabu, że jeszcze długa droga przed nami.