Pełni energii wracają z wakacji do szkoły. Co prawda nauka to nic przyjemnego, ale spotkać się z kolegami po przerwie, to już jest coś! Szczególnie gdy ma się naście lat. Na dobrym humorze nastolatków coś jednak kładzie się cieniem. A raczej... pryszczem.
Reklama.
Reklama.
Skąd się biorą pryszcze?
Przed wakacjami byli jeszcze tacy ładni, a teraz...? Twarz cała w krostach sprawia, że dziewczyny zaczynają się pudrować, a chłopcy zapuszczają długie włosy. Jedni i drudzy spędzają zaś sporo czasu przed lustrem. Wyciskają i wyciskają i... końca nie widać. Dlaczego? Cóż, w pewnym wieku człowiek zaczyna dojrzewać.
Pryszcze, a tak naprawdę trądzik młodzieńczy, to efekt nieprawidłowej pracy gruczołów łojowych, charakterystyczny dla okresu dojrzewania. Od około 12. roku życia zwiększa się produkcja androgenów, czyli hormonów płciowych, w wyniku czego gruczoły łojowe powiększają się, a tym samym produkcja łoju zwiększa się. Każdy nastolatek wie o tym doskonale – rano, zaraz po przebudzeniu, błyszczy się na odległość.
Mechanizm powstawania pryszcza jest mniej więcej taki: powiększone pory produkują więcej łoju, inaczej sebum. Jeśli dodatkowo zamkną się od góry naskórkiem – bo hormony powodują także nadmierne rogowacenie ujść gruczołów – sebum nie może wydostać się na zewnątrz. No więc zbiera się go coraz więcej, por pęcznieje, i krosta gotowa. Na tym etapie jest to jeszcze zaskórnik. Zaczerwienienie i stan zapalny powstaną, gdy tak nadwyrężony por zostanie zainfekowany bakteriami – głównie Propionibacterium acnes. Jedna krosta „zaraża” drugą, ponieważ bakterie rozmnażają się i rozprzestrzeniają i mamy trądzik młodzieńczy.
Jak walczyć z krostami?
Gdy już się pojawią, w ruch powinny pójść specjalne preparaty do pielęgnacji twarzy. Zawierają one składniki złuszczające i antybakteryjne – na półkach drogerii znajdziemy ich całą masę. Trzeba tylko skierować się do działu dla nastolatków. Pamiętajmy, że nie mogą one mieć w swoim składzie mydła ani alkoholu, które – co może wydać się zaskakujące – przyspieszają produkcję sebum.
Bardzo dobrze działają przeróżne żele, pasty i peelingi z twardymi drobinkami – jak choćby zmielone pestki moreli – które mechanicznie ścierają naskórek, powodując, że sebum może wydostać się na zewnątrz. Szczęśliwcom, u których na buzi pojawiają się tylko pojedyncze krostki, może w zupełności wystarczyć preparat punktowy w połączeniu z właściwą higieną.
Czasem wystarczą domowe sposoby na pryszcze. Można wykonać z dzieckiem peeling cukrowy lub solny albo papkę z miodu i fusów od kawy. Każdą taką miksturą myjemy twarz bardzo delikatnie, chodzi tylko o to, by nie dopuszczać do zamykania się porów. Szorstka myjka do twarzy lub specjalna szczoteczka także potrafią zdziałać cuda.
Jak nie traktować pryszczy
Najczęstszym błędem, jaki nastolatki popełniają, jest nieodpowiednie obchodzenie się z cerą. Cera? Co to w ogóle za temat! Do tej pory przecież nie istniał. Rzeczywiście, jeszcze jedenasto-, a nawet dwunastoletnie dziecko, jeśli nie umyje rano buzi, i tak wygląda świeżo i ładnie. Dlatego to nasza – rodziców – rola, by uchwycić ten moment, w którym nastolatek nie powinien już sobie pozwolić na to, by rano nie myć twarzy. Najlepiej chłodną wodą i odpowiednim płynem pielęgnacyjnym.
Po drugie, jeśli chodzi o dziewczynki, powinny one unikać stosowania fluidów i pudrów, gdyż nie potrafią jeszcze precyzyjnie zmywać makijażu, a pozostałości tych kosmetyków dodatkowo zatykają pory.
No i po trzecie – wyciskanie pryszczy. Prawdziwa zmora. Czasem rzeczywiście trzeba ułatwić sebum wydostanie się na zewnątrz, ale należy to zrobić umiejętnie. Lepiej zostawić to kosmetyczce lub doświadczonemu w bojach rodzicowi. Pod żadnym pozorem nie wolno ugniatać „niedojrzałych” jeszcze krostek. Powodujemy w ten sposób powstawanie ran. A gdy zrobimy to brudnymi rękami... Bakterie na pewno będą się cieszyć i doprowadzą do powstania nowych pryszczy.
Czy młodzież jest skazana na pryszcze?
Otóż bycie nastolatkiem nie jest jednoznaczne z wykwitami skórnymi. Można zapobiec ich powstawaniu. Jak? Cóż, to może być trudne, bo o ile właściwej higieny jesteśmy jeszcze w stanie dzieciaki nauczyć, to drugi niezbędny czynnik nastręcza już większych trudności. Chodzi o zdrowe odżywianie. Nastolatki lubują się w czipsach, słodyczach, pizzy i coli. Przetworzone jedzenie oraz cukier generują toksyny, które uwalniają się w dużej mierze przez skórę.
Nawodnienie organizmu przekłada się na zdrową i nawilżoną skórę. Nastolatki powinny więc pić wodę mineralną i jeść dużo surowych warzyw i owoców. Błonnik zawarty w pieczywie pełnoziarnistym i otrębach czyści organizm z toksyn. Witaminy z grupy B, obecne w drożdżach, jajach, strączkach czy orzechach, łagodzą i leczą różne problemy skórne. Natomiast cynk, który znajdziemy w wątróbce i rybach, przyspiesza leczenie stanów zapalnych, a także reguluje pracę gruczołów łojowych.
Dbajmy więc o zdrowe odżywianie naszych pociech. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Jeśli dla nastolatka naturalne – bo wtłoczone od dzieciństwa – będzie, że w każdym posiłku musi znaleźć się świeże warzywo, to nawet jeśli czasem przegryzie czekoladę, nic złego się nie stanie. A na pewno pryszczy będzie mniej!