Życie jest intensywne, dzieje się w nim tyle, że czasami nie nadążamy. Jako rodzice każdego dnia czujemy dodatkową presję związaną z odpowiedzialnością za nasze dzieci. Za ich dobrostan, stan zdrowia, bezpieczeństwo, rozwój. Jak nie stracić w tym wszystkim siebie z oczu?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Są takie dni, w których mój partner tuż po przekroczeniu progu słyszy z moich ust: „Idę do sypialni, zajmij się nią, proszę. Potrzebuję pobyć sama”.
On wie, że to moje koło ratunkowe, że to mój ostatni moment przed utratą równowagi. Po całym dniu, w którym musiałam być obecna w kilku intensywnych obszarach mojego życia jednocześnie: tracę energię. Nie znajduję jej więcej. I to jest normalne. I to jest ok.
Po to mamy siebie, żeby móc w takich chwilach odpuścić i „włożyć” dziecko w ramiona drugiego rodzica.
Istnieje teza, którą powtarzam często, i w której sens bardzo wierzę: nie ma niegrzecznych dzieci. Są tylko takie, którym zabrakło „paliwa”, które są rozżalone, przeżywają trudne emocje, są wyczerpane.
I powielony sens tych słów odnajduję w dorosłych. Ludziom nie sprawiają przyjemności złość, krzyk, frustracja. Kiedy ich zasoby są wyczerpane, trudno im jednak znaleźć inne narzędzie, złość ich obezwładnia, zaślepia.
Uważne dbanie o te zasoby, codziennie, jest niezwykle istotne. Nie raz na jakiś czas. Każdego dnia, co chwilę, co moment, zadawać sobie pytanie: na ile dziś starczy mi siły? Obserwować swój umysł, swoje ciało i nie ignorować sygnałów.
O tym jest post Beaty Sadowskiej i tym jest największe wyzwanie każdego, w szczególności rodziców, ludzi, którzy poza sobą muszą objąć jeszcze inne istoty.
Ustalcie swoje "hasło", znajdźcie swój czas i równowagę. Nie traćcie czasu i siły na ludzi i procesy, które nie są priorytetowe, które nie są warte waszej uwagi. Nie macie jej w nadmiarze, nikt z nas nie ma.
I raz dziennie, codziennie, zadajcie sobie pytanie: czego potrzebuję dla swojego dobrostanu?
Słowa Beaty Sadowskiej
Poniżej pełna treść posta dziennikarki.
"Mamy w domu takie hasło: 'Mama pije kawę'. A to oznacza, że: – tak, mama rzeczywiście pije kawę, ale też…
– mama ma teraz swój czas
– mama ma teraz swoje hygge
– nie zawracamy mamie gitary
– kanapka może poczekać
– picie robię sobie sam
– nie warto rozkręcać afery z bratem,
bo – patrz pkt 1: mama pije kawę – mama potrzebuje przestrzeni i ciszy. Bezcenne. Serio. W codziennych zawirowaniach i zajętościach 'mama pije kawę' ratowało mnie nie raz! Takie proste, takie skuteczne".