Na zamkniętej grupie mama nastolatki (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) napisała wzruszający post.
"Rozpiera mnie duma. Jestem mamą 17-latki, która wczoraj w autobusie miejskim uratowała życie pewnej pani. Córka nie dość, że jako jedyna zwróciła uwagę na kobietę siedzącą od kilku minut w jednej pozycji, to jako jedyna postanowiła sprawdzić, co się z tą panią dzieje" - pisze mama nastolatki.
Stała się moją bohaterką
W dalszej części postu, mama opisuje szczegóły zdarzenia, którego świadkiem była jej córka.
"Kiedy kobieta nie reagowała, moja Oliwka przeprowadziła akcję swojego życia. Kazała zatrzymać autobus, zadzwonić na pogotowie i rozpoczęła wzorową resuscytację. Działała z takim opanowaniem, rozwagą i racjonalnością, że dzisiaj mówi, iż nie wie, skąd wzięła tyle odwagi i opanowania. Stała się moją bohaterką” – pisze mama dzielnej nastolatki i dodaje, że jej szybka reakcja oraz odpowiedzialne i fachowe postępowanie dostało zauważone przez innych.
"Jej zachowanie zostało docenione przez ratowników z pogotowia, kierowcę autobusu, pasażerów i oczywiście panią, której przywróciła czynności życiowe. Okazało się, że pani jest astmatykiem i nie wzięła leków. Mogło się to skończyć tragicznie.
Oby więcej takiej świadomej młodzieży. Młodzieży odważnej i przede wszystkim reagującej w takich sytuacjach. Bezduszność i ignorancja to niestety zmora obecnych czasów” – pisze w dalszej części postu mama nastolatki.
Ratowała życie, nie robiła pokazu
Gdy się z nią skontaktowaliśmy, powiedziała, że jej córka chce pozostać anonimowa. Skąd u niej takie umiejętności i szybkość reakcji w tak stresującej sytuacji?
- W szkole podstawowej interesowała się ratownictwem. Jeździła również na ogólnopolskie szkolne konkursy z ratownictwa medycznego. Odkąd pamiętam zawsze ją fascynowało ratownictwo” – mówi nam mama dzielnej nastolatki.
Przyznaje, że prawie wszyscy współpasażerowie jej córki wspierali ją, a później nie kryli swojego uznania, ale oczywiście znalazł się też głos krytyki.
– Oliwka miała sytuację podczas resuscytacji, że jeden z pasażerów, starszy pan, zaczął komentować, że po co taką młodą dopuścili do reanimacji, że powinna czekać na karetkę, a nie robić pokaz.
Został szybko spacyfikowany przez innych pasażerów, ale córka powiedziała mi, że to okropne uczucie, gdy dorosły człowiek mówi takie rzeczy. Te minuty do przyjazdu karetki są przecież na wagę złota – dodaje mama nastolatki.
Liczy się każda minuta
Ratownicy medyczni przypominają, że w przypadku zatrzymania krążenia liczy się każda sekunda. Funkcjonuje nawet termin "4 złote minuty", to czas, kiedy możemy rozpocząć resuscytację krążeniowo-oddechową, zanim nastąpi uszkodzenie komórek. Te cztery minuty mogą zadecydować o życiu i zdrowiu osoby, którą ratujemy, dlatego warto wiedzieć, jak się zachować. Tutaj znajdziesz dokładny instruktaż pierwszej pomocy.
Pamiętaj też, że dzwoniąc na numer alarmowy 112, najpierw podajemy miejsce zdarzenia, jeśli to możliwe, dokładny adres, jeśli go nie znamy miejscowość i punkty charakterystyczne, np. nad rzeką przy moście, na jezdni przy sklepie spożywczym, tuż przy wjeździe do miejscowości, jeśli widzimy słupek drogowy, odczytujemy podane na nim wartości.
Następnie informujemy dyspozytora, co się wydarzyło. Czy to wypadek drogowy, pożar, zasłabnięcie. Dzięki temu osoba, która odebrała telefon, wie, jakie służby wysłać na miejsce. Odpowiednia pomoc przyjedzie szybciej.