Ona zaczęła rodzic w lesie na Podlasiu, on trafił do obozu dla uchodźców na Litwie. Spotkali się dopiero po pół roku na warszawskim Okęciu. To dzięki staraniom Fundacji Ocalenie tata mógł po raz pierwszy wziąć w ramiona swoje dziecko.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kryzys migracyjny na polsko-białoruskiej granicy rozpoczął się w połowie 2021 roku.
Część uchodźców utknęła na granicy polsko-białoruskiej z nadzieją na otrzymanie schronienia na terenie Polski.
Na granicy polsko-białoruskiej rozgrywa się dramatów, jednak takie historie jak ta przywracają nadzieję.
Tysiące migrantów, głównie z krajów Bliskiego Wschodu, trafiło na Białoruś dzięki wizom, które gwarantował im reżim Łukaszenki. Oszukani przez przemytników od kilku miesięcy próbują przedzierać się do Polski przez przygraniczne lasy. Wśród nich są także matki z dziećmi i ciężarne. Trudna stacja sprawiła, że niestety wiele rodzin zostało rozdzielonych. Okazuje się jednak, że i takie historie mogą mieć szczęśliwe zakończenie.
Znowu razem
Ludziom, którzy z różnych powodów utknęli w lesie i znaleźli się w trudnej sytuacji, pomagają mieszkańcy Podlasia oraz organizacje humanitarne (na tyle na ile jest to możliwe, bo Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, w ramach para-stanu wyjątkowego przedłużył zakaz przebywania przy granicy z Białorusią do 30 czerwca 2022 r.). Jedną z nich jest Fundacja Ocalenie. Właśnie na jej facebookowym profilu pojawił się poruszający wpis. Fundacja pomaga wielu rodzinom, a jedna z historii ma swoje szczęście zakończenie. Po pół roku starań rodzina jest znowu razem, a tata mógł po raz pierwszy wziąć swoje dziecko w ramiona.
"Ona pół roku temu w podlaskim lesie zaczęła rodzić. Została przewieziona do pobliskiego szpitala i tam wydała na świat córeczkę. Na szczęście obie trafiły do otwartego ośrodka, a nie do SOC.
On w tym czasie trafił do Litwy, do obozu dla uchodźców. Litewskie obozy znane są ze złych warunków bytowych i bardzo ograniczonej pomocy.
Dziś na Okęciu spotkali się. On pierwszy raz w życiu spotkał swoją córeczkę. Nie trafi do SOC, będzie mógł zostać ze swoimi dziewczynami.
Dzięki staraniu naszych prawników i tłumaczki udało się połączyć rodzinę. Wszyscy bardzo się cieszymy, tylko ukradkiem ocieramy łezkę
Dobrego dnia!". czytamy.
Pod postem pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy, ale i wątpliwości co do wieku dziecka. Fundacja zapewnia, że towarzyszyła tej rodzinie przez ostatnie pół roku. Organizacja była w szpitalu po porodzie, a także odwoziła mamę i córeczkę do ośrodka. Wczoraj byli także na lotnisku, gdzie tata mógł po raz pierwszy zobaczyć swoje dziecko.
"Słuchajcie, my powiedzieliśmy to samo, ale to jest naprawdę to samo dziecko, które Pani urodziła jesienią na Podlasiu. Byliśmy w szpitalu po porodzie, odwoziliśmy obie do ośrodka, byliśmy wczoraj na lotnisku.
Geny
Serio uważacie, że byśmy podmieniali dziecko do zdjęcia?" - czytamy pod fotografią dziewczynki.