Czas jest największą, najbardziej wartościową, najlepszą jakością, rzeczą, jaką możemy dać naszym dzieciom.
Banał? Być może. Zanim jednak rzucicie kamieniem, odpowiedzcie sobie szczerze, kiedy ostatnio włączyliście dziecku bajkę, żeby „mieć je z głowy”? Kiedy ostatnio powiedzieliście: idź do pokoju, chcę zostać sama?
I hej, w tym nie ma nic złego. Nie piszę, byśmy przylgnęli do naszych dzieci, byśmy ich nie puszczali, byśmy nie dawali im i sobie przestrzeni.
Zanim jednak znowu je od siebie odsuniemy, wyjdziemy, miniemy się w drzwiach, zatrzymajmy się na chwilę. Może jednak znajdziemy kwadrans czy dwa na wspólne posiedzenie w ciszy? Rozmowę? Przygotowanie posiłku? Robienie niczego właściwie?
Chodzi tylko o czas, o obecność. Najcenniejsze, w co możecie uposażyć dziecko na przyszłość. Kiedy we wspomnieniach dorosłego człowieka w polu „rodzic” pojawia się przeraźliwa pustka, tę dziurę trudno zakryć, trudno z nią funkcjonować.
Nie traćcie czasu, usiądźcie dzisiaj obok swoich dzieci.
By go wypełnić, nie potrzebujecie fajerwerków, nie zawsze musi być „jakościowy” na litość boską. Co ten twór słowny w ogóle znaczy? Jakościowy czas: jeżeli jest uważny, jeżeli jest wspólny, czy to nie wystarczające jakości?
Nie żonglujcie nim, nie kierujcie się butą. Czas nie będzie na was czekał, nie będzie dla was bardziej łaskawy niż dla innych, nie zatrzyma się, byście mogli nadrobić błędy, wypełnić pustkę w pamięci swoich dzieci.