Przemysław Czarnek podsumował w "Rozmowach niedokończonych" swoje rządowe działania w minionym roku. W pełnej uznania laudacji dla własnych osiągnięć powiedział coś, co każe nam zweryfikować fundamenty całego systemu szkolnictwa w Polsce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku nie było mowy, żeby uczeń nie odczuwał szacunku do wywiadówek, bo zawsze mogła się znaleźć uwaga od nauczyciela, która spotkałaby się z ostrą reprymendą ze strony rodziców.
Nauczyciel był autorytetem dla uczniów i rodziców. To jest model, do którego musimy wrócić. Poluzowanie dyscypliny w szkołach, mówienie tylko o prawach ucznia, a zapominanie o obowiązkach, stawianie nauczycieli pod ścianą przez rodziców, którzy mają bardzo roszczeniowy stosunek do nauczycieli, jest błędem wychowawczym, który przekłada się na to, że dziecko nie jest w stanie wytrzymać 45 minut w klasie. To było kiedyś nie do pomyślenia, bo była dyscyplina. Musimy wrócić do obowiązków."
"Ostra reprymenda"
Trudno zacząć komentarz dotyczący tej wypowiedzi, kiedy gniew sprawia, że wszystkie litery zlewają się w niewyraźną całość.
To gniew kobiety, matki, obywatelki kraju, w którym człowiek o tak krzywdzących poglądach, obejmuje jeden z najwyższych możliwych urzędów. Człowiek, który po raz kolejny udowadnia swoje archaiczne wizje, które na siłę próbuję wcisnąć w społeczeństwo, które już ich nie akceptuje.
Społeczeństwo, które idzie do przodu, idzie po nowe, po lepsze jakości. Społeczeństwo, które na pierwszym miejscu stawia prawa człowieka, jego podmiotowość, jego wolność.
To wszystko, co Czarnek od miesięcy próbuje odebrać. Wszystkim ludziom związanym z edukacją w Polsce. Nauczycielom, o których autorytecie teraz ośmiela się mówić, uczniom, których w swoich manifestach, traktuje jak ludzi drugiej kategorii.
Jak ludzi, których nie obejmują podstawowe prawa człowieka. Prawa do wyrażania własnych poglądów, prawa do nietykalności cielesnej, prawa do wysłuchania, do bycia widzianym i branym pod uwagę, zawsze. Niezależnie od okoliczności.
Minister edukacji w Polsce czuje się bezkarny, używając w odniesieniu do osób małoletnich słów: ostra reprymenda ze strony rodziców. Oto kolejny człowiek, który nieświadomy konsekwencji, wyraża aprobatę dla przemocy.
W tym samym czasie kolejne dziecko, w kolejnym małomiasteczkowym domu, za zmurszałym progiem, dostaję w twarz, tylko dlatego, że odwróciło wzrok i tym samym znieważyło rodzica. Agresora, którego ręka jest ciężka. Cięższa od butelki, którą opróżnił, cięższa od wszystkiego, co później poczuje jego skulone na podłodze dziecko.
Odejdźmy od świata opartego na autorytetach
Autorytet tożsamy jest z posłuszeństwem. Czym właściwie ono jest? Posłuszeństwo? Wobec kogo mamy być posłuszni i kim jesteśmy, by ktokolwiek miał być posłuszny wobec nas?
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. I nie autorytetem, a granicami, ustalajmy zasady. Współpracą, dobrocią, rozmową, mądrym przewodnictwem.
Żadnej z powyższych wartości człowieczeństwa nie możemy przypisać Czarnkowi. Od miesięcy próbuje zmienić szlaki edukacji, na te, na które już nikt nie chce wracać. Oparte na sile dorosłych, słabości dzieci. Skostniałych, zbędnych, złych.
Jak długo jeszcze będziemy to akceptować? Jak długo będziemy walczyć i zbierać się lokalnie, oddolnie, by przygotować dla naszych dzieci lepsze drogi edukacyjne niż te, które teoretycznie powinno nam zapewnić państwo?
Autor "Patoposłuszeństwa" odpowiada
Do kontrowersyjnych słów ministra odniósł się Mikołaj Marcela, pisarz, autor głośnej publikacji "Patoposłuszeństwo. Jak szkoła, rodzina i państwo uczą nas bezradności i co z tym zrobić?".
W swoim poście pisze o prawach człowieka i o tresurze, ubranej w poprawnie politycznie wyrażenie: dyscyplina -
- (...) Zastanawiasz się, jakim cudem minister edukacji podważa sens praw uczniów. Zresztą, co tam prawa ucznia — przypominam, że w szkołach, niezależnie od tego, czy mówimy o osobach uczniowskich, czy o gronie pedagogicznym, mamy do czynienia z ludźmi. Dlatego może mówmy o prawach człowieka, tak będzie prościej i też może łatwiej będzie zrozumieć niektórym pewne rzeczy. Bo jeśli w systemie popełniono jakiś błąd, było i jest nim brak przestrzegania praw człowieka względem młodych ludzi.
W końcu dociera do ciebie z pełną mocą, że ciągle dla wielu osób celem edukacji jest czynienie posłusznym. Oczywiście o wiele ładniej brzmi w tym kontekście dyscyplina, która w tym ujęciu tak naprawdę jest tresurą opartą na stosowaniu kar (i nagród). (...)"
Edukacja ma otwierać młodych ludzi na nowe, poszerzać ich horyzonty, intensyfikować doznania. Poszerzać, nie zacieśniać.
Pozwalać, nie zabraniać. Rozwijać, nie ograniczać.