"Byłyśmy we dwie. Nasza mama wychowywała nas samotnie, bo ojciec odszedł, gdy nie skończyłyśmy nawet przedszkola" - zaczyna swój list Marcelina. "Wzajemne wsparcie i pomoc w każdym aspekcie życia były dla nas rzeczą naturalną, a żadna nie brała na siebie więcej, niż mogła. Zawsze dzieliłyśmy obowiązki na trzy" - opisuje.
W ostatnim czasie kobieta i jej starsza siostra wyszły za mąż i urodziły dzieci. Ona jedno, siostra dwójkę rok po roku. "Tyle szczęścia na raz. Miałyśmy śluby prawie w tym samym momencie i zaszłyśmy w ciąże niemal miesiąc po miesiącu. Mama była przeszczęśliwa, że tak dobrze nam się układa" - wspomina Marcelina.
Starsza siostra pierwsza potrzebowała pomocy przy dziecku, więc matka najpierw pomagała jej. Nie pracowała już, bo plecy odmówiły jej posłuszeństwa i była na rencie. "Teoretycznie miała czas, aby zająć się wnukami, ale według mnie powinna też żyć swoim życiem, a ona spędzała prawie cały dzień u mojej siostry. Gdy ja urodziłam, prosiłam o pomoc wtedy, gdy nie dawałam już rady. W tych chwilach mama była nieoceniona. Tylko że moja siostra uznawała, że babcia to taka niania i ma obowiązek zajmować się wnukami" - zaczyna denerwować się Marcelina.
Po urodzeniu drugiego dziecka siostra Marceliny zaprosiła matkę do siebie na stałe. "Mają duży dom, z łatwością znaleźli przestrzeń dla mamy, a siostrze śpieszyło się do powrotu do pracy" - pisze kobieta.
W ten sposób babcia stała się pełnoetatowym opiekunem dla dziewczynek. "U niej sprzątała, gotowała i zajmowała się wnuczkami, a do mnie dzwoniła, żeby powiedzieć, jak bardzo boli ją kręgosłup. Pytałam, czemu nie powie siostrze, że jest zmęczona, odpowiadała, że córkom trzeba pomagać, jesteśmy same na tym świecie".
Jak relacjonuje Marcelina, rozmowy z siostrą nie przyniosły rezultatu. Tamta twierdziła, że mama wcale nie narzeka na nadmiar obowiązków, a Marcelina po prostu zazdrości jej, że babcia pomaga jej bardziej. "Trzeba było sobie zrobić drugie" - rzuciła do niej siostra, mając na myśli dziecko.
"Miałam dość narzekań matki i wymądrzania się siostry. Zaproponowałam mamie urlop na naszej działce, a potem po prostu nie wróciła. Już po tygodniu odzyskała energię, przestały dokuczać jej plecy, nagle stwierdziła, że ma hobby i zaczęła tworzyć biżuterię sutasz" - tłumaczy Marcelina.
Jej siostra już nie raz dzwoniła do matki z pretensjami, że nie ma z kim zostawić dzieci albo potrzebuje rady mamy w sprawie czyszczenia kuchenki. "Ale ja wiem, o co jej chodzi. Chce, żeby mama znów z nią zamieszkała i robiła za darmową pomoc domową. Ja na to nie pozwolę. Siostra zupełnie się do mnie nie odzywa i uważam, że słusznie. Obiecałyśmy sobie zawsze w życiu pomagać, ale nie wykorzystywać".
Wygląda na to, że wszystkie trzy kobiety nie miały okazji usiąść i szczerze ze sobą porozmawiać. Wcześniejszą bliskość wykluczyły podejrzenia, brak komunikacji i niechęć, a ich przyczyna mogły być zmęczenie rodzicielstwem i zajmowanie się domem.
W tej sytuacji, aby nie zaogniać konfliktu, potrzebna jest też odwaga matki, która przyzna, że nadmiar pracy w domu córki, odbił się negatywnie na jej zdrowiu. Złośliwość siostry była podyktowana rozczarowaniem, ale też powinna stać się jednym z tematów dyskusji.
Być może babcia powinna wieść zupełnie niezależne życie i nie mieszkać u żadnej z córek. Dystans, także fizyczny, może sprawić, że kobiecie łatwiej będzie wyznaczać granice w relacji z nimi.