Mówi się o tym, że kiedyś naprawiało się relacje, a teraz wyrzuca do kosza. To dyskusyjna myśl, bo w wielu przypadkach jesteśmy po prostu bardziej świadomi tego, czego chcemy od naszego partnera. A jeśli nam tego nie daje? Tych 10 oznak to sygnał, że relacji raczej nie da się już naprawić.
Reklama.
Reklama.
Pierwszym i nieodzownym znakiem, że coś bardzo psuje się w relacji, jest pojawienie się w twojej głowie myśli: "Czy czas na rozstanie?".
Odrzucenie, brak bliskości, a także irytacja związana z przebywaniem w towarzystwie drugiej osoby są oznakami, że związek się psuje.
Jeśli czujesz się nieszczęśliwa, a rozmowy z partnerem nie przynoszą skutków, trudno oczekiwać, że z dnia na dzień coś się zmieni.
Oto 10 przyczyn problemów w związku i rozwodów.
Pierwszym i nieodzownym znakiem, że coś bardzo psuje się w relacji, jest pojawienie się w twojej głowie myśli: "Czy czas na rozstanie?". Nasz intuicja to jeden z najlepszych mierników nastroju, który zbyt często świadomie ignorujemy lub racjonalizujemy jej podpowiedzi.
Ale istnieje szereg innych powodów, dla których możesz dojść do wniosku, że ma już czego między wami naprawiać, a uwolnienie się z relacji pomoże ci wreszcie zacząć żyć tak, jak chcesz.
Oto najważniejsze z nich.
10 oznak, że czas zakończyć związek
Zaczniemy od tego, jak czujesz się w obecności partnera lub co wydarzyło się w waszej relacji, że poczułaś się w niej obco. Potem przeczytasz o 4 głównych problemach komunikacyjnych, które przeszkadzają w naprawie związku i są zwykle głównymi przyczynami oddalania się od siebie i budowania muru.
Unikanie lub odrzucanie partnera
To te pierwsze oznaki, które objawiają się zmęczeniem obecnością twojego partnera. Terapeuci mówią tutaj o odrzuceniu, braku bliskości, a także irytacji związanej z przebywaniem w towarzystwie drugiej osoby.
Początkowo objawy mogą być dość lakoniczne:
unikasz rozmów o pracy partnera i jego zainteresowaniach
czujesz dyskomfort, gdy przebywacie w jednym pokoju
obawiasz się, że wybuchniesz, gdy on jest blisko
zamykasz się w sobie i blokujesz emocje, by nie wrazić swojego niezadowolenia.
Nie wszyscy mamy takie same temperamenty, nie wszyscy potrzebujemy w związku takiej samej ilości bliskości i rozmów. Jednak warto, abyś zastanowiła się, czy możesz szczerze komunikować swoje potrzeby partnerowi albo czy on potrafi je rozpoznać i na nie odpowiedzieć.
Brak starań
Nie chodzi tylko o to, że nie byłaś pół roku u fryzjera albo przykleiłaś się do dresów. Starania w związku są bardzo ważne, ale obejmują znacznie więcej punktów relacyjnych niż tylko fizyczność.
Zastanów się, czy to on, czy ty się nie starasz. Może obwiniasz go o to, że nie czyta ci w myślach, a może brakuje między wami komunikacji. Jeśli zaczniesz mówić o swoich oczekiwaniach, muszą się one spotkać z reakcją partnera. Kobiety zbyt często unikają rozmów o swoich potrzebach w obawie przed zranieniem męża/chłopaka, a w efekcie ranią same siebie.
Jeśli mówiłaś mu, że potrzebujesz więcej wsparcia w opiece nad dziećmi, czy to zrobił? Postarał się podarować chwilę wolnego w ciągu dnia i zabrał je na spacer albo wstawał wcześniej, aby wyszykować je do szkoły. Gdy robi to, o co go prosiłaś, być może powinnaś określić, jaki wkład w opiekę byłby dla ciebie wystarczający.
Mieszkanie pod jednym dachem, gdy prowadzicie oddzielne życia, jest zauważane przez dzieci. One naturalnie pragną mieć kochających się rodziców. Ciągnąc układ, w którym "zostajecie ze sobą dla dzieci", wychowujecie je w świecie bez miłości najbliższych.
Męczenie się
Jeśli związek chyli się ku upadkowi, z pewnością czujesz, że się męczysz. Złe chwile przeważają nad dobrymi i nie bardzo wiesz, jak sobie z tym poradzić. Pewnie błędnie trzymasz się związku, bo od czasu do czasu jest fajnie. W każdej relacji będą lepsze i gorsze chwile, klucz w tym, aby przez większość czasu było fajnie i wystarczająco dobrze, a te złe momenty były kryzysami, na których polu wasza relacja rozwija się i wzrasta.
Gdy tak nie jest, czas pomyśleć o rozstaniu. Kłótnie o "byle co", wielkie awantury, ciągłe fochy są nieodzownym znakiem braku komunikacji i – co więcej – również braku chęci dogadania się. O wiele łatwiej jest atakować i odsuwać od siebie winę, niż zrobić krok w tył i przyjrzeć się sobie krytycznym okiem.
Nadmierna kontrola
Zarówno wtedy, gdy ty jesteś kontrolowana we wszystkich swoich poczynaniach, jak i gdy ty robisz to swojemu partnerowi, prawdopodobnie wasz związek jest niezdrowy.
Nadużycia seksualne czy fizyczna przemoc są bezwzględnym powodem do zakończenia relacji. Przemoc psychiczną i emocjonalną rozpoznaje się o wiele trudniej, jednak to nie oznacza, że ona nie istnieje w twoim związku.
Jeśli:
partner wmawia ci, że jesteś głupiutka
przekonuje, że źle pamiętasz niektóre sytuacje
przekręca twoje słowa
wpływa na poczucie twojej wartości
zastrasza cię,
to znaczy, że padłaś ofiarą niefizycznej przemocy. Sprawca nadużyć nigdy sam nie porzuci swojej ofiary, bo czerpie z niej korzyści dla samego siebie. Dlatego, czując się przytłoczona przez drugą osobę i zlękniona życiem bez niej, powinnaś zastanowić się, czy wasza relacja jest równa. Być może jesteś ofiarą współuzależnienia, a partner wytrwanie tobą manipuluje.
Niewierność
Psychoterapeuci nie są zgodni co do tego, czy jakikolwiek związek ma jeszcze szanse przetrwania, gdy doszło do zdrady. Jedni twierdzą, że rana nigdy się nie goi i będzie psuła relację już zawsze, inni, że jeśli partnerzy są w stanie dostrzec aspekty pozafizyczne zdrady, a skupić się na tym, co do niej doprowadziło, być może będą umieć wzmocnić swój związek w przyszłości.
Tak naprawdę nie wiesz, czy jesteś w stanie wybaczyć zdradę. Często niewierny wymawia się alkoholem, który miał doprowadzić do puszczenia przez niego hamulców. Jednak upojenie alkoholowe nie "wymyśliło zdrady", jest jedynie procesem, który tłumi racjonalne myślenie oraz zmysły. Gdyby w głowie twojego partnera lub twojej nie pojawił się zamysł zdrady wcześniej, prawdopodobnie nigdy by do niej nie doszło.
Terapia, która nie działa
Mądry terapeuta nie będzie naciskał na was w sprawie podjęcia decyzji o rozstaniu. Ona musi wyrastać z waszego przekonania o jej słuszności i gotowości do podjęcia wyzwań, które łączą się z zakończeniem długiego związku.
Gdy czujesz, że terapia małżeńska jedynie oddala was od siebie, to nie ma czego zbierać. O wiele lepiej będzie przejść płynnie do rozmów z psychologiem o tym, jak rozstać się bez utrudniania sobie życia, pogodzonym z losem oraz dbałością o zdrowie psychiczne dzieci
Czterech jeźdźców Apokalipsy
Przejdźmy teraz do problemów komunikacyjnych, które pogrążają związku dwójki kochających się kiedyś ludzi. Jeśli przeczytałaś wszystkie punkty powyżej i uznałaś, że dalej "nie jest tak źle", to zobacz, czy nie zakradły się do waszego związku nawyki, które przeszkadzają wam w dobrej, oczyszczającej rozmowie:
Krytyka: nieustanne krytykowanie twoich poczynań ("Ciągle tylko gadasz o dzieciach", "Nie masz innych zainteresowań?", "Zawsze źle ustawiasz naczynia w zmywarce").
Obrona: usprawiedliwianie się i zwalanie winy na ogólne okoliczności, zamiast wziąć winę na siebie, lub uleganie presji, by nie popsuć drugiej stronie humoru ("To nie ja źle układam, tylko ty zwykle się czepiasz", "Przepraszam, że sprawiłam ci przykrość, zwracając uwagę na rozrzucone skarpetki", "Miałem być o czasie, ale zagadał mnie kolega z biura").
Stawianie muru: brak komunikacji, odcinanie się od rozmówcy, wprowadzenie "cichych dni" ("Nie chce o tym rozmawiać", "Z tobą nie da się rozmawiać", "Rób, co chcesz i daj mi spokój").
Pogarda: zwroty mające na celu pokazanie bezwartościowość drugiej osoby, manipulowanie jej poczuciem własnej wartości, umniejszanie, ośmieszanie ("Jesteś taka niezdarna", "Nie będę gadał z kimś poniżej mojego poziomu", "Czy jesteś tak głupia, że nie potrafisz pojąć, co do ciebie mówię?", "Taki słodki głuptasek w ogóle nie powinien się tym przejmować", "Złość piękności szkodzi").
Decyzja o naprawie bądź zakończeniu relacji musi być tylko twoja. Nie chodzi o to, abyś ty deklarowała, że "koniec i nara", ale jeśli czujesz się nieszczęśliwa, a rozmowy z partnerem nie przynoszą skutków, trudno oczekiwać, że z dnia na dzień coś się zmieni.
Najlepiej będziesz się czuła, żyjąc w zgodzie ze sobą, a nie dla kogoś.