"Nie powinna się szlajać do tej godziny!". Zakaz oburzył 14-letnią córkę
Iza Orlicz
19 września 2022, 11:51·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 września 2022, 11:51
Dorastanie naszych dzieci niesie ze sobą wiele wyzwań. Z jednej strony wiemy, że powinniśmy krok po kroku pozwalać im na coraz większą niezależność, z drugiej strony nadal naszym priorytetem jest dbanie o ich bezpieczeństwo. "Moja córka jest dopiero w 8 klasie podstawówki, a chce wracać do domu o 22.00. Nie zgadzam się i zdania nie zmienię” – pisze mama 14-latki.
Reklama.
Reklama.
Nasze dorastające dzieci oczekują, że będziemy dawać im coraz więcej swobody i poszerzać obszar ich niezależności.
Czytelniczka pisze, że jej 14-letnia córka chce wracać do domu o 22.00, ale ona jest zdania, że to zbyt wcześnie na tak późne powroty do domu.
Z psychologicznego punktu widzenia powinniśmy pozwalać dziecku na coraz bardziej dorosłe zachowania, jednocześnie pamiętając, że to nadal my jesteśmy za nie odpowiedzialni.
"Córka ma lekcje w szkole mniej więcej do 16.00, trzy razy w tygodniu chodzi też na treningi i wraca wtedy do domu przed 20.00. Jeszcze w zeszłym roku szkolnym, ja lub mąż przyjeżdżaliśmy po nią samochodem, żeby sama nie wracała do domu, zwłaszcza jesienią i zimą, gdy jest o tej godzinie ciemno.
Była zadowolona, nie zgłaszała żadnego sprzeciwu. Niestety w tym roku wszystko się zmieniło” – opisuje mama nastolatki. Najpierw usłyszała od niej, że ma po nią nie przyjeżdżać po treningach, bo przecież potrafi sama wrócić do domu.
Usłyszałam, że tylko ja jestem taka restrykcyjna
"Pomyślałam, że to już ten czas, kiedy dziecko zaczyna coraz bardziej podkreślać swoją niezależność. Zgodziłam się, uznałam, że przecież 20.00 to nie północ, poza tym z treningu wraca jednym autobusem, więc będzie bezpiecznie.
Ostatnio jednak córka przyszła do mnie i powiedziała, że musi ze mną porozmawiać. Okazało się, że chciałaby czasem wracać do domu o 22.00. Widać, że przygotowała się do tej rozmowy, bo użyła argumentu, że jestem jedną z nielicznych mam, która na to nie pozwala.
Usłyszałam, że jej koleżanki po treningach często idą jeszcze do galerii handlowej, a ona jedyna musi wracać, by być w domu do 20.00. Zrobiła ze mnie jakąś matkę despotkę, nigdy nie myślałam o sobie, że wprowadzam jakieś restrykcyjne zasady w domu. Po prostu nie chcę, by szlajała się o tej godzinie” – pisze mama i przyznaje, że początkowo rozmawiały spokojnie, ale szybko racjonalna wymiana argumentów skończyła się kłótnią.
Ona ma focha, a ja boję się o nią
"Córka zaczęła krzyczeć, że nie jest już dzieckiem i żebym przestała ją tak traktować. Powiedziała, że inne mamy są wyluzowane i pozwalają swoim dzieciom na więcej, a ja trzymam ją 'pod kloszem'.
Moje słowa, że jestem od tego, by dbać o jej bezpieczeństwo, po prostu wyśmiała, co oczywiście nie poprawiło atmosfery między nami. Nie jestem przewrażliwioną czy nadopiekuńczą mamą, po prostu mam swoje zdanie na ten temat.
14-latka może uważać, że już jest bardzo dorosła, ale przecież to jeszcze dziecko. Gdy rozmawiam z nią na różne tematy, słyszę, jaka jest jeszcze naiwna, trochę lekkomyślna, po prostu dziecinna. Zimą o 22.00 jest już naprawdę ciemno, do tego na ulicach nie ma tyle ludzi, co latem.
Zwyczajnie boję się o nią, nie chcę, by ktoś wykorzystał jej łatwowierność. Wiem, że już nie może się doczekać, by być bardziej samodzielną i niezależną nastolatką, ale nie musi się to przecież objawiać późnymi powrotami do domu” – dodaje mama 14-latki i przyznaje, że od kilku dni sytuacja w domu jest napięta.
Dziecko trenuje bycie dorosłym
"Córka ma focha, prawie nie odzywa się do mnie, a ja mam trochę wyrzuty sumienia. Wiem, że są rodzice, którzy pozwalają dzieciom na więcej, ale czy muszę brać z nich przykład, skoro to wbrew temu, co czuję?
Mąż powiedział córce, że jeśli chce kiedyś iść z koleżankami do galerii po treningu, to może ją odebrać stamtąd przed 22.00. Żachnęła się tylko i powiedziała, że nic nie rozumiemy. Trudno, może i nie rozumiemy, ale na wszystko przyjdzie czas. Teraz jest jeszcze zbyt młoda, by włóczyć się samotnie o tak późnej godzinie” – pisze mama nastolatki.
Wielu rodziców nastolatków zastanawia się, kiedy przychodzi odpowiedni moment, by pozwolić dziecku na późniejsze powroty do domu. Według psychologów nie ma tutaj jednej wiekowej granicy. Nastolatek ma swoje argumenty – chce być traktowany poważnie, nie "jak dziecko”, poszerzać coraz bardziej zakres swojej niezależności. Z drugiej strony rodzice też mają swoje racje i chcą mieć nadal kontrolę nad tym, co robi (i o której wraca do domu!) ich dziecko.
Jak mówiła dla poradnikzdrowie.pl psycholożka Dominika Ambroziewicz-Wnuk, ważne jest, by serio potraktować dziecko, wysłuchać jego argumentów – można też poprosić o czas na przemyślenie i zastanowienie się.
"W trakcie takiej rozmowy warto też ustalić zasady, których obie strony będą starały się trzymać. Człowiek w wieku dojrzewania trenuje bycie dorosłym i by ten trening zakończył się sukcesem, musi mieć szansę i bliskich dorosłych, którzy z zaufaniem umożliwiają mu korzystanie z uprawnień dorosłych. (…). Istotne jest, by rodzice wiedzieli, gdzie jest latorośl, co zamierza robić i jak zamierza wrócić do domu. Ważne, by traktowali dziecko serio i rzeczowo wyjaśnili, czego się obawiają; wyjaśnili, że wciąż są za nie odpowiedzialni”.