Pasożyty w parówkach
Co można znaleźć w parówkach? fot. Facebook

Larwy, pasożyty, robaki – czy naprawdę można je znaleźć w parówkach, które wielu z nas regularnie daje do jedzenia swoim dzieciom? Na nagraniu, które robi furorę w internecie, dokładnie widać, co naukowcy znaleźli pod mikroskopem, kiedy wzięli pod lupę parówkę. Jednak szybko się okazało, że to... fake.

REKLAMA
  • Jedna z użytkowniczek Facebooka opublikowała nagranie, na którym widać, co naukowcy znaleźli, badając pod mikroskopem kawałek parówki.
  • Internauci są oburzeni tym, co zobaczyli na filmie. Pod mikroskopem widać coś, co przypomina pasożyty.
  • Wszystko wskazuje jednak na to, że nagranie nie jest prawdziwe i kilkanaście milionów ludzi dało się nabrać.
  • Parówki pod lupą

    Wielu z nas słyszało o tym, że kupując parówki trzeba dokładnie wczytywać się w ich składy i etykiety umieszczone na opakowaniach. Ale sztuczne dodatki i konserwanty, przed którymi na każdym kroku ostrzegają nas dietetycy, to nie wszystko, co można znaleźć w tego typu wyrobach – jak alarmowała PETA, w parówkach znaleziono już m.in. robaki, larwy, części narządów zwierzęcych. Brzmi okropnie.

    A wygląda jeszcze gorzej, o czym mogło przekonać się kilkanaście milionów internautów. W kwietniu internet obiegło nagranie, na którym widać, jak naukowcy badają kawałek parówki. Oglądają go dokładnie pod mikroskopem i to, co na nim znaleźli, na pierwszy rzut oka wygląda jak... pasożyty.

    Reakcja internautów

    Nagranie szybko wywołało dyskusję w internecie, a w ciągu kilku dni zostało wyświetlone ponad 14 mln razy. Użytkownicy Facebooka nie kryli oburzenia tym, co zobaczyli na filmie. "I my to jemy?", "Obrzydliwe", "Nigdy więcej nie kupię parówek" – komentowali. Część z nich bała się o swoje zdrowie, bo jak powszechnie wiadomo, pasożyty są odpowiedzialne za wiele groźnych chorób. Ale czy... słusznie?

    Nagranie nie zostało opatrzone żadnym komentarzem, więc nie wiadomo, skąd miały być parówki, które poddano badaniu. Sprawie postanowiły się z bliska przyjrzeć zagraniczne media i dotarły do autora nagrania, który jako pierwszy je opublikował.

    Mężczyzna przyznał, że nagranie nie jest prawdziwe. To dobra nauczka dla wszystkich tych, którzy bezkrytycznie podchodzą do tego, co zobaczą w internecie!

    Czytaj także: