Nieważne, co się dzieje – jaka pogoda jest za oknem, czy dzieci są w domu, czy może mają w planach popołudniowe spotkanie z kolegami z klasy, a nawet wtedy, gdy przyjeżdża w odwiedziny daleka rodzina i zaplanowane są na cały weekend spotkania rodzinne.
Niezależnie od sytuacji i tego, czy akurat jesteśmy z partnerem pokłóceni, stosujemy pewną metodę, która pozwala oczyścić atmosferę, czasem zacieśnić więź w związku, a przede wszystkim sprawić, że znowu czujemy się przyjaciółmi – dwojgiem ludzi, którzy naprawdę lubią ze sobą być.
Zapewne gdzieś słyszałaś o tym, że można się kłócić, nie zgadzać w wielu kwestiach, ale są takie pary, które na koniec dnia nie potrafią w kłótni położyć się spać i nie dać sobie buziaka na dobranoc. Metoda YOYO też trochę na tym polega.
Każda z nas, która ma na głowie dom, dzieci i pracę, wie, jak ciężko pod koniec tygodnia być wypoczętym i mieć siłę na wysupłanie z siebie trochę większej dawki cierpliwości do partnera czy dzieci. Przez to zmęczenie wiele z nas jest drażliwych, a często też zrzędliwych, co może szybko odbijać się na związku – niewiele potrzeba, by zarzewie kłótni stało się prawdziwym pożarem z krzykami i trzaskaniem drzwiami.
Zaobserwowałam, że właśnie takie momenty są częstsze w okolicach końca tygodnia, gdy na horyzoncie już widać weekend i – paradoksalnie – szansę na chwilę odpoczynku. Wymyśliliśmy więc wspólnie, że w czwartki lub piątki robimy sobie wieczór YOYO. Co to oznacza? Nie, nie ma to nic wspólnego z partią planszówek.
Chociaż właściwie czemu nie, jeśli oboje z partnerem lubicie grać... Chodzi o to, że YOYO to skrót od angielskiego You’re On Your Own, w wolnym tłumaczeniu "jesteś zdany na siebie", czyli wieczoru, w którym mąż i ja jesteśmy sami dla siebie: przy stole, na kanapie, przed telewizorem.
Po kilku falach pandemii to żadne odkrycie – być samemu z partnerem w domu. Chodzi jednak o to, że nie organizujemy wieczoru pod dzieci, które chcą np. obejrzeć bajkę czy znajomych, z którymi miło byłoby się spotkać na lampkę wina czy jakąś dobrą kolację.
Zamiast tego, wybieramy wieczór tylko we dwoje – nie musi to być wystawna randka w restauracji czy wyjście do kina. Wystarczy własna kuchnia, wspólne gotowanie, kieliszek dobrego wina czy wspólne obejrzenie filmu, który chcieliśmy od dawna razem zobaczyć.
Siadamy razem przy stole i czy się wali lub pali – żartujemy, rozmawiamy, opowiadamy sobie o całym tygodniu, zwierzamy się z przemyśleń na temat pracy, szkoły i przedszkola czy polityki. Jeśli byliśmy pokłóceni, rozmawiamy o tym, co nas boli i staramy się to rozwiązać.
Dzięki wysupłaniu w ciągu tygodnia 2-3 wieczornych godzin na spotkanie sam na sam z partnerem, sporo udało się zmienić w naszym związku, ale też poniekąd w całej naszej rodzinie. YOYO to nasza niepisana metoda, której nie zaniedbujemy nawet wtedy, gdy jesteśmy pokłóceni – trochę jak z tym chodzeniem spać bez kłótni.
W takich momentach siadamy razem i zaczynamy rozmawiać - nawet jeśli to będzie wypowiedzenie na głos wszystkich zarzutów i złości, pozwoli to w końcu oczyścić atmosferę. No i najważniejsze – skutkiem tego naszego rytuału, kiedy jesteśmy dla siebie, stało się to, że okazało się, że jednak oprócz dzieci sporo nas łączy.
Dzięki temu przypomnieliśmy sobie czasy sprzed posiadania dzieci - gdy nie rozmawialiśmy tylko o tym, co na obiad, kiedy starsze ma szczepienie i co trzeba naszykować na następny dzień dla młodszego do przedszkola. Nagle się okazało, że ten facet, z którym dzielisz kredyt i dach na głową, jest twoim dobrym przyjacielem.
I że naprawdę lubicie ze sobą przebywać, nawet jeśli na wiele spraw macie odmienny ogląd. Wtedy fajnie się też rozmawia, dyskutuje. To taki moment w ciągu tygodnia, gdy nagle udaje się rozładować stres, zmęczenie i nerwy. Okazuje się, że świat się nie zawali, jeśli spędzicie tylko we dwoje czas w kuchni czy na kanapie.
Dzieci (o ile mają nieco powyżej 4-6 lat) mogą sobie same wziąć coś do jedzenia, bałagan nie ucieknie, a jeśli pójdą spać raz na jakiś czas pół godziny później, to może świat się nie zawali. Dzięki takiej chwili tylko z mężem czy partnerem okazuje się też, że wspólnie uznajecie, że macie fajne i mądre dzieci, że on umie ci pomóc w rozwiązaniu jakiegoś konfliktu z pracy i że w przyszłym tygodniu to on zajmie się dziećmi, żebyś mogła z mamą iść do kina.
Dzieci w tym czasie naprawdę potrafią zająć się sobą – bawią się w swoim pokoju, oglądają bajkę, a nawet budują samodzielnie bazę z koca. To nie dłużej jak godzina-dwie w ciągu tygodnia, a sprawia, że maluchy robią się bardziej samodzielne, a ich rodzice bardziej spokojni i wyluzowani.
Czasem YOYO pomaga też w złagodzeniu konfliktów – jest momentem, kiedy najczęściej się godzimy po jakichś sprzeczkach. Dzięki takim chwilom, kiedy skupiamy się tylko na sobie i świadomej rozmowie, okazuje się nagle, że następnego ranka jesteśmy bardziej wypoczęci i mamy więcej cierpliwości do dzieci.
Być może to naiwne, ale taka metoda naprawdę pomaga docenić to, co się ma, wyluzować i popatrzeć na partnera jak na najlepszego przyjaciela. Jeśli masz mniejsze dzieci, takie zostawienie ich samym sobie może być trudniejsze, ale nie niemożliwe.
Przecież ciągle jesteście w domu i dbacie o ich bezpieczeństwo. A gdy maluch pobędzie bez rodziców, sam lub z rodzeństwem w pokoju, jemu także dobrze zrobi kilka chwil odpoczynku od rodziców.
Czytaj także: https://mamadu.pl/160942,prawdziwa-milosc-to-drobne-gesty-nie-zawsze-oczywiste