mamDu_avatar

Skręca się z bólu, ale boi się poprosić o wyjście do łazienki. Inaczej dostanie "karne punkty"

Aneta Zabłocka

07 kwietnia 2022, 12:15 · 2 minuty czytania
Marta jest wściekła. Jej córka od kilku tygodni wraca do domu z ogromnym bólem w podbrzuszu, bo znów 7 godzin trzymała siku w pęcherzu. Nauczycielka po prostu nie pozwala wychodzić uczniom w trakcie lekcji.


Skręca się z bólu, ale boi się poprosić o wyjście do łazienki. Inaczej dostanie "karne punkty"

Aneta Zabłocka
07 kwietnia 2022, 12:15 • 1 minuta czytania
Marta jest wściekła. Jej córka od kilku tygodni wraca do domu z ogromnym bólem w podbrzuszu, bo znów 7 godzin trzymała siku w pęcherzu. Nauczycielka po prostu nie pozwala wychodzić uczniom w trakcie lekcji.
Wyjście do toalety w czasie lekcji. Nauczyciele doprowadzają do absurdów Fot. Krzysztof Kapica/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Już nie wiem, jak jej to wytłumaczyć. To tak ważne, żeby robiła siku w szkole, a nie trzymała je w brzuchu. Widzę, jak skręca się z bólu, wbiega do domu jak szalona i leci do toalety, by sobie ulżyć. Ale ból i tak od razu nie mija" - napisała do nas Marta.


Jej córka, która właśnie kończy pierwszą klasę, jest wzorową uczennicą. Tak dobrą, że jak pani wychowawczyni powiedziała, że kto często wychodzi do toalety w czasie zajęć, będzie miał obniżone sprawowanie, przestała korzystać z łazienki.

"Na przerwach jest zwykle zbyt podekscytowana zabawą, aby skorzystać z toalety. Dlatego trzyma siku to ostatniej lekcji i czeka, aż ją odbiorę, by zrobiła je w domu. To skończy się traumą, wiem to" - martwi się mama dziewczynki.

Rozmawiała z wychowawczynią, ale ta powiedziała, że mała nigdy nie zgłasza chęci pójścia do toalety, a ona nie będzie co chwila ją o to pytać. A przestrogę o obniżonym zachowaniu zbagatelizowała - "Dzieci mają się uczyć, kiedy jest na to czas. I bawić, kiedy jest czas na zabawę" - usłyszała nasza czytelniczka.

Marta pisze, że jej córka ogólnie świetnie czuje się w klasie, więc nie zamierza zmieniać szkoły, ale boi się problemów zdrowotnych i zaburzeń lękowych, które może wywołać w córce strach przed wyjściem z lekcji, by załatwić potrzebę fizjologiczną.

"Karne punkty", którymi straszy nauczycielka, tylko wzmagają niepokój dziewczynki. "Naprawdę lubi się uczyć, ale na ostatnich godzinach siedzi jak sparaliżowana i myśli tylko o tym, żeby być już w domu".

Sposobów dyscyplinowania dzieci jest z pewnością wiele, ale zakaz spełniania potrzeb fizjologicznych nie jest metodą wychowawczą, a przemocą. Prawdopodobnie Marta powinna zgłosić problem dyrekcji, która przyjrzy się sposobom sprawowania opieki przez wychowawczynię klasy.

To, co ona może zrobić dla córki bezpośrednio, to weprzeć dziecko w pokonywaniu strachu przez "złą oceną". Jej zdrowie, samopoczucie i akceptacja są znacznie ważniejsze dla matki, niż ocena ze sprawowania. Poza tym, za każdym razem matka powinna podkreślać swój autorytet, który radzi, aby wychodziła do toalety, kiedy tylko ma na to ochotę.

Niektóre dzieci są zbyt nieśmiałe, aby poprosić o możliwość skorzystania z łazienki w czasie trwających zajęć. Nie oznacza to jednak, że muszą odczuwać dyskomfort od pierwszej do ostatniej lekcji. Być może Marta powinna porozmawiać z córką i zalecić jej czasowe korzystanie z toalety, co każdą drugą przerwę. Niezależnie od tego, jak dobrze bawi się z kolegami na korytarzu.

Zadbanie o dobrostan córki - zarówno w sferze psychicznej, jak i fizycznej, jest priorytetem dla rodzica. I ten powinien podjąć wszystkie niezbędne kroki, aby sytuacja została rozwiązana z pozytywnym skutkiem dla dziecka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/142063,dyzury-toaletowe-w-szkole-czy-to-dobry-pomysl