Polską edukację od lat trawi kryzys. Zamieszanie, jakie obecnie wywołuje obecnie minister edukacji, to tylko wisienka na torcie. Taka kropla, która przepełnia czarę. Zaczynamy wychodzić na ulicę, coraz więcej świadomych ludzi mówi: dość. Ten nauczyciel z Milanówka wypunktował to, co zobaczył w Finlandii i brakuje mu słów, by porównać to do polskich warunków szkolnych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nauczyciel jednej ze szkół w Milanówku opublikował post, w którym dokonał podsumowania i bezwzględnego porównania szkół polskich oraz fińskich. Niech jego doświadczenie odda cytat:
Zajęcia z prasowania
Fiński system edukacji od wielu już lat uznawany jest za najlepszy na całym świecie. Kierunek i uważność skupiający na uczniu, demokratyczny, pozbawiony ocen. Propagujący idee emancypacji, wolności wyrażania siebie, wspierający w drodze do samostanowienia.
Brzmi nieźle, prawda? Najbardziej niezwykłe (i piękne) jest to, że to oni, uczniowie z tych szkół od lat zajmują najwyższe pozycje w testach PISA – ogólnoświatowych testach kompetencji.
Czyżby wychowanie w duchu wolności miało jednak sens?
W swoim poście pedagog opisuje, z czym spotkał się podczas pobytu w fińskiej szkole. Punktuje, min:
Zebrania z rodzicami są dwa razy w roku.
Po godzinie 13 w szkole ciężko spotkać dzieci.
Dzieci chodzą po szkole w skarpetkach, mogą na bosaka lub w kapciach.
W każdej szkole są zajęcia z prasowania, przyszywania guzików, podstaw stolarki itp...
Dzieci w ciągu dnia muszą wychodzić na dwór bez względu na pogodę!
Punktów i zachwytów jest jeszcze kilka, a wszystkie prowadzą do jednego przykrego wniosku: nasze polskie szkoły ze swoim opresyjnym systemem kar i nagród, bezwzględną presją na realizację skostniałego programu, nie mogą wychować dzieci w tak świadomym duchu wolności i kompetencji własnych, jak te fińskie.
Konsekwencje tego są już dotkliwe, a będą coraz bardziej. Nie żyjemy w bańce, którą jest nasz kraj, człowiek współcześnie czuje się bardziej obywatelem świata niż kraju, w którym się narodził i wychował. Dzieciaki zobaczą te różnice, wszyscy je odczujemy.
I to jest najbardziej poruszająca refleksja po przeczytaniu słów tego nauczyciela.