Dwa lata pandemii za nami. W tym czasie dzieci wielokrotnie były odsyłane do domu na kwarantannę, izolację, naukę zdalną. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że ten czas był wyjątkowo trudny dla dzieci i młodzieży. Jak bardzo, sprawdzono w badaniu dla "Małych Charakterów". Wyniki robią wrażenie.
Reklama.
Reklama.
Badanie przeprowadzono na pedagogach i psychologach, którzy na co dzień pracują z dużymi grupami młodzieży. Autorzy zakładają więc, że faktyczna grupa badawcza może liczyć 30 tys. dzieci.
Specjaliści dość jednoznacznie wskazują na pogorszenie kondycji psychicznej dzieci i młodzieży, do czego bezpośrednio przyczyniła się pandemia. Więcej interwencji, depresji, gorsze relacje z rówieśnikami, to dopiero początek.
Nie brakuje jednak też plusów. Specjaliści dostrzegli ich wiele, od lepszego snu dzieci, przez więcej czasu na rozwijanie pasji, aż po wzrost szacunku do szkoły i nauczycieli.
Nieoczywista grupa
Do badania zaproszono 306 pedagogów i psychologów dziecięcych, z czego 40 proc. z nich na co dzień pracuje w szkołach. To czyni badanie wyjątkowym, bo każda z tych osób na co dzień ma do czynienia z setkami dzieci. Autorzy zakładają więc, że wyniki można odnieść nawet do 30 tys. dzieci.
Badanie przeprowadziła redakcja "Małych Charakterów" ze wsparciem naukowców z Wydziału Psychologii i Kognitywistki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
- Dostaliśmy twarde dane z tego, co oni widzą, co obserwują, czego doświadczają na co dzień. Takie chłodne podejście do tematu jest bardzo potrzebne, bo jak wiemy, na czym stoimy, to wiemy, co możemy zrobić - wyjaśnia psycholożka dziecięca i psychoterapeutka Magdalena Lange–Rachwał.
Przerażające liczby
Co ciekawe, badanie dało dość jednoznaczne wyniki. Nieomal każdy (87 proc.) ze specjalistów zauważył wyraźne pogorszenie kondycji psychicznej dzieci i młodzieży. Blisko połowa z nich uważa, że było ono znaczne. Dwa lata pandemii i izolacji zostawiło więc po sobie dramatyczne skutki. Aż 78 proc. badanych przyznało, że w tym czasie otrzymywali wyraźnie zwiększoną liczbę zgłoszeń o charakterze interwencyjnym.
Mówimy tu o bardzo wyraźnym wzroście konkretnych problemów wymagających wsparcia psychologów i pedagogów. Specjaliści wskazują na silny związek pandemii ze wzrostem przypadków depresji u dzieci i młodzieży (67 proc.), uzależnieniem od technologii (59 proc.), a także wzrostem zaburzeń lękowych (54 proc.).
Najwięcej problemów, jak wskazali specjaliści, dotyczyło dzieci między 13. a 16. rokiem życia. Wśród trudności, z jakimi mierzyła się młodzież, wskazywano przede wszystkim na utrudniony kontakt z rówieśnikami, poczucie izolacji, ale też trudności z samodzielną regulacją czasu, metod uczenia się czy znalezieniem motywacji na tej płaszczyźnie. Co ciekawe 48 proc. badanych jako źródło problemów dzieci wskazywało też na brak odpowiedniego sprzętu.
Zaskakujące plusy
Specjaliści dostrzegli też pewne plusy nauki zdalnej. Aż 53 proc. psychologów i pedagogów uważa, że te dwa lata obniżyła poziom stresu szkolnego u uczniów. 45 proc. wskazuje na korzyść płynącą ze zwiększonej ilości snu, a 37 proc. zauważa, że młodzież miała więcej czasu na rozwijanie własnych zainteresowań.
22 proc. badanych dostrzegło, że dziś młodzież bardziej docenia instytucję tradycyjnej szkoły i swoich nauczycieli. 25 proc. badanych nie dostrzegło żadnych pozytywnych wpływów pandemii na dziecięcej psychikę.
Żaden system tego nie dźwignie
Autorzy raportu zwracają uwagę, że "podnoszenie się po pandemii" nie będzie łatwym i krótkotrwałym procesem. - W obecnej sytuacji tak dużych potrzeb żaden system, nawet najlepiej funkcjonujący, nie wytrzymałby takiego zapotrzebowania i z całą pewnością obecna sytuacja wymaga też uruchomienia naturalnych zasobów wsparcia, które mamy w najbliższych środowiskach, czyli w środowisku rodzinnym i szkolnym - zauważa dr Karolina Appelt.
Specjaliści zwracają uwagę na rolę wychowawców w tym procesie. Ich zdaniem nauczyciele mają wystarczającą wiedzę, środki i kompetencje, aby wspierać młodzież w powrocie do szkolnej normalności.
To miał być koniec
Badanie przeprowadzono na grupie 306 specjalistów w dniach 14-28 lutego. Założeniem było opublikowanie go w drugą rocznicę pierwszego lockdownu. To miało być symboliczne zamknięcie tego trudnego okresu. Gdy je przygotowywano, nikt nie spodziewał się, że z pandemii płynnie przejdziemy do wojny w Ukrainie i największego kryzysu uchodźczego w historii.
- Myśleliśmy o tym raporcie w takich kategoriach zwieńczenia pewnego tematu czy pewnego obszaru. Natomiast z perspektywy tu i teraz, kiedy mówimy o sytuacji działań wojennych w Ukrainie, ten raport nabiera innego znaczenia. – mówi Edyta Żmuda, redaktor naczelna magazynu „Małe Charaktery”.
- Ten raport jest o tyle ważny, że realnie mamy w tym momencie wiedzę, co dla dzieci stanowiło największą trudność i z jakim obciążeniem wchodzą one w kolejne etapy swojego rozwoju psychospołecznego. Także z tej perspektywy myślę, że to jest istotne, żeby specjaliści czy opiekunowie dzieci wiedzieli, z czym się mierzymy już tu i teraz - dodaje.