mamDu_avatar

Ten wpis pokazuje smutną prawdę o polskim szkolnictwie. Nauczyciel: "Dobijamy te dzieci"

Martyna Pstrąg-Jaworska

19 września 2022, 16:20 · 3 minuty czytania
Niestety, dzieci wciąż targają zbyt ciężkie plecaki, chociaż co roku się alarmuje o tym, że ich ciężar nie może przekraczać 10-15 proc. wagi dziecka. Oto wpis nauczyciela, który pokazuje, jak szkoły dobijają uczniów - fizycznie, psychicznie i emocjonalnie.


Ten wpis pokazuje smutną prawdę o polskim szkolnictwie. Nauczyciel: "Dobijamy te dzieci"

Martyna Pstrąg-Jaworska
19 września 2022, 16:20 • 1 minuta czytania
Niestety, dzieci wciąż targają zbyt ciężkie plecaki, chociaż co roku się alarmuje o tym, że ich ciężar nie może przekraczać 10-15 proc. wagi dziecka. Oto wpis nauczyciela, który pokazuje, jak szkoły dobijają uczniów - fizycznie, psychicznie i emocjonalnie.
Ciężar szkolnych plecaków przewyższa kilkakrotnie normy - tak system szkolnictwa dobija dzieci. Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Polskie szkolnictwo kuleje na wielu płaszczyznach - także jeśli chodzi o to, jak przeładowane podręcznikami są plecaki uczniów.
  • Nauczyciel Roku 2013, Marcin Zaród, zwrócił uwagę na to, że system edukacji dosłownie dobija uczniów, którzy się w nim znajdują.
  • Za pomocą wymownego zdjęcia i przejmującego opisu, nauczyciel opowiedział o tym, jak polskie szkolnictwo krzywdzi uczniów - także nic nie robiąc z przepisami dotyczącymi ciężarów plecaków.

Ciężar szkolnictwa przygniata dzieci

Marcin Zaród, który był Nauczycielem Roku 2013, to nauczyciel angielskiego w tarnowskim liceum oraz prezes Stowarzyszenia "Tarnowska Akademia Nauki". Jak sam o sobie pisze: "ekspert w dziedzinie edukacji hybrydowej i nowoczesnych podejść metodycznych". Jeden z najlepszych belfrów w Polsce opublikował na swoim profilu na Facebooku zdjęcie, które po przeczytaniu opisu bardzo porusza.

Zaród zamieścił zdjęcie rozerwanego plecaka, który, jak sam napisał, należy do jednej z jego uczennic, uczęszczającej do 6 klasy szkoły podstawowej. Zdjęcie pokazuje plecak wypełniony książkami, który na środku od góry jest rozerwany. W opisie możemy przeczytać:

"Fejsbuk pyta: 'O czym myślisz?' Myślę o szóstoklasistce, której nowiutki, kupiony w tym roku przez rodziców plecak, nie wytrzymał starcia z przeładowaniem podręcznikami w polskiej szkole. NIKOGO u góry to nie interesuje. Ani przeładowanie podstaw programowych, ani przeładowanie kilogramami, które dziecko jest zmuszone brać co rano na swoje barki".

W dalszej części wpisu nauczyciel słusznie punktuje polski system edukacji, który kuleje, ale od dzieci wymaga, by dokonywały niemożliwego – w tym codziennego dźwigania kilkunastu kilogramów, które przewyższają przepisowe 10-15 procent ich masy ciała.

"Dobijamy te dzieci"

Zaród napisał o tym, jak kuriozalne jest noszenie codziennie przez dzieci tylu kilogramów. Według niego to genialna metafora do tego, co dźwigać muszą uczniowie w polskim systemie edukacji i z czym muszą się mierzyć każdego dnia, chodząc do szkoły.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt z tym nic nie próbuje zrobić. Rząd ma czas i środki, by walczyć z nauczycielami, którzy mają już dosyć złego traktowania. MEiN ma chęci i możliwość, by chwalić się tym, ile na co pieniędzy przeznacza. Ale nikt z rządzących nie ma możliwości, by zapewnić w szkole szafki dla uczniów, by nie musieli codziennie dźwigać kilkunastu (a czasem i kilkudziesięciu!) kilogramów na plecach. Nie mają możliwości digitalizacji i wyświetlania treści na rzutnikach czy "wrzucania" treści z podręcznika do systemu komputerowego, tak aby dzieci mogły wszystko przeczytać np. na laptopie.

"Dobijamy te dzieci - fizycznie (kilogramami), a potem proponujemy zajęcia korekcyjne - psychicznie, przyczyniając się do tego, że nie mogą "ogarnąć' tego, co się na ich barki wpycha (tutaj też kamyczek do ogródka firm zarabiających na social mediach) - a potem szukamy psychologów do szkół, żeby pomogli (w międzyczasie zamykając oddziały psychiatryczne) - mentalnie, programem trzech lat gimnazjum wpakowanym w dwa ostatnie lata podstawówki, a potem próbujemy wysłać do poradni profilaktyczno-terapeutycznych" - napisał pod ujmującym zdjęciem nauczyciel angielskiego.

Zamiast tego maluchy i nastolatki dzień w dzień targają te wielkie i ciężkie cegły, jakimi są ich plecaki. Rodzice tylko szukają takich tornistrów, które będą wytrzymałe, poradzą sobie z takim ciężarem. Dbają o to, by były stabilne, miały pas piersiowy. Potem ci sami rodzice muszą mierzyć się z wadami postawy dzieci, ich fizycznym przemęczeniem, kupować nowe plecaki, bo poprzednie nie wytrzymały ciężaru książek. Przypominamy, że mamy dopiero wrzesień, a Zaród pokazał zdjęcie plecaka, który z początkiem obecnego roku szkolnego był nowy i po dwóch tygodniach nie wytrzymał – materiał rozdarł się pod wpływem ciężaru podręczników.

Swój wpis nauczyciel kończy bardzo wymownie: "Przepraszam, bo nie lubię kląć, ale powiem jedno.... to musi jebnąć (dla oburzonych - DOKŁADNIE w tym celu wymyślono przekleństwa)".

Czytaj także: https://mamadu.pl/165229,kup-mu-nowy-plecak-wyprawka-szkolna-waznym-aspektem-rozwoju-dzieci