"Wydawało mi się, że jestem spokojna"
Oto doświadczenie jednej z was, historia, która przybliży nas do głównego nurtu tego tekstu.
Poniżej publikujemy jej pełną treść:
"Wyjechałam na weekend bez partnera i syna. Wydawało mi się, że jestem spokojna, że zostawiam nasze dziecko w pełnym zaufaniu, otoczone czułą opieką.
W ciągu dnia nie czułam lęku ani niepokoju, ten pojawił się z nadejściem nocy. Partner nie dał mi znaku, że kładą się do łóżka, że wszystko ok. Nie winię go za to, po prostu zasnął, nie pomyślał, a ja wcześniej nie prosiłam go o to, nie wyraziłam swojego niepokoju, może dlatego, że sama go do końca nie słyszałam w sobie.
Nie zmrużyłam oczu przez całą noc. Nie płakałam, byłam po prostu w stanie oczekiwania na jego telefon. W mojej głowie pracowały dwie wizje: jedna koszmarna, pisząca scenariusze tego wszystkiego, co złego mogło się wydarzyć. Druga: racjonalna, czuła, szepcząca – uspokój się, śpią.
Rano mąż odebrał zaspany, w ciągu nocy wykonałam około pięćdziesięciu połączeń, telefony były wyciszone. Nie miałam do niego żalu, nie chciałam się kłócić. Czułam od początku, że to był mój problem, nie jego.
Mój syn był cały i zdrowy, szczęśliwy i nasycony czasem z ojcem. Moje demony próbowały zburzyć ten spokój, ale nie pozwoliłam na to, by mój niepokój uderzył w całą rodzinę.
Kiedy weszłam do domu, po dwóch długich dniach, rozpłakałam się pod prysznicem. Trochę ze zmęczenia, trochę z tęsknoty, ulgi, że wszystko jest ok, ale również z doświadczenia trudnych emocji, które nie chciały ustąpić poprzedniej nocy".
Depresyjny wyraz miłości
Jesper Juul* pisze o tego rodzaju niepokoju, jako o "depresyjnym wyrazie miłości" i rozwija:
Jesper Juul
Terapeuta rodzinny, pedagog
I dalej pisze:
Jesper Juul
Terapeuta rodzinny, pedagog
Niech fantazja pozostanie fantazją
Lęk rodzicielski jest trudny do zniesienia. Sztuką nie jest pozbycie się go, jest to niemożliwe i również krzywdzące. Lęk towarzyszy nam od zawsze i jest nam potrzebny do przetrwania. To, co może nas wesprzeć to wsłuchanie się w jego przyczyny, spojrzenie na siebie "z boku" i ogląd, jak reagujemy, kiedy pojawia się lęk o dziecko, jak silny jest i czy nie jest destrukcyjny.
Niepokój matczyny jest ok. Znam go i oswoiłam u siebie, nie chcę od niego uciekać. Znam jednak taki stan jak z doświadczeń powyżej. I wiem, że to niszczące.
I tak jak Juul, widzę, że ten niepokój rozpycha się nieproszony. Niech nie zawładnie rodzicielstwem, pozwólmy dzieciom doświadczać życia, nie drżąc za każdym razem, kiedy przekraczają próg domu.
Jesper Juul
Terapeuta rodzinny, pedagog