logo
Zdjęcie ilustracyjne. Polską edukację trawi kryzys. Fot. East News/ Oleg Marusic/REPORTER/Facebook
Reklama.

"Smutne refleksje"

Nauczyciel jednej ze szkół w Milanówku opublikował post, w którym dokonał podsumowania i bezwzględnego porównania szkół polskich oraz fińskich. Niech jego doświadczenie odda cytat:

Nie mogę się pozbierać po tym wyjeździe…

Leszek Janasik

Nauczyciel

Zajęcia z prasowania

Fiński system edukacji od wielu już lat uznawany jest za najlepszy na całym świecie. Kierunek i uważność skupiający na uczniu, demokratyczny, pozbawiony ocen. Propagujący idee emancypacji, wolności wyrażania siebie, wspierający w drodze do samostanowienia.

Brzmi nieźle, prawda? Najbardziej niezwykłe (i piękne) jest to, że to oni, uczniowie z tych szkół od lat zajmują najwyższe pozycje w testach PISA – ogólnoświatowych testach kompetencji.

Czyżby wychowanie w duchu wolności miało jednak sens?

W swoim poście pedagog opisuje, z czym spotkał się podczas pobytu w fińskiej szkole. Punktuje, min:

  1. Zebrania z rodzicami są dwa razy w roku.
  2. Po godzinie 13 w szkole ciężko spotkać dzieci.
  3. Dzieci chodzą po szkole w skarpetkach, mogą na bosaka lub w kapciach.
  4. W każdej szkole są zajęcia z prasowania, przyszywania guzików, podstaw stolarki itp...
  5. Dzieci w ciągu dnia muszą wychodzić na dwór bez względu na pogodę!

Punktów i zachwytów jest jeszcze kilka, a wszystkie prowadzą do jednego przykrego wniosku: nasze polskie szkoły ze swoim opresyjnym systemem kar i nagród, bezwzględną presją na realizację skostniałego programu, nie mogą wychować dzieci w tak świadomym duchu wolności i kompetencji własnych, jak te fińskie.

Konsekwencje tego są już dotkliwe, a będą coraz bardziej. Nie żyjemy w bańce, którą jest nasz kraj, człowiek współcześnie czuje się bardziej obywatelem świata niż kraju, w którym się narodził i wychował. Dzieciaki zobaczą te różnice, wszyscy je odczujemy.

I to jest najbardziej poruszająca refleksja po przeczytaniu słów tego nauczyciela.

Czytaj także: