programy nie dla dzieci
Telewizor to często najlepszy przyjaciel emeryta. fot. unsplash

To, że film czy serial jest nadawany w ciągu dnia, nie oznacza, że jest przeznaczony dla dzieci. Poza oznaczeniami wiekowymi poszczególnych programów warto kierować się zdrowym rozsądkiem. Okazuje się, że seniorzy nie zawsze potrafią właściwie ocenić, co nadaje się dla dzieci. Poznajcie historię naszej czytelniczki.

REKLAMA

Wspólnie spędzony czas

"Jestem mamą dwóch dziewczynek: 5 i 7 lat. W tym roku postanowiliśmy wakacje rozpocząć nieco wcześniej. Córki do dziadków wysłaliśmy już na początku czerwca. 'Ładna pogoda, po co mają się kisić w bloku, skoro mogą biegać po podwórku' - pomyśleliśmy. Rodzice są na emeryturze i się bardzo ucieszyli. Dziewczynki, właśnie wróciły, a ja oniemiałam, gdy usłyszałam, jaką rozrywkę zapewniła im babcia.

Moi rodzice lubią spędzać czas z wnukami, więc w mojej wakacyjnej wizji powstał obraz wycieczek, spacerów na place zabaw, wspólnego pielenia ogródka, czy gry w piłkę. Założyłam, że dziewczynki będą się bawić, a dziadkowie dopilnują, by korzystały ze świeżego powietrza i miło spędzą czas. Choć uważam, że dzieci są już tak duże, że potrafią się także zająć same sobą.

Poprosiłam w sumie tylko o jedno, by nie oglądały zbyt dużo telewizji. Wnuczki potrafią urobić dziadków, jak nikt inny. Wiem, że jest lato, dzieci też potrzebują luzu, ale wiecie, jak jest: jak się przykleja do tv, to ciężko je odkleić. Mam też świadomość, że dwoje dzieci dla emerytów to spore obciążenie i szklany ekran może dać im odrobinę wytchnienia. Liczyłam na rozsądek, ale się okazuje, że dość mocno się przeliczyłam...

Tylko jedna bajka

Dziewczynki powiedziały, że miały tylko jedną długą bajkę dziennie, tuż przed snem. Seans kinowy z chrupkami i zasłoniętymi zasłonami, zupełnie jak w prawdziwym kinie. Pomyślałam, że rodzice naprawdę się postarali. Jednak z każdym kolejnym dniem zaczęłam się przerażać, bo okazało się, że to nie jedyne co dziewczynki oglądały...

Ze strzępków informacji, jakie zbieram od dzieci, okazuje się, że telewizor był włączony niemalże przez cały dzień, a rodzice tylko skakali między serialami, teleturniejami, programami kulinarnymi a wiadomościami. Dziewczynki po zaledwie dwóch tygodniach rozpoznają bohaterki seriali tureckich i polskich telenowel. Wprowadzają mnie w te zawiłe fabuły, a także czerpią z nich inspiracje podczas zabaw lalkami.

Na pytanie, co chciałby obejrzeć zamiast tradycyjnego "Psiego patrolu", zaczęły rzucać konkretnymi tytułami seriali (tych o trudnych sprawach i zawiłych życiowych problemach) oraz programów kulinarnych. Zbierając do kupy, wszystkie telewizyjne rewelacje, z jakimi zaznajomiły się moje dzieci, okazało się, że tak mniej więcej od godziny 13 do wieczora siedziały non stop przed telewizorem.

To absolutnie nie mój klimat, dla mnie to ogłupiające programy, ale każdy ogląda to, co lubi. Pomijając cały dzień spędzony przed ekranem, to jednak te intrygi, romanse to zdecydowanie nie tematy dla kilkuletnich dziewczynek. Ja rozumiem, że rodzice mają swoje przyzwyczajenia, ale nie spodziewałam się, że tak bezmyślnie pozwolą na oglądanie treści absolutnie nie dla dzieci.

Oni uważają, że skoro lecą w ciągu dnia, to w czym problem, poza tym oni nie puszczają tego dzieciom, tylko sami oglądają. Dzieciaki miały jechać jeszcze na cały miesiąc, ale trochę mnie przeraza ta myśl, bo nie wygląda na to, by rodzice chcieli uwzględnić moje zdanie.

Co więcej, okazuje się, że moi rodzice to nie wyjątek. Podpytałam kilka koleżanek i u nich jest dokładnie to samo. Jedna babcia to ma telewizor w kuchni, by móc oglądać seriale nawet podczas gotowania. Niestety wszystkie koleżanki mówią, że to jak walka z wiatrakami. Emeryci i emerytki wkręcone w swoje seriale, nie chcą opuścić nawet jednego odcinka, a że lecą one w telewizji, to muszą przysiąść na kanapie dokładnie w tej chwili, gdy te są emitowane. Co gorsza, to ich całoroczny nawyk, to oznacza, że oni tak ślęczą przed telewizorem każdego dnia!".

Wakacje wakacjami, ale zasady można ustalić

Dziś rodzice podchodzą do oglądania telewizji mądrzej. Choć jest więcej kanałów i platform, które oferują bajki i filmy dla dzieci to wiedzą, że nadmiar nie niesie ze sobą nic dobrego. Jeśli chcesz, by dziecko, spędzając wakacje u dziadków, nie miało zbyt dużo swobody w tym obszarze, warto przegadać temat i ustalić precyzyjne zasady.

Musimy pamiętać, że my byliśmy chowani inaczej. Nie było limitów ekranowych i nie analizowano bajek. Podczas gdy dziś rodzice siadają z dziećmi i poznają treści animacji, to nasi rodzice nigdy takich rzeczy nie robili. Dziś dla wielu starszych osób wystarczy, że film jest rysunkowy, by go włączyć dziecku. Nie ważne czy to "Psi Patrol", "Świnka Peppa", "SpongeBob" czy "Niesamowity świat Gumballa".

Filmy dla dorosłych leciały zawsze po godzinie 20.00, więc to, co leci w ciągu dnia, jest skierowane dla każdego? Bo co złego może być w telenoweli? Nic bardziej mylnego! Warto wyjaśnić rodzicom, że to nie są treści dla dzieci i co ważniejsze mają stosowne oznaczenia. Tzw. pegi (te małe numerki w kolorowych kwadracikach) dla wielu programów emitowanych w ciągu dnia jasno mówią, że są to treści przeznaczone dla osób powyżej 7, 12, a nawet 16 roku życia.

Wiadomości także nie są najmłodszych. Wielu rodziców zaczęło baczniej zwracać uwagę, co dzieci widzą na ekranie. Podczas pandemii, a także wtedy, gdy zaczęła się wojna w Ukrainie, zaczęli ograniczać dzieciom (nawet przypadkowy) dostęp do drastycznych informacji. Dla dziadków jednak wieczorne wydanie "Wiadomości", "Faktów", czy "Wydarzeń" (a czasem wszystkie) to ważne i jedyne źródło informacji. Nie mają świadomości, że mogą przestraszyć dzieci, warto ich uświadomić.

Czytaj także: