Przesiaduje u nas całe dnie. Jej mama zrobiła sobie ze mnie darmową opiekunkę
List do redakcji
12 maja 2022, 12:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 maja 2022, 12:03
Zależy nam, by nasze dzieci dobrze odnajdowały się wśród rówieśników, były lubiane, miały koleżanki i kolegów. Czasem jednak te kontakty stają się kłopotliwe, nie tyle nawet dla dzieci, co dla rodziców. "Moja córka ma ulubioną koleżankę w zerówce, która mieszka niedaleko nas. Bardzo lubią się razem bawić, niestety coraz częściej odnoszę wrażenie, że mama tej dziewczynki zrobiła sobie ze mnie darmową opiekunkę” – pisze Monika.
Reklama.
Reklama.
Zależy nam, by nasze dzieci miały koleżanki i kolegów, niestety nie zawsze dobrze dogadujemy się z ich rodzicami.
Czytelniczka pisze, że czuje się wykorzystywana przez jedną mamę, która zostawia swoją córkę na pół dnia w ich domu.
Ułożenie wzajemnych relacji między rodzicami, których dzieci się przyjaźnią, wymaga taktu i wyczucia.
"Gdy moja córka od tego roku zaczęła się przyjaźnić z tą dziewczynką, byłam naprawdę zadowolona. Opowiadała mi, że świetnie się ze sobą dogadują, nie kłócą się, zawsze mają jakieś pomysły na zabawę.
Dlatego, gdy zapytała, czy możemy zaprosić koleżankę po przedszkolu do domu, oczywiście byłam na 'tak'. Jej mama też okazała się bardzo sympatyczną osobą, szybko złapałyśmy ze sobą kontakt. Niestety szybko zrozumiałam, że jest jeden ogromny minus tej znajomości” – pisze Monika.
Stałam się darmową opiekunką
Przyznaje, że za pierwszym razem mama koleżanki córki została dwie godziny, gdy dzieci bawiły się w pokoju obok. Usiadła, wypiła kawę, porozmawiały. Następnym razem tylko przyprowadziła córkę i oznajmiła, że pójdzie w tym czasie załatwić swoje sprawy.
"Nie przeszkadzało mi to, wiem, jak to jest, bo przecież też jestem mamą. Zawsze jest coś do zrobienia i sama nie lubię ciągnąć córki np. na zakupy spożywcze. Ona marudzi, że wolałaby się bawić, więc ja zaczynam się śpieszyć, po chwili jestem zmęczona i zirytowana.
Dlatego nawet ucieszyłam się, że oto poznałam mamę, z którą od czasu do czasu będę mogła wymienić się opieką nad naszymi dziećmi. Niestety szybko się okazało, że nasza znajomość jest jednostronna, tzn. mama koleżanki córki chętnie przyjmowała nasze zaproszenia do domu, ale w drugą stronę już to nie działało.
Raz moje dziecko poprosiło, że chciałoby zobaczyć pokój koleżanki, wtedy jej mama zaprosiła ją, ale już po godzinie musiałam ją odebrać, bo gdzieś wychodziła. Od tego czasu dziewczynki najczęściej bawią się u nas w domu, często po kilka godzin, a ja odnoszę wrażenie, że stałam się dla tego dziecka darmową opiekunką.
Ostatnio przyprowadziła córkę praktycznie zaraz po przedszkolu i została u nas do godz. 20.00. Musiałam dać jej obiad, potem zrobiłam jeszcze kanapki. Nie mogłam nigdzie wyjść z domu, bo przecież nie zostawię 6-letnich dziewczynek samych” – opisuje Monika.
Najchętniej nie zapraszałabym już tego dziecka
Dodaje, że całą sytuacja denerwuje ją coraz bardziej, bo jest między przysłowiowym "młotem a kowadłem”.
"Z jednej strony najchętniej nie zapraszałabym już koleżanki córki do nas, bo czuję się zwyczajnie wykorzystywana. Dwa, czasem nawet trzy razy w tygodniu dzieci chcą się spotkać, więc ja wtedy zamiast jednym, opiekuję się dwójką dzieci.
Raz kiedyś powiedziałam, że nie mamy czasu po południu, ale to z kolei moja córka była ogromnie zawiedziona, że nie może się spotkać z koleżanką, bo przecież nic takiego nie miałyśmy zaplanowane.
Nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji. Zastanawiam się, czy nie postawić sprawy wprost, czyli powiedzieć tej mamie, że panuje zasada wzajemności: raz ja zapraszam dzieci do nas, raz ona. Nie może być tak, że ciągle na mnie spoczywa opieka nad dziewczynkami. Chcę, żeby się ze sobą kolegowały, ale mam dość wykorzystywania mnie” – dodaje Monika.
Od redakcji
Relacje między rodzicami dzieci czasem układają się naturalnie, zwykle jednak wymagają wiele taktu i wzajemnego zrozumienia każdej ze stron. Nie ma jednej idealnej instrukcji, która regulowałaby wzajemne kontakty, ale psychologowie podkreślają, że powinniśmy brać pod uwagę dobro naszych dzieci.
Jeśli chcemy, by dziecko miało przyjaciół, musimy być gotowi, by wziąć część zaangażowania również na siebie. Zawsze jednak powinna obowiązywać zasada wzajemności. Jeśli my się angażujemy, a po drugiej stronie tego zaangażowania nie ma, musimy zwrócić uwagę, czy wzajemne stosunki nie odbywają się naszym kosztem.
Wyznaczmy konkretne granice i jeśli jakieś zachowania znacząco je przekraczają, zgłaszajmy głośno i zdecydowanie nasz sprzeciw. Dobrym rozwiązaniem jest po prostu ustalenie jasnych granic, jakie obowiązują w kontaktach naszych dzieci.