Wybierasz się nad morze, w góry, na Mazury... to nieważne. Jeśli nie planujesz urlopu w głuszy, to może przetrwasz, w miejscowości turystycznej z dzieckiem, może być trudno! Nie łudź się, że dziecko da radę się powstrzymać i na widok tych wszystkich gadżetów, zabawek, automatów, warkoczyków, gofrów, lodów, dmuchańców i pamiątek machnie ręką i przejdzie niewzruszone. To podstawy błąd rodziców. To niczym wprowadzenie dziecka do ekstra sklepu z zabawkami z nadzieją, że dziecko tylko sobie poogląda. Trzy razy dziennie przez dwa tygodnie? Zapomnij! Jednak jeśli odpowiednio się przygotujesz, może uda się bez histerii, a na pewno bez debetu na karcie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sezon wakacyjny w Polsce trwa dość krótko, więc lokalni sprzedawcy i handlarze chcą jak najlepiej wykorzystać ten czas.
Kuszą szczególnie małe dzieci, którym tak trudno oprzeć się tym wszystkim atrakcjom.
Rodzice łapią się za portfel i płacą, jeśli chcą uniknąć histerii.
Co tam, że twoje dziecko tego absolutnie nie potrzebuje, a 3/4 rzeczy to badziew, który rozpadanie się lada moment (warto mieć też świadomość, że z tymi zabawkami i ich atestami może być bardzo różnie!). Twoja pociecha tego nie wie i umówmy się, wiedzieć nie chce. Więc tłumaczenie na samym środku alejki ze straganami, że ma już misia czy koparę mija się z celem. Ono już cię nie usłyszy.
Muszę to mieć! Daj!
Oczy widzą i już się błyszczą, a głowie rozbrzmiewa zapętlone "ja chcę". Jest to dość normalna reakcja i nie ma co się dziwić dziecku. Sprzedawcy wiedzą, jak reagują turyści (i to nie tylko dzieci). Kolorowe, fajne, więc muszę to mieć. Nawet rodzice w takich miejscach często mają problem z kompulsywnym kupowaniem. I jak tu nie zbankrutować? Bo odmowa dziecku może zakończyć się niemałą histerią, a przecież nie o to chodzi na wakacjach. Spokojnie, jest kilka zasad, które pozwolą wam to przetrwać.
1. Zrozum dziecko
Na początek, spróbuj spojrzeć na całą sytuację z punktu widzenia twojej pociechy. Wszelkie deptaki z budkami to cała masa dźwięków, zapachów, kolorów oraz ludzi. Taka ilość bodźców bywa ciężka dla dorosłego, a co dopiero dla kilkulatka, którego mózg dopiero uczy się sobie radzić z doznaniami sensorycznymi. Nie dziwne, że wariuje w takiej sytuacji. Dziecko może stać się bardziej nerwowe i płaczliwe, i możesz być pewna, że nie będzie słuchać, a tak naprawdę słyszeć, tego, co do niego mówisz.
Pamiętaj, że te stragany to coś jak dział z zabawkami w centrum handlowym. Nie dziw się, że chce jedną zabawkę (albo wszystkie). Trudno o samodyscyplinę, jeśli oczy widzą tyle cudowności, a inne dzieci chodzą z pluszakami, gadżetami, balonami, lodami itd. Najlepszym rozwiązaniem jest tak naprawdę unikanie takich miejsc. Nie kuś malucha, jeśli masz możliwość obrać drogę na plażę czy obiad z dala od takich miejsc, zrób to koniecznie. Co jeśli takiej możliwości nie ma?
2. Ustal limit
Umów się z dzieckiem, że podczas wyjazdu może wybrać jedną, dwie, trzy zabawki - tyle ile to ty uznasz za stosowne. Pamiętaj jednak, by porozmawiać z dzieckiem o tym jeszcze zanim pojawicie się przy budce z zabawkami. Gdy maluch upiera się na więcej, wykorzystaj argument, że to są zabawki dla wszystkich i musi wystarczyć dla innych dzieci.
Innym pomysłem jest określenie konkretnej ilości dziennych zachcianek, jednak pozwól zadecydować, co to ma być, np. czy to będą lody, gofr, a może przejażdżka na automacie. Przypominaj o tym każdego dnia rano, a także, gdy dziecko coś wybierze, że to dzisiejsza atrakcja.
3. Ustal kieszonkowe
Dla starszego dziecka może to być już budżet na cały urlop, którym twoja pociecha będzie samodzielnie zarządzać. Uczeń powinien już powoli trenować takie umiejętności, jednak przed wakacjami dokładnie wyjaśnij, na czym to polega. Szczególnie to, że kiedy wyda wszystko, więcej nie dostanie. Jeśli dziecko ma czegoś się nauczyć, niezwykle ważne, by rodzice byli konsekwentni.
Zarządzanie większymi kwotami to za trudne zadanie dla przedszkolaka. Jednak nie oznacza to, że nie może także uczyć się zarządzania pieniędzmi. U nas od 3 roku życia sprawdzało się 2 zł wręczane każdego dnia po śniadaniu. Ja wiem, dziś za tyle nawet dziecko nie zaszaleje, ale kilka lat temu to była kwota w sam raz na automat. Akurat na jedną przejażdżkę. Pamiętaj, małe dzieci nie rozumieją wartości pieniądza. Jeden pieniążek to jedne pieniążek, bez względu na to, czy to 1 zł, czy 100 zł. Warto więc dziecku wyznaczać całą kwotę w jednym pieniążku, tak by starczyło na jedną atrakcję.
5-6 latkowi z powodzeniem można już wytłumaczyć, że np. jeśli nie wyda pieniędzy przez 3 dni, może uzbierać na większą przyjemność. To także cenna lekcja.
4. Kolekcja pamiątek z wakacji
Jeszcze przed wyjazdem zastanówcie się, co moglibyście przywozić z każdego urlopu, by stworzyć rodzinną kolekcję. U nas to magnesy na lodówkę. To mocno ogranicza zastanawianie się nad pamiątkami i wybieranie przedmiotów, które lada moment będą jedynie zbierały kurz (nie znoszę tych wszystkich figurek!). Mamy już ich trochę i co jakiś czas sprawdzamy, czy pamiętamy, skąd który jest. To przyjemnie ożywia nasze wspomnienia.
Ale pamiętaj, że pamiątka nie musi być kupiona. Naucz dziecko, że muszelki i kamyczki to także fajne skarby. Zabierzcie z domu specjalne pudełko (najlepiej nieduże, bo inaczej grozi wam inwazja muszelek). W przypadku starszego dziecka świetnym pomysłem jest również aparat fotograficzny. Zachęć dziecko do robienia zdjęć. Wakacje uchwycone z perspektywy dziecka będą także świetną pamiątką.
4. Zapewnij atrakcje bez wydawania pieniędzy
Automat czy stragany z gadżetami to pewna forma rozrywki. Warto dziecku pokazać, jak inaczej może spędzać czas. Postaw na przeżycia, np. mogą to być lokalne muzea albo wycieczki rowerowe. Ale wymyślcie także coś, co sprawi przyjemność wam wszystkim, bez potrzeby wydawać pieniędzy. Budowanie zamków z piasku, rodzinne zawody sportowe, puszczanie latawców, piesze wycieczki plażą.
Planujcie z wyprzedzeniem lub organizujcie wyzwania dnia, by dziecko miało na co czekać. Jest szansa, że zabawa z rodzicami będzie znacznie ciekawsza niż automaty i dmuchańce.