"Chłopak, który zagrał Józefa, nie chodzi na religię. Oburzające i bardzo krzywdzące" [List]
Redakcja MamaDu
23 grudnia 2022, 13:19·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 grudnia 2022, 13:19
Jasełka to obowiązkowy punkt świątecznego programu niemal każdej szkoły i przedszkola. W odgrywanie bożonarodzeniowej szopki zaangażowane są zwykle zarówno dzieci, jak i ich rodzice. Bywa, że przedstawienie to zapowiada się tak atrakcyjnie, że chcą w nim wziąć udział także dzieci niewierzące. Czy powinno się im na to pozwolić? Swoje zdanie na ten temat ma nasza czytelniczka.
Reklama.
Reklama.
Jasełka to możliwość sprawdzenia się przed publicznością
Nie każdy lubi występować, ale dla wielu to jednak wielka przyjemność i wspaniała przygoda. Szkolne i przedszkolne jasełka umożliwiają dzieciom wypróbowanie swoich sił w roli aktorów. Jednak czy każde dziecko powinno mieć w tej kwestii równe prawa? Chodzi o to, że niektóre nie chodzą na religię, a mimo tego, chcą wystąpić w przedstawieniu. Nasza czytelniczka ma na ten temat pewne spostrzeżenie.
Poniżej pełna treść listu:
"W klasie mojego syna prawie połowa dzieci nie chodzi na religię. Gdy pojawił się temat jasełek, okazało się, że zainteresowanych wzięciem w nich udziału jest więcej niż ról. Dzieci zgłaszały się bardzo chętnie, pewnie za sprawą naszej katechetki, która jest wspaniałą i charyzmatyczną osobą. Mój ośmioletni syn bardzo chciał zagrać Józefa, jednak w końcu dostał tylko małą rólkę pasterza. Nie krzywiłabym się na to, gdyby nie jeden fakt.
Niewierzący chłopiec zagrał w jasełkach
Chłopak, który ostatecznie zagrał Józefa, nie chodzi na religię, a jego rodzice deklarują się jako niewierzący. Gdy się o tym dowiedziałam, było już za późno, by protestować, ale muszę powiedzieć, że do tej pory jest mi przykro i mam pretensję do nauczycielki, że dopuściła do takiej sytuacji. Dla mnie to nie w porządku. Uważam, że jestem tolerancyjna, i naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby niewierzące dzieci dostały jakieś małe role w jasełkach. Kto wie, może byłby to dla nich, albo dla ich rodziców, jakiś powód do zrewidowania swojego światopoglądu.
Jednak, żeby główną rolę dostał chłopiec, który na co dzień ma w nosie religię? I to w momencie, gdy był inny chętny do niej? Oburzające i bardzo krzywdzące. Dla mojego syna udział w tym przedstawieniu był czymś więcej niż tylko występem w teatrzyku. Bardzo przeżywał swoją małą rolę, wiele rozmawiałam z nim w domu o całej historii, którą opowiadają jasełka. Zna jej symbolikę. A myślę, że chłopiec, który zagrał Józefa, po prostu zabawił się w aktora. Od strony duchowej, kompletnie nic to wydarzenie dla niego nie znaczyło.
Profanacja w najczystszej postaci
W ogóle boli mnie coraz bardziej to, jak lekko podchodzi się do świąt Bożego Narodzenia w szkole. Szkolna Wigilia u córki mojej znajomej wyglądała tak, że dzieci jadły pizzę, czipsy, ciastka, popijały sokiem, a z wychowawczynią dzieliły się andrutem, bo nikt nawet nie zadał sobie trudu zorganizowania opłatka! Aż brak mi na to słów. To profanacja w najczystszej postaci. Mam wrażenie, że dziś prawdziwe święta to wydarzenie unikalne, tylko dla wybranych. Reszta społeczeństwa zrobiła sobie z nich po prostu – nomen omen – szopkę.
Rodzice niewierzący, jeśli wasze dziecko nie chodzi na religię, to niech się nie zajmuje też sprawami religijnymi, bo to nie ma sensu. Poszukajcie mu jakichś adekwatnych do zainteresowań zajęć i tam niech się spełnia. A uroczystości religijne i jasełka zostawcie tym, dla których są ważne i którzy w ogóle rozumieją, o co w nich chodzi".
Tak podsumowała swój list nasza czytelniczka. Czy ma rację?