Dyrektorka jednego z warszawskich liceów postanowiła odpowiedzieć na zarzuty rodziców i wyjaśnić, jak wygląda aktualnie podstawa programowa w szkole średniej. Zadała przy okazji ważne pytanie, nad odpowiedzią powinni zastanowić się rodzice licealistów z całej Polski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowa podstawa programowa oraz nowa matura to nie lada wyzwanie zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów.
Dyrektorka postanowiła przypomnieć rodzicom, że to nie ona ustala, co uczniowie muszą przerobić w szkole średniej.
Prosi także rodziców, by odpuścili dzieciom, bo "nie da się być dobrym ze wszystkiego".
Jako mama nastolatka w I klasie liceum, ale też nauczycielka akademicka, Monika Kaczmarek-Śliwińska, medioznawczyni z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego, postanowiła (za zgodą pani dyrektor) podzielić się treścią otrzymanej wiadomości. List od Elżbiety Gęsiny, dyrektorki CV Liceum Ogólnokształcącego im. Zbigniewa Herberta w Warszawie, jest odpowiedzią na zarzuty rodziców. Niektórzy mieli zastrzeżenia co do realizacji programu z matematyki na poziomie podstawowym w tej szkole.
Pani dyrektor wyjaśniła, że "reforma oświaty wprowadziła do programów nauczania olbrzymie ilości zagadnień, jakie uprzednio nie występowały", a "obecna podstawa programowa z matematyki jest tak przeładowana, że nauczyciel nie może sobie pozwolić na wielogodzinne powtarzanie i ugruntowywanie jednego zagadnienia, bo nie zdąży omówić pozostałych".
Uczniowie są przeciążeni
W swojej wiadomości pani dyrektor przypomina również, że mimo iż kształt nowej podstawy programowej i nowej matury nie napawa optymizmem, to ona nie ma wpływu na decyzje MEiN i Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Dzieci pracują w szkole w wymiarze 32-34 godziny tygodniowo, a do tego uczą się w domu. Są zdecydowanie przytłoczone ogromem pracy, więc może czas przestać aż tak skupiać się na ocenach? "Nie da się być dobrym ze wszystkiego, nie da się ze wszystkim nadążyć. Doba ma tylko 24 godziny" - czytamy w liście.
Pani dyrektor przypomina, że liczy się wynik matury, ale przecież nie ma konkursu świadectw. "Wasze dzieci nie muszą mieć czwórek i piątek, nie muszą mieć czerwonego paska. Zarówno wysokie oceny, jak i czerwone paski nikomu nie są potrzebne w rekrutacji na studia czy do szkół policealnych" - kończy swój list.