Gdy ty będziesz się cieszyć z rodzinnego spotkania, twoje dziecko może zostać otoczone przez kochaną rodzinkę, która będzie szczypać policzki, całować, przytulać, ściskać, brać na kolana i na ręce. Zapytasz, co w tym złego, że stęskniona rodzina chce okazać czułość? Zupełne nic, pod warunkiem, że dziecko ma na to ochotę i wyrazi zgodę.
"Stara szkoła" uczyła nas, że tak wypada, że jak dzieciak nie da się przytulić to dzikus, że buziaczki być muszą, a odmawianie dorosłym jest niegrzeczne. Tyle że ten cały świąteczny rodzinny savoir-vivre może wyrządzić twojemu dziecku więcej szkody, niż mogłoby ci się wydawać.
Czy wiesz, że statystycznie co piąte dziecko w Europie jest ofiarą pedofila? Zdecydowana większość (różne badania wykazują, że ponad 80 procent) wykorzystywanych seksualnie dzieci została skrzywdzona przez znaną im osobę. Nie piszę tego, byś teraz szukała w rodzinie zboczeńca, jednak liczby mówi jasno, że taką osobę może spotkać absolutnie każde dziecko.
Popadanie w paranoję oczywiście nie jest dobre. Jednak ciągła kontrola wcale nie musi uchronić dziecka przed molestowaniem. Warto więc nauczyć je, gdzie jest ta nieprzekraczalna granica, że jego ciało należy do niego. I tu wracamy do świątecznych czułości. Co ma jedno wspólnego z drugim? A bardzo wiele!
Na szczęście coraz więcej rodziców uświadamia dzieci na temat czyhających na nie zagrożeń. Wielu rodziców skupia się jednak tylko na intymnych częściach ciała i tłumaczy dziecku, że nikt nie ma prawa ich "tam" dotykać. Jednak granica zaczyna się znacznie wcześniej. Przytulanie i całowanie jest czymś, na co dziecko musi mieć ochotę i wyrazić zgodę. Jest to oczywiste, a gdy pomyślisz o obcym, nawet postawisz grubą linię i powiesz: to niedopuszczalne! Jednak gdy przychodzą święta, dorosłym pozwalasz naprawdę na wiele...
Co może być złego w przytulaniu babci czy wzięciu dziecka na kolana przez wujka? Sytuacja z naszego punktu widzenia bezpieczna i absolutnie normalna, wcale nie musi być jednak komfortowa dla dziecka. Często, gdy nie ma ono ochoty na bliskość, padają słowa, że komuś będzie przykro. Nie raz byłam świadkiem, że dorosły bierze dziecko na siłę. Nie mówię oczywiście o wrzasku i wiciu się, ale o braku reakcji dorosłego na proste "nie" czy mowę ciała, która jasno wskazuje, że dziecko nie ma na coś ochoty. A taka sytuacja jest już bardzo niebezpieczna.
W ten sposób wpaja się dziecku, że musi ono uszczęśliwiać dorosłych. Że nie może sprawić innym przykrości i co więcej, nie jest ważne, czego ono chce. Nie jest istotne, że czuje dyskomfort. Tymczasem ofiarami pedofilii najczęściej padają właśnie dzieci uczone, że dorosłym nie wolno się sprzeciwiać. A przecież dziecko powinno wiedzieć, że zawsze może powiedzieć "nie" i że jego zdanie będzie respektowane.
Jeśli ktoś tego nie uszanuje, musi wiedzieć, że może zaalarmować bliską osobę i otrzyma niezbędne wsparcie. Bez względu na to, czy jest to obcy, czy bliska osoba. Sama przez wiele lat na to nie zwracałam uwagi. Gdy jednak zaczęłam baczniej obserwować różne rodzinne spotkania, zdałam sobie sprawę, jak wiele jest takich sytuacji. Jak nam dorosłym łatwo przychodzi wyciąganie rąk do dzieci.
Oczywiście nie wstałam i nie powiedziałam: "od dziś nie dotykamy dzieci, bo to zło". Ale bardzo zmieniłam swoje zachowanie. Nie oczekuję, że wujek, babcia czy ciocia zrozumieją, że tak chronię dzieci. Nawet nie próbuję im tego tłumaczyć. Co zmieniłam? Nie zmuszam moich dzieci do czułości. Reaguję na dziecięce "nie". Interweniuję, gdy widzę, że dziecko czuje się niekomfortowo.
Zwracam uwagę nie tylko na słowne protesty, ale także na język ciała, który bardzo wyraźnie pokazuje, gdy dziecko nie chce być dotykane. Utwierdzam je na każdym kroku, że jak nie chcą dać buziaka, o którego prosi ciocia, to nie muszą tego robić. Dziecko zawsze może pomachać lub przybić piątkę, wysłać buziaka na odległość. Możliwości jest wiele i są one naprawdę ok!
A jak słyszę, że cioci będzie przykro? To mówię "No trudno".
Czytaj także: https://mamadu.pl/127379,zmuszanie-dzieci-do-calowania-krewnych-to-przemoc-dlaczego-to-robicie