"Zakładają teraz smycze na dzieci?" pyta w jednym ze swoich filmów amerykański influencer. To trochę ironiczne pytanie, bo na filmie jest napis wodny, że autor filmu wie, że nie jest to prawdziwa smycz dla psów. Ale dyskusja o prowadzeniu dziecka na smyczy to nie nowy temat i jak widać po komentarzach pod filmem - on nadal "grzeje".
Amari Douglas, amerykański student prowadzi na Instagramie i TokToku konto, na którym publikuje różne zabawne treści. Ostatnio na TikToku opublikował krótki film z galerii handlowej, na którym widać kobietę, która szarpie się z maluchem, które chce jej uciec. Dziecko nie może jednak odbiec, bo kobieta trzyma je na smyczy. Chłopak żartuje, że nie wiedział, że teraz dzieci wyprowadza się na spacery na smyczach dla psów. Film na nowo otworzył trwającą już od jakiegoś czasu dyskusję o tym, czy takie rozwiązanie opieki nad kilkulatkiem jest w porządku.
Smycze, które zostały wymyślone, by ułatwić życie rodzicom, są dyskusyjnym pomysłem. To gadżet, który ma zapewnić bezpieczeństwo dla dziecka i jego opiekuna podczas spaceru. Korzystanie z takich szelek, które zapina się dziecku jak plecak (albo do plecaczka przypina) zaleca się, jeśli dziecko jest naprawdę ruchliwe, ucieka, a jego opiekun nie jest w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa na ruchliwej ulicy czy zatłoczonym miejscu.
Taki sprzęt by może mógłby ułatwić życie niejednemu rodzicowi, gdy maluch się nie słucha, nie chce iść za rękę i wiecznie ucieka rodzicom, co może być niebezpieczne. Wiele mam po obejrzeniu nagrania przyznała w komentarzach, że również takich używało, że było im to niezbędne w opiece nad dzieckiem i że chętnie z tego kiedyś skorzystają, bo nie miały pojęcia, że istnieje takie rozwiązanie.
Metody prowadzenia dziecka na smyczy nie pochwalają jednak wszyscy. Są komentarze z pytaniem, dlaczego takie szelki nadal są w sprzedaży, skoro tyle się mówi o tym, że dziecko jest w nich upokarzane. Wśród entuzjastów nie znalazła się m.in. Dorota Zawadzka, która niecały rok temu na swoim profilu sytuację smyczy skomentowała dobitnie.
Psycholożka przyznała, że smycze to raczej są dla psów i że powinno się malucha uczyć prawidłowych zachowań, tłumaczyć mu, rozmawiać z nim i prowadzić za rękę: "Dodam tylko, już na poważnie, że trzeba pamiętać o zagrożeniach psychospołecznych. Tych tu i teraz i tych długoterminowych. Warto zwrócić uwagę na: - Upokorzenie dziecka - ograniczenie możliwości zaspokajania naturalnej ciekawości - Brak możliwości rozwijania kontroli własnego ciała" – podsumowała swoją wypowiedź na Facebooku Zawadzka.
Psycholożka podkreśliła, że dłoń mamy lub taty powinna być na chodniku czy ulicy trzymana przez dziecko. A jeśli ono się wyrywa i nie słucha, to najważniejsze jest pracowanie z nim nad granicami i wzajemnym słuchaniem się.
Czytaj także: https://mamadu.pl/131617,ojciec-szelki-smycz-bezpieczenstwo-dziecka