Mąż wraca do domu i odpala mecz? Kiedyś mnie to wkurzało, a teraz biorę z niego przykład
List czytelniczki
08 lipca 2022, 14:41·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 lipca 2022, 14:41
Co trzeba zrobić, by zasłużyć na relaks? Ile zadań wykonać? Jakie są priorytety i kto o tym decyduje? Często bywa to źródłem nieporozumień w małżeństwie, tymczasem warto czasem dać sobie więcej luzu, przekonuje nasza czytelniczka. Wypróbujecie jej metodę?
Reklama.
Reklama.
Ale jak to mecz?
"Mąż wraca do domu, rzuca torbę z laptopem i sprzedaje szybkie całusy mi i dzieciakom. Odpala telewizor i kanał sportowy. Dzieci nieogarnięte, nic niezrobione, żadnego pytania: 'w czym ci pomóc?'. Nic. Już rozwalony na kanapie komentuje kiepsko podaną piłkę i straconą szansę na gola. Jeszcze jakiś czas temu wkurzyłabym się na maksa, zrobiłabym dziką awanturę albo dusiła w sobie niezadowolenie i wybuchła za 3 dni.
Co on sobie myśli, ja tu tyram, pracuję zawodowo, ogarniam dom i dzieci, a ten beztrosko siada przed telewizorem, bez ustaleń, bez mojej zgody i aprobaty. No przecież są jakieś priorytety, dzieci, dom, ważniejsze sprawy niż durny mecz. Byłyby fochy i moje dąsanie się przez 3 dni. Potem olany kolejny mecz i jego dąsy. A znowu potem moje fochy, bo mimo iż tego głupiego meczu nie obejrzał, to i tak nic w domu nie zrobił.
Tak bym zrobiła jeszcze kilka miesięcy temu. Tak naprawdę robiłam wielokrotnie, ale zrozumiałam, że ten mecz to przecież nic złego. Tak, jak rozumiem zmęczone dziecko, którego od razu po powrocie do domu nie gonię do lekcji, daję luz i pozwalam na zabawę czy bajki, tak zrozumiałam, że i mąż zasługuje na mały reset po ciężkim dniu. Że to, że nie obejrzy meczu, nic nie zmieni, skoro jest potwornie zmęczony.
Trochę mi zajęło zrozumienie, że on ma prawo być wycieńczony, a jeszcze dłużej, że do tego prawo mam także i ja. Że mogę wziąć pilota i odpalić Netflix, bez pytania nikogo o zgodę, bez dopytywania, czy on dziś dzieci ogarnie i czy da im jeść, usiąść i oglądać to, co chcę.
Czy świat się nie zawali?
Wpadliśmy w jakiś młyn, błędne koło zadań, które trzeba zrobić, bo inaczej świat się zawali. A potem obsesja kto czego nie wykonał, dlaczego tego czy tamtego nie zrobił. Jakim prawem on w ogóle miał czelność siąść na tyłku, skoro ja odkąd wróciłam z pracy, jeszcze sama nie zasiadłam? Jak może odpalać na tv to, czego nie lubię, co mnie nie irytuje - durny mecz. Jakby jeszcze puścił coś dla nas, no pomyślał choć trochę o mnie! Ale nie!
Wiem, że w wielu domach kurzy się konsola i piloty, bo są priorytety, a odpoczynek do nich nie należy. Na swoją rozrywkę zasłużysz, dopiero gdy posprzątasz, nakarmisz i umyjesz dzieci, gdy grzecznie zalegną w łóżeczkach. Jeśli nie masz jakiejś roboty do nadrobienia czy innych pilnych spraw do ogarnięcia i starczyło ci sił, to zasłużyłaś... ale zazwyczaj zmęczenie nie pozwala. Odpuszczasz. Może jutro się uda i tak mija dzień za dniem.
Ale to nawet nie chodzi o telewizję czy konsolę, bo przecież może być książka, szydełkowanie, układanie puzzli... wszystko, co sprawia nam przyjemność. Obstawiamy się sprzętami, które mają nas odciążyć: zmywarkami, odkurzaczami, które same sprzątają, ułatwiamy życie. Szukamy prostych przepisów czy fundujemy sobie magiczne urządzenia, które gotują za nas. I co? I nadal pędzimy niczym chomiki w kołowrotku, nie dając sobie prawa do odpoczynku.
Odpoczynek nie boli
Długo mi zajęło, by bez lęków, czy dzieci umrą z głodu lub czy trafią o łóżka na czas, wziąć pilota do ręki i odpalić bezczelnie serial o godzinie 18.00. Długo walczyłam ze sobą, by dać sobie prawo na zrobienie tego, na co właśnie mam ochotę. A co z rodzinnym czasem, lekcjami i obowiązkami, brudnymi garami i obiadem?
Może cię to z dziwi, ale nikt z głodu nie umarł, nie zginęliśmy pod stertami brudnego prania i dzieci nie płaczą w kącie, bo zostały porzucone. Nie oglądam serialu każdego dnia i mój mąż meczu też codziennie nie odpala. Ale pozwalamy sobie na więcej luzu. Gdy jedno z nas ma ochotę na przyjemność, nie pytamy o zgodę i nie obrażamy się na siebie. Nie licytujemy, kto częściej odpuszcza, a kto ciężej pracuje. Mając chwilę wytchnienia, łatwej nam docenić pracę tej drugiej strony i mamy więcej siły na działanie. Ty też powinnaś spróbować. Naprawdę warto!".
Daj sobie prawo do odpoczynku
Największy problem nie polega w braku czasu na relaks, a w tym, że często (zwłaszcza my kobiety), nie potrafimy sobie same na to pozwolić. Razem z dziećmi pojawiają się nowe zadania i priorytety. By znaleźć czas na wszystko, najłatwiej nam rezygnować z własnych przyjemności, a to błąd!
Pamiętaj, że w życiu jest tak, jak z pierwszą zasadą bezpieczeństwa w samolocie. Maskę tlenową w razie konieczności należy w pierwszej kolejności zakładać sobie, a potem dziecku, bo w innym przypadku straci się przytomność i nie pomoże już nikomu. Warto więc zapewnić sobie taką samą opiekę, jaką dajemy najbliższym. Zamiast spychać swoje potrzeby na sam dół listy, w końcu zacznij dbać także o siebie.