mamDu_avatar

Praca domowa na długi weekend? To powinno być zabronione. Powiem ci, jak go spędzimy

Dominika Bielas

10 listopada 2022, 14:36 · 3 minuty czytania
Każdy z nas czeka na długie weekendy. Jesteśmy spragnieni ich my, dorośli, ale czekają na nie także nasze dzieci. Chcą bardzo odpocząć od szkoły, jednak zazwyczaj nie mają na to szansy. Wolne od lekcji nie oznacza dla nich laby, a wręcz przeciwnie - jeszcze więcej pracy i nauki. Czy najbliższy weekend spędzicie podobnie jak Iwona i jej syn, a może wasze dzieci mają bardziej wyrozumiałych nauczycieli?


Praca domowa na długi weekend? To powinno być zabronione. Powiem ci, jak go spędzimy

Dominika Bielas
10 listopada 2022, 14:36 • 1 minuta czytania
Każdy z nas czeka na długie weekendy. Jesteśmy spragnieni ich my, dorośli, ale czekają na nie także nasze dzieci. Chcą bardzo odpocząć od szkoły, jednak zazwyczaj nie mają na to szansy. Wolne od lekcji nie oznacza dla nich laby, a wręcz przeciwnie - jeszcze więcej pracy i nauki. Czy najbliższy weekend spędzicie podobnie jak Iwona i jej syn, a może wasze dzieci mają bardziej wyrozumiałych nauczycieli?
Przemęczone dzieci nie zasługują nawet na wolne w długie weekendy? fot. Zaneta ZMUDA-KOZINA/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Poza świętami, feriami zimowymi i wakacjami, dzieci mogą liczyć na zaledwie 5 długich weekendów.
  • Rzadko kiedy mają szansę w tym czasie odpocząć, bo nauczyciele nie hamują się i bez skrupułów zadają prace domowe.
  • Zaraz po długich weekendach często także planują sprawdziany, klasówki i prace klasowe.

"Przed nami długi weekend i rodzinny wypad za miasto. Relaks, odpoczynek i szansa na miłe spędzenie czasu tylko we własnym gronie bez obowiązków, pracy i szkoły... a nie, moment, to się nie uda, bo dzieciom przecież wolne się nie należy.

W ciągu roku nie ma zbyt wielu długich weekendów i chyba każdy z nas na nie czeka. O ile my, dorośli, możemy sobie dobrać dodatkowy urlop, to z dzieciakami nie jest już tak prosto. Bardzo się staramy wspólnie spędzać czas, ale przy natłoku obowiązków bywa to naprawdę trudne. Więc zawsze czekamy na te dni, które są ustawowo wolne.

W pierwszy listopadowy weekend wyjechaliśmy na rodzinne groby. Teraz ten z 11 listopada miał być przeznaczony na totalny relaks. Mały wyjazd za miasto, porządne wyspanie się, oglądanie filmów w piżamie, granie w planszówki, trochę spacerów po lesie. Bez zobowiązań, nakazów i zadań, totalny reset.

A miało być tak miło

W końcu po dwóch miesiącach naprawę ciężkiej pracy bez rozbiegówki, taryfy ulgowej i przerw w nauce dzieciaki odsapną. Tak mi się przynajmniej wydawało, ale już po pierwszym listopadowym weekendzie wiedzieć powinnam, że dzieciom wolne od nauki się nie należy. To przecież idealna okazja, by wrzucić uczniom (i ich rodzicom) jeszcze trochę dodatkowej pracy, coby się nie nudzili przez 3 dni. Jeszcze by im zaszkodziło.

Zaczęło się niewinnie od pracy klasowej z angielskiego zapowiedzianej na poniedziałek. Potem wpadła klasówka z matematyki, ale 'dopiero' na wtorek, a na czwartek lektura do przeczytania. Żeby nie było zbyt mało, wczoraj pani zadała referat z biologii (ale przecież zadany w środę do oddania dopiero we wtorek, nikt przecież w weekend nie każe go robić). Podobnie wypracowanie z polskiego do napisania na 14 listopada, no ale zadane również w środę. Nie wspominam tu o 'zwykłych' pracach domowych, które także są normalnie zadawane. Czy to wszystko? Pewnie nie, bo syn ze szkoły jeszcze nie wrócił.

Niby na sam weekend nikt wiele nie zadaje. Tyle że praca domowa z czwartku na poniedziałek jest tak obszerna, że nie da się jej zrobić w jeden dzień. Każdy nauczyciel widzi tylko swój przedmiot i usilnie chce, by dziecko nie wypadło z rytmu. Bo, nie daj Boże, za bardzo odpocznie. Nie pamięta (albo nie chce pamiętać), że poza jego przedmiotem są zadawane inne lekcje.

Długi weekend = więcej pracy

Zwykły weekend to pikuś, ale niech dojdzie zaledwie jeden ekstra wolny dzień, to 'hulaj dusza, piekła nie ma' - pracy domowej można nawrzucać więcej. To samo było na 1 listopada. Przemierzaliśmy pół Polski samochodem, odwiedzaliśmy nie tylko groby, ale i dawno niewidzianą rodzinę, a syn ciągle z książkami. Nawet w aucie.

Bardzo cieszyliśmy się na najbliższy weekend, ale gdy zaczęły się piętrzyć zadania, zapał opadł. To nie są rzeczy, które da się zrobić w godzinę. Oprócz torby z ciuchami zabieramy prawie wszystkie podręczniki i komputer. Dzień zaczniemy od wyspania się (ale niezbyt długo), a potem lekcje pisemne, przerwa na obiad i spacer, a potem nauka do klasówek, wieczorem gry planszowe i czytanie książki.

Wiem, że będzie żal i bunt, a my będziemy na to patrzeć. Na zmęczenie i frustrację, zniechęcenie i niesprawiedliwość, że my nie musimy nic robić, a on musi. Najchętniej bym powiedziała: 'Kochanie, olej to, należy ci się wolne. Ciężko pracujesz każdego dnia, zasłużyłeś na te 3 dni absolutnie bez szkoły, bez nauki, nawet bez książki, jeśli nie masz na to ochoty. Możesz cały dzień grać na konsoli, oglądać telewizję, bo w tygodniu, a nawet i w weekendy, nigdy nie masz na to czasu. Możesz jeździć na rowerze i pływać w basenie, robić wszystko, na co tylko masz ochotę, by w końcu odpocząć'. Tylko co potem?

Jak to nadrobić, gdy nauczyciele dalej pędzą, gdy bieżących spraw jest tak dużo, że na poprawianie i nadrabianie czasu już nie ma... Więc zamiast tego powiem: 'Wiem, że czujesz, że to nie fair, ale dasz radę. Jestem tu z Tobą' i sama nie pójdę na rower, na basen, nie odpalę telewizora...".

Czytaj także: https://mamadu.pl/167278,czy-prace-domowe-powinny-byc-zadawane-opinie-czytelnikow-mamadu