Zwróciłam uwagę obcemu dziecku na placu zabaw. Jego mama zrobiła mi awanturę
List do redakcji
15 lipca 2022, 11:29·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 lipca 2022, 11:29
Latem place zabaw przeżywają prawdziwe oblężenie, bo to najprostszy sposób na zapewnienie dziecku atrakcji. Czy powinniśmy ingerować w spory lub nieporozumienia między dziećmi, czy raczej zostawić je samym sobie, by uczyły się, jak zachować się w różnych sytuacjach społecznych. "Moja córka bawiła się w piaskownicy, stawiała kolejne babki. Gdy starszy od niej chłopiec zniszczył je, zwróciłam mu uwagę. Wtedy dopiero się zaczęło” – pisze w mailu Alicja.
Reklama.
Reklama.
W wakacje place zabaw przeżywają oblężenie, bo w ten sposób możemy zapewnić dziecku atrakcje i kontakt z rówieśnikami.
Czytelniczka pisze, że zwróciła uwagę chłopcu, który niszczył babki zrobione przez jej córkę.
Powinniśmy uczyć dzieci rozwiązywać spory samodzielnie, ale interweniujmy w sytuacji, gdy widzimy pierwsze objawy agresji.
"Mam 4-letnią córkę, gdy tylko jest sprzyjająca pogoda, to spędzamy kilka godzin na placu zabaw. Jest duży i naprawdę dobrze wyposażony, ale moje dziecko upodobało sobie piaskownicę. Bierzemy z domu wiaderko, foremki i córka potrafi bawić się nimi naprawdę długo. Ostatnio miałam jednak na placu zabaw bardzo nieprzyjemną sytuację” – pisze Alicja.
Zwróciłam mu uwagę stanowczym tonem
Jej córka bawiła się w rogu piaskownicy, nikomu nie przeszkadzała. Stawiała kolejne babki z wiaderka.
"Powiedziała mi, że chce utworzyć z nich zamek dla księżniczki. W którymś momencie w piaskownicy zaczął bawić się chłopiec, ok. 2 lata starszy od mojej córki. Najpierw jeździł samochodzikiem po krawędzi piaskownicy, a następnie wjechał nim w babkę mojej córki.
Ona nie zareagowała, ja też nie, bo pomyślałam, że może to przez przypadek. Niestety okazało się, że nie. Po chwili chłopiec zniszczył kolejną babkę mojej córki, i kolejną. Ona kompletnie nie wiedziała jak ma się zachować. Powiedziała do niego: 'Nie psuj', ale on w ogóle nie zareagował. Moja córka spojrzała na mnie bezradnie, widziałam, że zaraz się popłacze, dlatego postanowiłam interweniować” – opisuje Alicja.
Przyznaje, że zwróciła się do chłopca uprzejmym, ale stanowczym tonem. Powiedziała mu, żeby nie niszczył babek jej córki, bo to nie jest w porządku. Może się bawić w innej części piaskownicy lub iść do mniejszej piaskownicy obok.
Jego mama zaczęła na mnie krzyczeć
"Chłopiec powiedział do mnie tylko słowo 'nie', ale wtedy nagle pojawiła się jego mama. Nie dopytując nawet, co się stało, powiedziała do mnie, że mam nie krzyczeć na jej dziecko, ona sobie nie życzy, by ktokolwiek zwracał mu uwagę.
Odparłam, że nawet przez chwilę nie podniosłam głosu, że tłumaczę tylko jej synowi, by nie psuł zabawy mojej córce. Wtedy usłyszałam, że dzieci muszą sobie same radzić i rozwiązywać swoje spory i nie powinnam się wtrącać.
Wtedy naprawdę się już zdenerwowałam, bo co to znaczy? Jej syn może niszczyć babki mojej córce, a ja mam się temu beznamiętnie przyglądać? Dwa lata różnicy między dziećmi to przepaść, moja córka nie jest jeszcze zbyt asertywna, nie potrafi sama obronić się w takiej sytuacji” – pisze Alicja.
Dodaje, że awantura z mamą chłopca trwała jeszcze dobrych kilka minut. Powiedziała jej, że nie musiałaby interweniować, gdy nauczyła swoje dziecko jak zachowywać się na placu zabaw.
Kiedy interweniować?
"Gdy jej dziecko niszczyło babki mojemu, nie zwróciła mu uwagi nawet jednym słowem, a oburza się, że ja śmiałam cokolwiek powiedzieć do jej syna. Uczmy dzieci kultury, a takie sytuacje nie będą miały miejsca” – dodaje Alicja.
Psychologowie podkreślają, że na pewno powinniśmy interweniować w spory między dziećmi, gdy zauważymy jakiekolwiek objawy agresywnego zachowania (w tym mieści się nawet lekkie szarpanie czy popychanie).
Oczywiście, gdy sobie przypomnimy własne dzieciństwo, to rzeczywiście częściej sami rozstrzygaliśmy swoje spory czy kłótnie, ucząc się trudnej sztuki współpracy z innymi dziećmi i umiejętności dyskusji, gdy się z czymś nie zgadzamy.
Z drugiej strony istnieje cienka granica między sporem między dziećmi, a próbą zastraszania jednego przez drugie. Wtedy łatwo o sytuację, że jedno dziecko staje się prześladowcą, a drugie ofiarą.